Pamiętnik odchudzania użytkownika:
0moniczkaa0

kobieta, 32 lat, Łódź

165 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2012 , Komentarze (3)

Witam laseczki:) tradycyjnie na sekunde zaglądam, dzisiaj w moim domku spokojnie i bez nerwów....bo wszyscy pracują i jestem saaaama I od razu świat staje się piekniejszy A co do tematu, kurde strasznie sie napaliłam wczoraj na galaretke z herbaty, miałam takiego smaka i zdecydowałam że na 100% robie ją dzisiaj...No i zrobiłam jedną z herbaty Earl Grey, drugą z owocowej Sagi, zaparzylam w salaterkach herbatki, rozrobiłam żelatyne, wlałam do herbat.....no dobra fakt że nie posłodziłam..może tu był mój błąd...sama nie wiem;) I czekałam najpier aż wystygnie, potem wlożyłam do lodówki, i już mi leciała ślinka, już nie moglam się doczekać kiedy zjem tą pyszną galaretkę:D I nadszedł ten moment.....dobrze że na wierzch galaretki wyłożyłam serek Danio...na początku serek zabił smak galaretki, no ale kiedy serek zjadłam....tego ohydztwa przełknąc się już nie dało. Poprostu to była jakas męczarnia, już nigdy tego nie zrobie;/ Myślalam że zwróce to wszystko na szczęście zabiłam ten smak jabłkiem i chlebem żytnim...Napisze to jeszcze raz NIGDY WIĘCEJ GALARETEK Z HERBATY.  AMEN!! Ide sie uczyć...jeszcze nic nie umiem..:(

Na koniec Miaranda;)

 

EDIT>>>Ja jestem nienormalna;/ mam od zarypania nauki ale cały czas siedze przy kompie....nie moge się zmobilizować do nauki....ja nie wiem jak zdam ta sesje;(

28 maja 2012 , Komentarze (1)

Witam:) na wstepie chciałam was bardzo bardzo przeprosić, że nie komentuje, i ze moje wpisy sa takie nudne, bez zdjęc itd. ale teraz naprawde nie mam czasu w następny wtorek (5.06) mam 2 kolokwia, a w środe kolejne dwa;/ także czasu masakrycznie mało a materiału tyle że niedobrze robi mi się na sama myśl, do tego musze zrobić prezentacje zaliczeniową na inny przedmiot w tym tyg.;/ Jednym słowem MASAKRA;/ Nie mam czasu na nic, ale paradoksalnie ciągle znajduje sobie nowe zajecia żeby tylko nie zacząć się uczyć...dzisiaj nawet sprzątanie było ciekawsze 

A co u mnie? Jak pisałam tak zrobiłam, mama przyszła z pracy i złożylismy jej zyczenia z bratem. ja w międzyczasie popłakałam ale potem mi przeszło. Dzisiaj mój brat wrócił do Wrocławia bo tam pracuje w tyg. i mieszka z kolegami, wraca na weekendy do domu. Ale umowe ma tylko do końca czerwca więc juz niedługo będzie w domu na stałe i wierzcie mi że nie wyobrażam sobie tego;/ Z rodzicami nie wytrzymuje a teraz jeszcze on;/ Oczywiście mamusia zrobiła wyprawke synusiowi, upiekła mu ciasto, zrobiła kanapki, poprała, poprasowała, uszykowała jeszcze dzisiaj rano śniadanko....nie wiem może ja przesadzam bo nie moge ocenić tej sytuacji jako matka i nie wiem czy to jest normalne czy nie....Ale.....on ma 26lat....i nie robi kompletnie nic....pranie z calego tygodnia przywozi do domu, i mama pierze a potem prasuje, zawsze wszystko mu szykuje, sprząta po nim...Dla mnie to jest niewyobrażalne bo ja to wszystko robie sama i dziwi mnie jego zachowanie. Ja nie wiem ja pragne mieszkać z dala od nich, życ własnym życiem, a mam 20 lat, a on mimo swojego wieku nawet przez chwile nie pomyslał o własnym mieszkaniu. No dobra inna kwestia to finanse i fakt że nie ma jeszcze swojej rodziny..no ale jednak....Ja kombinuje na każda strone, a jemu jest tak wygodnie, jest mu na ręke że mamusia wszystko koło niego zrobi.

