Witam Was Dziewczynki:) To już jutro...ten feralny dzień...nie wiem jak to będzie ale wyczuwam katastrofę:(
Pierwsza podstawowa obawa to oczywiście to o czym pisałam ostatnio- jedzenie. Ale jest też inna kwestia..moja matka ma tendencje do kompromitowania mnie przy rodzinie..i wiem że i tym razem tak będzie. Moge się zalożyć że skomentuje przy wszystkich jaka to jestem chuda. Może nawet zacznie się ze mnie śmiać że waże każdy prdukt spożywczy....bo wiem że dla większości ludzi, a zwłaszcza dla tej konserwatywnej części mojej rodziny (czyli wszystkich tych których jutro spotkam)- to jest śmieszna sprawa, więc jeśli matka o tym wspomni jutro to napewno wszyscy mnie wysmieją..;/
Ale wiecie co jest najlepsze? Że tak na dobrą sprawę to nie powiedziała mi wprost że ja też mam jechać. Słyszałam jak kiedyś mówiła do brata że razem z ojcem pojadą na wieś- ale o mnie nic nie mówiła. Tak samo dzisiaj pytała co ma jutro założyć żebym jej doradziła, ale nie zapytała "a Ty co jutro włożysz?". No ale z drugiej strony nie powiedziała też "Monika jutro wstawisz obiad bo nas nie będzie"- to by byl sygnał że ja zostaje w domu, a nic takiego nie padło.
Wiem że to głupie, bo mimo tego że wiem że i tak musze tam jechać (bo jesli tego nie zrobie to wszyscy beda mieli do mnie pretensje: matka, ciotka, babcia- która z resztą nie jest w najlepszym zdrowiu, ma też swoje lata;/), to jednak gdzies podświadomie mam taką malutką nadzieje że może jednak nie bede musiała tam jechać....;/
ps. Chciałam dodać zdjęcia mojego wczorajszego i dzisiejszego śniadanie oraz podwieczorku sprzed kilku dni, ale nie mogę dodac zdjęć nie wiem co się dzieje-ale nie będe sie juz dzisiaj bawić, spróbuje jutro wieczorem:) I Zdam Wam relacje czy przeżyłam jako tako ten dzień:)