Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cel: Znów poczuć się jak w liceum ;) Lżejsza ja, lżejsze myśli ;)Więcej energii!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5352
Komentarzy: 58
Założony: 7 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 5 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_rdzawa

kobieta, 35 lat, Wrocław

172 cm, 61.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Cotygodniowe pomiary to bardzo dobra rzecz, naocznie widzisz jak wszystko spada. I tak jak z wagą nie powinnam ważę się codziennie. To taka moja mała kontrola widzę po czym zatrzymuje się woda, tudzież kiedy skacze waga. Ostatnio zjadłam w restauracji posiłek, który wydawał mi się ok, ale był z dodatkiem pity bezglutenowej i na drugi dzień ponad pół kg na plusie. Ale to nic! 

Jak widać w bilansie tygodniowym kolejne kg w dół, skóra się uspokaja co dla mnie najważniejsze no i dobrze się czuje! Nadal bez faszerowania tabletkami (oprócz witamin w suplementach, które mają wspomóc wszystkie procesy oczyszczająco regulujące). 

ZALETY:

-jako, że mój jadłospis jest dość ograniczony (za słodyczami nie tęsknie, ale szkoda mi sezonowych owoców i pomidorów, oraz cukini i rukoli- 2ostatnie zostaną włączone w kolejnej części planu) zaczynam odkrywać nowe smaki. Przygotowywanie posiłków mimo, że wydaje się być problematyczne nieźle organizuje dzień,a przy tym to duża oszczędność

-kreatywność-ost miałam ochotę na lody w końcu moda na miejsca z lodami naturalnymi coraz większa to i pokusa też- tak więc wykorzystałam owoce które mogę i ostatnio zajadam się sorbetem z mango lub papai i zachęcam do odkrywania takich smaków<3 No i mój ulubiony najprostszy deser świata jabłko oprószone dużą ilością cynamonu-przyprawy idealnej dla cukrzyków  i osób mających problemy z cukrem! 

-waga dalej leci w dół i pomiary też- mój miły efekt uboczny:))) kolejny kg w dół 

45dni w planie i 11kg w dół<3 

do pierwszego celu brak jednego kilograma, moja dietetyczka już zapytała czy nie zaniżymy celu jeszcze bardziej, ale powiedziałam zobaczymy bo tak jak wspominałam u mnie waga nie do końcA jest wyznacznikiem sukcesu zważając na jej nieustanne huśtawki. Po uzyskaniu celu teoretycznie można wprowadzić kolejne produkty, ale zobaczymy po urlopie bo pewnie niestety będę musiała trochę ppopracować nad powrotem do formy

WADY 

brak okresu od 10ciu dni

problem z zaparciami których wczesniej nie miewałam 

WNIOSKI c.d 

-wszystko jest do zrobienia, nawet w knajpach da się przeżyć;) ostatnio np poszłam na śniadanie i w proponowanym zestawie były 3 różne rodzaje białka + pieczywo więc zapytałam czy zamiast jajek sera żółtego, i chleba dostanę sałatkę bez problemu się udało:) To samo w meksykańskiej knajpce zapytałam czy mogę zamienić parę składników na inne i również nie było problemu - co ciekawe większość pozycji w restauracyjnych menu to połączenia kilku białek na raz - sama zresztą jadałam sałatki naszpikowane serem i ziarnami np ;) Ale zawsze jest wyjście, jeśli w pozycji menu nie ma teoretycznie nic dla nas zawsze można zamówić prostą sałatkę z jednym źródłem białka. 