I co jeszcze? Zakupy! Pisalam kiedyś że może jestem skąpa ale wkurza mnie moja rodzinka która wyżera moje dietetyczne jedzenie mimo że ja kupuje je z własnej kieszeni. Skończylam z robieniem zakupów, mam to w dupie......Mozecie sobie o mnie pomyśleć co chcecie może i jestem skąpa i chciwa ale ja to widze innaczej. Teraz nie mam pracy, nie zarabiam, cały czas dysponuje jeszcze gotówką którą zarobiłam w zeszle wakacje i wierzcie mi że dla mnie 10zł to dużo, bo tych pieniędzy mi nie przybywa. A po co ja mam cos kupowac jak potem nawet tego nie spróbuje i już tego nie ma? Przykład? Kupiłam wędline drobiową, myślalam że będe miała do kanapek z chlebem żytnim w sam raz.....moja matka zrobiła dzisiaj kanapki swojemu cudownemu dziecku właśnie z ta wedliną.... Ale nie chodzi o to bo gdyby wziela troche i troche chociaż zostawila dla mnie, bo dobrze wie że ja ich tlustej kiełbasy nie jadam...niee ona skroiła praktycznie wszystko to co kupiłam, jeden plaster miał chyba grubość jednego centymetra....no i dla mnie nie zostalo paktycznie nic....fajnie nie? I tak samo jest ze wszystkim, czy kupie serki wiejskie, albo jakies inne, pieczywo chrupkie, marchewki, wszystko znika zanim zdaże się obejrzeć. W wakacje np. byla taka sytuacja że też często robiłam zakupy i kupowałam serki wiejskie i jogurty, więc kiedy ja kupiłam np. 8 sztuk serków i 8 sztuk jogurtów, to wtedy moja rodzinka robiła sobie piknik, brali serki mieszali je z jogurtami i po jednym dniu w lodówce zostawały np. 2 serki, czy tam jogurty....no ok. tylko ze wtedy pracowałam i te pieniądze co jakiś czas napływały, też mnie wtedy to wkurzalo ale machnełam ręką i szłam do klpeu po nowe....ale teraz pracy nie mam a pieniądze się kończą, i wkurza mnie to bo chciałabym sobie kupić np. jakiegoś ciucha, bo jestem młoda i na to powinnam wydawac pieniądze....;/ a nie wydawać wszystko na żarcie.....Dlatego dzisiaj postanowiłam, będe miała ochote na serek/jogurt- pójde do sklepu i kupie sobie tyle ile zjem danego dnia, bede chciala wafla ryżowego do podwieczorku- kupie sobie opakowanie i wloże do szafki w moim pokoju. Skończyłam z tym dziadostwem...bo już naprawde mam tego dość. Bede robiła poprostu zakupy tylko i wyłącznie dla siebie. Ja wiem że dla wielu to może być śmieszne, ale gdybyście byly w mojej sytuacji to zapewne nie byloby Wam do śmiechu. Pocieszające jest to że oni nie jedzą owsianki dlatego platki i otręby są tylko dla mnieee

No i ostatnia sprawa, matka zaczeła się kłócić dzisiaj ze mną o wagę...powiedziała że widzi że strasznie schudłam( chociaż tak nie jest, nie przesadzajmy juz), że za dużo ćwiczę...a ja przecież wiem ile waże;/ Kazała mi nawet wejść przy niej na wage bo stwierdziła że napewno nie waże 50kg...to było bardzo inteligentne z jej strony biorąc pod uwage że byłam w ubraniu i po całym dniu, czyli po wszystkich posiłkach, taaak waga napeeewno pokazałaby mniej niż 50kg..Masakra...musiałabym chyba ważyć z 45kg....litości z kim ja mieszkam;/  oczywiście na wage nie weszłam, wyszło na moje bo rpzeciez wiedziałam ze będzie ponad 50 po całym dniu i to grubo ponad..no ale cóż.

