Po prawie 4 miesiącach rozbratu wróciłam dziś do Dukana. To jest dieta dzięki której schudłam najwięcej, dlatego powróciłam. Dostałam tę nową książkę z przepisami, ale jej jeszcze dokładnie nie przejrzałam, dlatego nie wiem czy przepisy się przydadzą. Póki co na śniadanie były jajka, bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Na obiad będzie pieczony kurczak baz skóry, bo mam gości, a na kolację zapewne śledzik.
Jutro wybieram się na zakupy, to nabędę niskotłuszczowych produktów i będę pichcić. Ostatnio mam wielką awersję do garów. Jestem zła na to, że nikt za mnie nie ugotuje. Co z tego, że jestem panią mecenas, jak tak naprawdę wiekszą część moich zajęć pochłaniają prace domowe. Jaka tam zatem ze mnie pani mecenas. Normalny garkotłuk jestem. I na co mnie było studia kończyć i dalej się kształcić. Tego do mieszania w garach nie potrzeba :((((.
Wariacji już dostaję, przez to czekanie. Niby z moim interesem wszystko zapięte na ostatni guzik. Ale nadal czekam na ślubowanie i pieniądze z urzędu pracy. I to mi się tak dłuży. Brakuje mi rozmów z ludźmi, którzy mają więcej niż 10 lat, bo ileż można rozmawiać z dziećmi. I męża mi brakuje i depresję jesienną jak drut. Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, jestem głupia i gruba .