Zbliża się mój dwuletnio wyczekiwany urlop i to jedyne czego się obawiam, zwłaszcza, że przyzwyczaiłam się już bez większych problemów do tego typu jedzenia , a ostatnie np odstępstwo z pitą skończyło się mega sennością z drugiej strony być za granicą i nie spróbować regionalnych specjałów to grzech ;) Żartuje oczywiście, pewnie łątwo nie będzie, ale z drugiej strony to też bogactwo serów, wędlin dobrej oliwy więc na pewno znajdę coś dla siebie:) A we Francji nie odpuszczę Creme'u Brulle ;) 

Trzymajcie kciuki, tymczasem do poniedziałku jeszcze chwila więc trzymam się planu póki mogę restrykcyjnie i zmykam zajadać się sorbetem jagodowym:)))

Miłego!:)))

29 lipca 2015 , Komentarze (8)

Dziś na mojej wadze baaardzo optymistycznie! 40dzień w programie ( licząc 3 dni fazy oczyszczającej) a na wadze równe 10kg mniej!!!:)))

Ubytek wagi traktuje jako miły efekt uboczny, moja dietetyczka ucieszyła się bardzo, że w końcu po początkowych zastojach z kopyta ruszyły również centymetry! 

A co najważniejsze dla mnie? Odstawiłam glucophage i czuje się świetnie! Mój organizm pięknie się reguluje, nawet budzę się przed budzikiem (teraz trochę rozwaliłam system przez imprezę do 5tej rano w sobotę) 

Tak czy inaczej wszystko idzie na plus! Czuję się lepiej ze sobą co widać na kilometry bo niemal wszyscy z mojego otoczenia ciągle mówią "świetnie wygląsz", "zmieniłaś coś?" itd. 

Jedyne co wymaga ode mnie jeszcze cierpliwości to moja skóra, która przechodzi ojebienie świata niestety i zmiany skórne na linii żuchwy, szyji i czole (linia brwi) nie dają mi spokoju aleee mam nadzieje, że jak wszystko teraz wyjdzie będzie już tylko lepiej!! a skóra mam nadzieje, że wybija się też przedokresowo. 

Z kolejnych obserwacji dietowych fajnie, że ludzie zaczynają przyjmować takie "annomalie" jak picie wody na imprezie zamiast miliona hektolitrów piwa, jako normalne. I coraz częściej słyszę, że to fajnie kiedy ludzie zaczynają dbać o siebie dla zdrowia!

 A jak pięknie obudzić się rano bez kaca oł yeah! 

Przede mną większe wyzwanie, urlop! Nie dość że pierwszy od 2lat to jeszcze zagranicznie tripowy. No ale nic to, będę się tym martwić później (wyjazd za 10dni), jak to mówią dla chcącego nic trudnego. I skoro teraz bez problemu wbiłam się w schemat programu to czemu by nie urlopowo chilloutowo tego nie robić?;) 

Miłego!:)))

15 lipca 2015 , Skomentuj

I tak sobie trwam już 23 dzień na fazie ścisłej. Po 2óch tygodniach do mojej diety weszły oleje. Zakochałam się totalnie, olejowy virgin do smażenia (omlet nieziemski na takiej miksturze), olej z pestek dyni i czysty słonecznikowy! Pięknie aromatyczne i nigdy nie wiem na który się w danym momencie zdecydować. Przyjemne to kiedy dieta, mimo sporych wyrzeczeń pozwala na poznawanie nowych smaków. 

Powoli nudzą mi się warzywa których używam cały czas do sałatek (ogórek, papryka czerwona, oliwki zielone, młoda cebulka, kalarepa) niedługo pewnie zacznę szukać po tych które teoretycznie na samą myśl mnie odrzucają czyli np seler naciowy.

Do śniadania jem też olej z czarnuszki, w zamiarze leczniczym, smakuje jak szampon ale da się przeżyć. 

ZYSKI: 

-niesamowita organizacja życia, fakt, że wszystko ustawiam pod jedzenie, ale powoli zaczynam się regulować. Nawet budzę się wcześniej niż powinnam, choć nadal muszę sporo spać ( w pierwszej najcięższej fazie miałam najintensywniejszy czas , który chyba nadal odsypiam)

-odkrywanie na nowo smaków

-kombinowanie z jedzeniem (lista produktów ograniczona= wzrost kuchennej kreatywności

-ODSTAWIENIE GLUCOPHAGE'U!!! od dwóch tygodni

STRATY: 

-Za mną 7,5kg, i kilka centymetrów w końcu w dół. 