Nie wiem czy ktoś czyta te bazgroły, ale tak jak jedna koleżanka pod poprzednim wpisem napisała, to jest jedyne miejsce gdzie moge to wszystko z siebie wyrzucić bo tak naprawde nie mam takiej osoby której mogłabym się szczerze wyżalić.

Ide się uczyć teraz i obiecuje że jak pozaliczam już to wszystko i będe miała więcej luzu, wpisy będą bardziej urozmiaicone zdjeciami itd., no i będe komentować;) Lece paa;*;*

27 maja 2012 , Komentarze (3)

Hej;) jak Wam mija dzień? U mnie beznadzieja utrzymująca się od kilku dni....Tak będe sie nad sobą użalać także w dzisiejszym wpisie nie będzie nic ciekawego.....Hmmm od czego by tu zacząć? OOO właśnie wczoraj był Dzień Matki....wszędzie bębnili żeby tylko nie zapomnieć złożyć życzeń kochanej mamusi itd...Wiecie co? Mojej matki nie widziałam przez cały dzień.....jestem wyrodną córką ale nie złożyłam jej życzeń....No ok nie będe się tym usprawiedliwiać że sie nie widziałyśmy wczoraj bo mogłam zadzwonić chociaż....ale nie chciałam, nie miałam takiej potrzeby żeby składać jej życzenia....mam dość jej, mam dość mojego ojca. Za co mam jej składać życzenia? Za to że każdego dnia sie kłócimy? Za to że każdego dnia oboje z ojcem niszcza mi psychikę?....Miałam już zostawić w spokoju ten zasrany Dzień Matki...olać to i zapomnieć...ale niee, dzisiaj rano pojawiły się wyrzuty sumienia, mimo wszystko..., mimo tej krzywdy jaką wyrządza mi każdego dnia......Mój brat też ma to w dupie....on ma super kontakt z matką, a raczej ona wielbi go ponad życie, jej ukochany, cudowny synek, dziecko sukcesu, wymażony dar każdej matki....i co? myślicie że on jej zlożył życzenia? Ten cudowny, wspaniały, ukochany syneczek totalnie ją olał....Co go to obchodzi ze wypadałoby złożyć życzenia, dać czekolade.....Jego to przecież nie dotyczy.....Tak samo było jak matka miała urodziny...calkiem niedawno.

A ja przez wyrzuty sumienia ubrałam się rano, poszłam do sklepu i kupiłam czekolady....matka wróci z pracy i złoże jej te zasrane życzenia, będe się uśmiechać i udawać dobrą córeczkę. Mój brat zrobi to samo chociaz palcem nie kiwnął w tym kierunku, nawet grosza nie dołożył mimo tego że to on pracuje i zarabia a nie ja...no ale co go to obchodzi? On oczywiście przyłączy sie do życzeń i matka znowu pomyśli jakiego ma przecudownego synka....Aż mi sie płakać chce jak to pisze....

A co było dzisiaj, przed chwilą...na obiedzie? Ojciec mnie zawołał, więc nałożyłam sobie ziemniaki, gotowane udko z kurczaka i mizerie. Oni jedli jeszcze rosół ale ja jadam jedno danie. Potem kiedy oni (brat i ojciec- matka jest w pracy) również nałożyli sobie 2 danie, ojciec polewał ziemniaki tłuszczem sobie i bratu....i oczywiscie komentarz w moją strone "a Ty jesz bez tłuszczyku?", odpowiadam że bez.....a on zaczał swój wykład o tym że "oni jedzą "strawę" która daje siłe, że to jest dobre dla duszy i ciała, że tłuszcz wydobywa cały smak z ziemniaków" no ja pierdole.....czy on jest normalny? W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam ze jeśli chce jeść tłuszcz to niech je, ale niech sobie daruje te wyklady bo mnie to nie obchodzi.....zamknął się...Ale nie na długo. Zjedliśmy i akurat w TV leciał jakiś film w którym facet jechał samochodem w Afryce i zobaczył słonie.....i oczywiście mój ojciec zaczał.. "Oglądałem kiedyś program o jakiejś diecie którą stosuja dla słoni, i mówili tam że słonie jedzą 10kg owsianki, ileś tam kg jabłek i jeszcze coś tam dziennie......I od razu przypomniała mi się Monika (ja) bo przeciez ona też je te swoje owsianki i jabłka".....

Modle się o taki dzień kiedy będe miała na tyle pieniędzy że będe mogła wyprowadzic się z tego pierdolonego domu, od tych psychicznych ludzi których musze nazywać swoją rodziną, i oczywiście musze złożyć jeszcze życzenia mojej kochanej mamusi......

Jeśli ktokolwiek wytrwał do końca to podziwiam. Ide się uczyć bo mam tyle nauki że nie mam pojęcia jak z tym wszystkim dam rade, a za kilka dni zaliczenia....

23 maja 2012 , Komentarze (2)

Czuje że sie pogrążam....wpadam w kolejne bagno, w jakąś pieprzoną obsesje jak kiedyś. Jak wtedy kiedy ważyłam 45-46kg..... znowu licze każdą kalorie, waże produkty, a jeśli mama wleje za dużo mleka do kawy robie problem. Dzisiaj na obiad były kopytka...które zawsze jadłam bo obliczałam kcal z ilewazy.pl...ale dzisiaj pojawiły się myśli "przecież nie robisz tego sama, nie wiesz ile mama dodaje tam mąki, ile ziemniaków...a co jeśli mają więcej kcal?" nawet chciałam się wykręcić...ale jednak zjadłam, nie dałam się zwariować. Ale te mysli pojawiaja się coraz cześciej....;/ I znowu pojawiają się problemy z rodzicami, ciągle się kłócimy, zaczynają się docinki na temat tego że jestem za chuda..chociaż nie jestem.  Jadłam te kopytka a ojciec tym swoim ironicznym głosikiem dorzucił "jesz bez tłuszczyku?" (bo oni oczywiscie jedzą tłusto i kopytka polewaja tłuszczem +skwarki).....oczywiście musiałam się zdenerwowac bo od tak długiego czasu nie jem smażonego, tłustego ale on musiał skomentować.....tak bylo kiedy chorowałam na anoreksje. Cokolwiek bym nie jadła, oni musieli komentować. Tak samo matka musiała się przyczepic że jeżdze na rowerku stacjonarnym, a ona w tym czasie ugotowala obiad....A wiecie co mnie jeszcze denerwuje w moich rodzicach?? Kurde wiem że może to objaw mojego skąpstwa ale taka prawda. Np. pieczywo chrupkie albo wafle ryżowe które jem czasem do podwieczorku, czy kolacji (jeśli np. w ciągu dnia zjem za dużo i chce zjeść mniej kaloryczny posiłek) do najtanszych produktów nie należą...ba powiedzialabym nawet że są drogie, ja z własnej kieszeni kupuje takie rzeczy, tak samo jak platki owsiane/otręby, mimo tego że nie zarabiam, i wiecie no ja jem je "oszczędnie" żeby na jakiś czas mi starczyły, a np. moja mama wcina je jak ciasteczka, poprostu żeby tylko cos mieć w ustach....nosz kurde...ona nie dba o to co je, ma 165cm wzrostu i waży 78kg, ale nic z tym nie robi, je tłusto, dużo, nieregularnie, wieczorami po czym idzie spać....mnie wyśmiewa, wyśmiewa moje odżywianie, moje ćwiczenia....no to z jakiej racji je dietetyczne jedzenie którego sama nie raczy kupowac? No litości....;/ dlatego tak bardzo chce się wyprowadzić, ale to przecież nierealne.....aaa szkoda gadać, a tak poza tym to nie wiem jak zdam sesje;/ ide...mam nadzieje że Wasz dzień minał w milszej atmosferze...