-problem z zaparciami, na początku brałam probiotyk ( 5 dni) ale chcę zmobilizować moje jelita do pracy, zwłaszcza, że wprowadziłam oleje!

PÓŁ NA PÓŁ: 

cera niby się poprawia, ale właśnie nastąpił wysyp przedokresowy

teoretycznie czuje się dobrze choć w tamtym tygodniu kryzys samopoczucia totalny, ale i najlepszym się zdarza!

PODSUMOWANIE: 

wszystko idzie na plus, co do skóry potrzeba trochę cierpliwości, przygotowuje się również na wzmożenie jej aktywności bo w końcu żeby mogło być lepiej musi być gorzej ;) 

Waga leci, z centymetrami gorzej. Ale tym razem wagę i wszelkie ubytki traktuję jako miły efekt uboczny i zupełnie się na tym nie skupiam. Raz w tygodniu mierzę obwody, wagę codziennie, ale to już nawyk z okresu mnóstwa diet, ale to nie wyznacznik bo mój organizm to kilogramowa gąbka raz łapie raz wyciska wodę ;) 

W każdym razie program należy do przyjemnych i jest do przejścia zdecydowanie!!:) 

Nie mogę się doczekać pełnej regulacji mojego organizmu<3

10 lipca 2015 , Komentarze (4)

Minął rok, odkąd tu cokolwiek pisałam. W tym czasie zdążyłam wrócić do wagi krytycznej czyli 73, zdiagnozowano mi insulinooporność. Później leki, na chwilę ogarnięcie diety i znowu przybrałam. I tak w kółko, leki które na początku pozwoliły szybko schudnąć i dobrze się czuć przy nietrzymaniu się zasad niskich indeksów i regularności poszły się gonić i znowu wylądowałam z wagą milion i spadkami energii. postanowiłam coś z tym zrobić i tak od 18 dni + 3 dni oczyszczania jestem w programie metabolic balance! 

Tym razem z misją zdrowia, a odchudzanie traktuje jako miły efekt uboczny. 

Po  2 tyg i spadku ponad 5 kg bez ubytku ani  jednego cm dowiedziałam się, że jestem niełatwym przypadkiem. Tak więc uzbrajam się w cierpliwość i czekam na efekty :) 

7 lutego 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj był wieczór laby, właściwie miał być cały dzień, ale jakoś nie miałam ochoty na nic "zakazanego" nawet czekoladę czy ciacho z kremem, więc jest ogromny progres!
Mój organizm ma to czego potrzebuje i wie, ze te wszystkie sztuczności wcale nic nie dadzą, a wręcz zaszkodzą. 

Wiedziałam, że nie uda mi się uniknąć alko, więc najpierw chciałam kupić piwo, a koniec końców kupiłam wino czerwone;) Wypiłam całą butelkę eh, ale nic to! ZjadłaP.S m też sporo chipsów, ale właściwie nie miałam na nie wielkiej ochoty. 
Po powrocie do domu, mając standardowo gastro po alko, przygotowaam sobie mieszankę orzechów i pestek tego jeszcze nie było ;) 

I co? Waga poranna 65,2kg czyli mniej o 0,2kg :D Morał z tego taki, że czasem można zrobić sobie małą przerwę, a waga nie pęknie ;) 

Miłego dnia i wytrwania w postanowieniach<3

5 lutego 2014 , Skomentuj

Jako, że totalnie zmieniłam sposób odżywiania badam różne sklepy pod kątem cen spożywanych produktów:) 
Oczywiście najczęściej kupuję w: 
 Biedronce -> warzywa, owoce + suszone śliwki, morele i migdały (kiedy są w promocji kupuje większą ilość)
 Alma -> oleje -> wczoraj np olej ryżowy 700ml za niecałe 13 zł, i często owoce suszone czy pestki np  w drodze do kina kiedy nie chcę jeść popcornu;) 
I wczorajsze odkrycie, gdzie na pewno będę zaglądać społem na przeciwko Renomy -> stoisko z warzywami i owocami, a tam królestwo pestek w bardzo fajnych cenach. 
Hit kg kaszy jaglanej za 6,40zł, albo jagody Goi w podobnej cenie tyle, że za 100 g oczywiście ;) 
Nie są to zapewne produkty bio, ale na pewno są lepsze niż te paczkowane i zazwyczaj pochodzą od mniejszych producentów, którym łatwiej jakoś mi zaufać niż wielkim koncernom ;) 