21 maja 2012 , Komentarze (1)

Witam dziewczęta;) Dzisiaj mam bardzo aktywny dzień i luuubie to;) lubie jak mam wszystko zaplanowane od początku do końca:) dlatego dzisiaj wstałam o 6! rano, zjadłam lekkie śniadanko (jakiś jogurt 0% i pieczywo chrupkie) iiii poleciałam ćwiczyć najpierw 45min billy blanks, potem godzinka maszerowania na bieżni, potem szybko prysznic bo byłam cała mokra, nastepnie godzinka hula hop (w miedzyczasie schły mi włosy:D) potem male rozciąganie (ok. 20min), potem szykowanko, makijaż itd. iiii 2 śniadanko czyli mega owsianka, była już wtedy godzina 11, więc nie pozostało mi nic innego jak zbierać się na uczelnie:) wróciłam zjadłam serek wiejski z wkrojonym ogórkiem i rzodkiewka, jabłka, jakieś chrupkie pieczywko, pojeździłam jeszcze na rowerku stacjonarnym, i teraz jest przed 18, dlatego zmywam coś zjeść iiii do nauki;/ kurde sesja już do mnie macha a ja nie mam kompletnie nic, zaczynając od jakiejkolwiek wiedzy, kończąc na notatkach;/ Także do boju!!

AAA zapomniałabym o najważniejszym, zważyłam się rano i doznałam szoku....50,3kg czyli spadek 0,7kg w ciągu tygodnia. Jak na mnie to baardzo dużo, zastanawam się tylko czy to może nie jest spowodowane tą imprezą, no ale to był przeciez jeden taki dzień na przestrzeni tygodnia hmmm...w każdym razie ciesze się;) Buźka;* Przepraszam że nie komentuje ale naprawde jestem zalatana strasznie. Obiecuje poprawe

18 maja 2012 , Komentarze (2)

Hej laseczki:) Sama nie moge się nadziwić jak beznadziejnie głupia jestem. To co zrobiłam ostatnio to sie poprostu w głowie nie mieści.....No ale od początku, o co chodzi? Oczywiście o te imprezy o których pisałam. Zacznijmy od tego że z 3 na których miałam być poszłam tylko na jedną, z pozostałych oczywiście tradycyjnie musiałam się wymigać....No ale nie to jest najlepsze, w dzień imprezy stwierdziłam że musze zjesć bardzo mało bo wieczorem alkohol i ewentualne jedzenie wyrówna mój bilans jesli go nie przekroczy, do tego musiały dojść ćwiczenia no bo jakbym ja mogła nie ćwiczyc..;/ No więc poszłam normalnie na wf, ale po zajeciach stwierdziłąm że to troche za mało ćwiczeń dlatego trzeba cos z tym zrobić.....więc poszłam na siłownie gdzie ćwiczyłam kolejną godzine, nie powiem bo były to lekkie ćwiczenia no ale były. Poszłam do domu, i zjadłam "2 sniadanie" czyli 3 marchewki i 1 pieczywo chrupkie. Aha dodam ze moje śniadanie to był jakiś jogurt light i znowu chrupkie pieczywo. Po 2 sniadaniu siedzac w domu stwierdziłam że jeszcze poćwiczę, dlatego poszłam na 30 min. na bieżnie a potem 1h hula hop, potem zjadłam "obiad" czyli znowu pieczywo chrupkie, jedno jajko na twardo, jakieś ogórki, pomidory i marchewka, aha i jeszcze wafle ryżowe. I to był mój ostatni posiłek w domu, wieć po podliczeniu wyszło niewiele ponad 600kcal.....Poszłam na impreze, oczywiście na piechote....zawsze to dodatkowy spacer, który trwał niecałą godzine....Na imprezie zaczeło się od jakiegoś taniego wińska;D którego wypiłam dość sporo, potem znajomi zamówili pizze, nie chciałam jej jeść ale zjadłam 1 mały kawałek, a potem była żubrówka z sokiem pomarańczowym......No i że tak powiem troche mnie wzieło, wypiłam za dużo, a do tego w ciągu dnia niewiele zjadłam.....W srodku nocy stwierdzilam ze wracam do domu, i poszlam znowu na piechotke sama...o 2 w nocy no ale bylam pijana wiec mi to wisialo. Przed domem zrobilo mi sie niedobrze....a ze mieszkam przy takim malym parku, to poszlam sobie do tego parku na laweczke i uznalam ze posiedze tam troche az przetrzezwieje bo moi rodzice moga jeszcze nie spac (tak u mnie bardzo pozno sie chodzi spac) a w takim stanie nie mogli mnie zobaczyc. Nie poprawialo mi sie a wrecz przeciwnie, zwymiotowalam gdzies krzakach.....MASAKRA, potem znowu usiadlam na laweczce i przyczepil sie do mnie jakis facet, nawet nie widzialam jak wyglada bo mialam glowe skierowana w dol;/ ale pytal czy moze mi nie pomoc, czy nie zaprowadzic mnie do domu, pamietam ze mowil cos o jakims lokalu, ze ma jakis lokal czy cos takiego, powiedzialam mu ze nic mi nie jest i sobie poszedl, ale po chwili wrocil i znowu cos o tym lokalu zaczal gadac....no a ja zaczelam logicznie myslec i analizowac, sprawdzilam czy mam telefon, torebke, po czym wstalam i szybkim krokiem pognalam do domu....juz mi wisialo to czy rodzice mnie zobacza, poprostu wystraszylam sie tego goscia. Raz ze on sam moglby mi cos zrobic, a dwa ze moglby zadzwonic np. na policje a wtedy to juz w ogole byloby po mnie. Wrocilam do domu rodzice naszczescie juz spali....oczywiscie odwiedzilam jeszcze wc.....takze zwrocilam chyba cala pizze:/ polozylam sie spac. Nastepnego dnia czulam sie tak zle ze myslalam ze nic nie zjem, ale po wmuszonym sniadaniu przeszlo mi i potem juz jadlam normalnie, naszescie wszyscy u mnie pracowali takze bylam sama w domu, a balam sie ze np. rodzice slyszeli jak wymiotowalam w lazience w nocy;/ bo oni niby spia ale i tak wszystko zawsze wiedza. Ale nic n=sie nie odzywali takze raczej nie slyszeli. MASAKRA, i tak sie skonczylo moje imprezowanie;/ tzn. nie powiem bo na samej imprezie bylo fajnie no ale to co pozniej sie dzialo to istny koszmar, a przez co to wszystko?? Przez wlasna glupote. Ja poprostu nie moge uwierzyc ze jestem tak glupia i nieodpowiedzialna, to jest niewiarygodne. A gdyby moi rodzice mnie w takim stanie zobaczyli to byloby po mnie, i nie byloby tlumaczenia ze jestem dorosla bo ich to nie obchodzi....;/ powiem to jeszcze raz MASAKRA....mam nauczke na przyszlosc. I powiem Wam ze to jest prawda ze glupi ma szczescie, bo nawet nie che myslec co moglo sie stac...;/

15 maja 2012 , Komentarze (18)

Witam Was dziewczynki:) Zebrałam się dzisiaj żeby wejść na wage, i co tam ujrzałam? Zgodnie z tematem....osiągnełam wage paskową 51kg, ale oczywiscie od razu pojawiły się mysli w mojej głowie i do jakiego wniosku doszłam? Mianowicie wyznaczam sobie kolejny cel....50kg. Znając mój organizm to pewnie go osiągne za jakis miesiąc jak dobrze pójdzie No nic, w każdym razie korzystając z wolnej chaty, zrobiłam sobie na szybko zdjecia sylwetki, oczywiscie nie zwracajcie uwagi na beznadziejną bielizne i bałagan w pokoju:D

 

Co do tych imprez o których pisałam wcześniej, okazuje się że musze iść chyba na wszystkie, jutro 2;/ takze jutro będzie dla mnie bardzo ale to bardzo trudny dzień;/ Nie wiem jak sobie poradze z moja chora psychiką, no ale moze jakoś to bedzie...

 

Co by tu jeszcze napisac;) troszke ćwiczeń już dzisiaj zrobiłam tzn. 55min na bieżni (marsz) i 40min. z billym blanksem, potem bedzie jeszcze rowerek i hula hop.

Wstałam dzisiaj póxno i zrobiłam sobie meega owsianke, stwierdziłam że musze wykorzystac to że mam dzisiaj duzo czasu i zjem ja sobie w spokoju, bo zwykle pochłaniam ją w takim biegu że czasem nawet smaku nie poczuje A oto ona:

 

I pośniadaniowa kawka, która dziwnie na mnie patrzyła:D

 

A teraz troszke motywacji ( mam nadzieje że zdjęcia tym razem sie wgraja)

 

Yeeaaa udało się wgrać zdjęcia;D aha i zmieniłam wygla V na ten poprzedni bo tamten mnie wkurzał troche;/ tzn. niby była ta tablica ale nie pokazywało mi na niej aktualnych wydarzeń, masakra;/

 

Aha i musze zakończyć smutnym akcentem. Przeczytałam na głownej w pamietniku jednej uzytkowniczki, że zmarła Vitalijka chora na raka. Szok poprostu;/ czasami zagladałam do jej pamiętnika, fajna pozytywna osoba. Życie jest strasznie kruche;/ A wiem coś o tym bo straciłam kilka bliskich mi osób. Jednego dnia z kims rozmawiasz a drugiego tej osoby już nie ma....smutne:(

12 maja 2012 , Komentarze (3)

Dzisiaj dla równowagi mam beznadziejny humor.....pogoda do dupy za przeproszeniem, do tego moja wspaniała rodzinka miała jechać w pewne miejsce, ja miałam mieć spokój w domu a tu lipa do tej pory siedzą w domu i nie wiadomo czy z niego wyjdą;/ co równa się z tym że nie wiem jak to dzisiaj będzie z ćwiczeniami;/ No ale nic nie poradze, teraz póki są w domu sproóbuje się troche pouczyć, a potem się okaże co to będzie. Co jeszcze u mnie? No cóż moja chora psychika daje o sobie znać....w przyszłym tyg. szykują mi się 3 imprezy....a co ja robie? juz myśle jak się wykręcić chociaż z części.....na jedna musze iść bo już obiecałam więc nie mam raczej wyjścia, ale pozostaja jeszcze 2 a ja myśle co zrobić. Ehhhh mam problemy....masakra;/

Teraz poprawa humoru:)

 

EDIT- Miałam kilka fajnych zdjęć ale nie moge ich wgrać, nie wiem dlaczego....Vitalia zaczyna mnie wk******;/

EDIT2- oo widze ze pod poprzednim wpisem tez coś się stało ze zdjęciami.....suuuuper;/ naprawde kocham ten portal;/   nie dość ze nie moge dodać zdjęć prosto z komputera tylko musze najpierw wgrywac do galerii to teraz jeszcze i tak nie moge ich dodać, albo ich nie widać. Ide bo nie mam już nerwów...

11 maja 2012 , Komentarze (4)

Witam Was w ten piękny dzień:D Kurde ale mam dobry humor dzisiaj, normalnie chyba nic nie jest w stanie go popsuć. A wiecie dlaczego? Jestem dumna z siebie!! Haa zaplanowałam dzisiejszy dzień już wczoraj, tylko troszke bałam się o realizacje planów;D Mianowicie dzisiaj rodzice pracują do popołudniowych godzin, brat też wraca z uczelni na weekend także miałabym ograniczone pole do popisu jeśli chodzi o ćwiczenia bo sama też musiałam jechać na uczelnie z której niedawno wrócilam,a nie wiem czy wiecie ale ja musze wręcz się ukrywać z ćwiczeniami bo od razu bylyby niemiłe komentarze mojej przecudownej rodzinki....no cóż. W każdym razie jak tylko moi rodzice wyszli do pracy, ja wstałam jakoś ok. 6.40, zjadłam 2 kanapki z zytniego chleba, iiii poszłam ćwiczyć, tak po 7 rano poszłam ćwiczyć Zrobilam 40min. z Billym Blanksem, a potem wskoczyłam na bieżnie i maszerowałam 50min. Bylam oczywiście cała zlana potem, dlatego po ćwiczeniach szybki prysznic, ogólne ogarnięce się makijaż, suszenie włosów i była już godz. 10, więc zrobiłam szybko owsianke jako II śniadanie, zjadłam i poleciałam na uczelnie, no i teraz wróciłam zjadłam 2 jabłka, marchewki, serek wiejski i wafelka ryżowego i akurat moi schodzą się do domu także napewno już tych ćwiczeń bym nie wykonała. Także jestem z siebie dumna;) Bo ja mam też tak że jeśli mam jakiś aerobic jak np. Billy Blanks, albo maszeruje  na bieżni, czyli ćwiczenia przy których albo musze mieć więcej miejsca, albo jestem upocona jak nie powiem co, to poprostu tez się wstydzę ćwiczyć kiedy ktoś jest w domu, nie wiem ale nie lubie jak mnie oglądają jak ćwicze. No inna kwestia to ich wyśmiewanie i głupie komentarze na temat moich ćwiczeń które też w dużym stopniu zniechęcają do robienia tego przy nich. Jak oni są w domu to moge np. pokręcić hula hopem, albo pojeździć na rowerku stacjonarnym czyli takie ćwiczenia przy których jakos się nie męcze. A propo to hula hop i rowerek jeszcze dzisiaj uruchomie, nie ma to tamto;) no i musze ruszyć nauke uczelniana bo sesja się już do mnie uśmiecha a ja jestem w czarnej d****;/

Ok, teraz coś dla oka;)

 

To by było na tyle;) Trzymajcie się piekne. Do nastepnego;) Żegnam się z Wami ja i kotek

10 maja 2012 , Skomentuj

Jak Wam sie podoba nowe "moje konto" na Vitalii? Bo mnie tak srednio, wolałam poprzednią wersję...tym bardziej że nie wiem czy to jakiś błąd u mnie z Vitalia, że jak np. klikam na tej tablicy na zakładkę "pamiętniki", "grupy", "forum" to i tak nic sie nie zmiena, poza tym jesli ktoś doda komentarz to też nie widze tego od razy tylko po jakims czasie. Np. jesli wejde w pamiętnik to mam 4komentarze pod ostatnim wpisem, a na tablicy jest napisane tylko o 2 albo 3 pierwszych.....Mam nadzieje że to jednak problem z Vitalia i ze szybko to usprawina.

A co u mnie? Teraz oczywiście pisze w biegu bo zaraz lece na uczelnie, może później znajde czas na jakis większy wpis. Ale mogę wam powiedzieć że humor mam 100x lepszy niż wczoraj, wczoraj jakoś caly dzień się źle czulam, czyściło mnie, było mi zimno, do tego nie miałam najmniejszej ochoty na ćwiczenia i dlatego czułam sie beznadziejnie, ale mimo tego po wczorajszym wpisie wziełam hula hop i pokręciłam 1h 20min akurat ogladajac You Can Dance;) a rano miałam jeszcze wf, także nie był to całkowicie dzień bez ćwiczeń, no ale biorąc pod uwage ile zwykle ćwicze to i tak było mało, naszczęście dzisiaj już będzie lepiej mam nadzieje, troszke sie ogarnelam i mam nadzieje ze dobry humor szybko nie przeminie;) chociaż faktem jest że w tym tyg. ogólnie czuje sie jakoś grubo i niefajnie;/ może to przez okres? Ok. teraz juz biegne odezwe sie wieczorkiem. Buźka;*;*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.