Z okazji wczorajszych zakupów i w końcu spróbowania słynnych jagód Goi poranny koktajl ;) A w nim: 
-plaster świeżego ananasa 
-banan 
-pietruszka zielona
-siemię lniane
- garść jagód Goi
- woda 
Pyszności! i naturalne zasłodzenie przy okazji ;) 

A Wy macie ulubione koktajle owocowe lub warzywne?;)

4 lutego 2014 , Komentarze (2)

Kolejny spadek i kolejna porcja pozytywnej energii w związku z tym! 
Niby robię to dla siebie, ale jest mi o niebo lepiej i łatwiej trwać w postanowieniu kiedy na każdym kroku słyszę jak dobrze wyglądam <3 
Nie wykluczam, że jeśli będzie ok i będę widzieć, że to jeszcze nie jest to czego chce to mój cel ulegnie zmianie na mniej niż 60kg. Ale tak dawno nie miałam takiej wagi, że właściwie nie pamiętam tego uczucia, więc miło będzie poczuć się jak na początku liceum. 

Miłego dnia Wam!

4 lutego 2014 , Skomentuj

Uhu kolejny mały sukces ;) 
Byłam dziś w odwiedzinach u koleżanki i jej facet nalał nam po wielkim kieliszku wina, a ja na to że dziękuje, uprzedzałam, że dziś nie piję. I chwilę nalegali, po czym dostałam szklankę wody z cytryną i lodem mniami  w równie dużym kieliszku ;) więc nie odczułam różnicy. 
Kolejne małe zwycięstwo! :)))
I choć winko od czasu do czasu zdrowe na razie nie chcę dawać upustu moim utajonym zachciankom bo u mnie alko = gastrofaza niestety ;) 
Poza tym coraz bardziej podoba mi się ta praca nad sobą <3 
W czwartek widzę się z koleżankami, więc będzie dyspensa z ta myślą dziś łatwiej było odmówić (proponowanej pizzy też więc zwycięstwo nr 2 ) 
Oby tak dalej !:)))



3 lutego 2014 , Komentarze (2)

Waga spada powolutku i coraz bardziej widać efekty! 
Znajomi zauważają różnicę, a wczoraj usłyszałam : O jaaa, ale ty masz talię widać po brzuchu jak schudłaś ;) Talię miałam zawsze i bioderka też, ale cały efekt psuła nieestetyczna opona. 
Chyba zaczynam dojrzewać do ćwiczeń, choć na razie mam podejście, nie wszystko naraz na razie zmieniam styl jedzenia, więc na ćwiczenia przyjdzie czas. Choć najpiękniej byłoby działać kompleksowo, ale i na to przyjdzie pora, jak to mówią najpierw masa potem rzeźba hah ;) Do lata jeszcze trochę, więc mam nadzieje, że zdążę się wyrzeźbić, i motywacja nie opadnie ;) 
Na razie czuje się cudownie, oprócz wczorajszego obżarstwa jabłkami suszonymi^^ zjadłam mnóstwo i efekt balona nie do przeskoczenia, ale lepsze to niż tabliczka czekolady! W sumie dochodzę do wniosku, że zdrowe jedzenie jest nie tylko zdrowsze, ale i ciekawsze, no i co najważniejsze przy urozmaiceniu nie myślę o chipsach czy słodyczach z kremem czy czekoladzie. Raczej wchodząc do sklepu na automacie kieruje się na stoisko z warzywami, owocami i pestkami/orzechami i odkrywam coraz to nowe smaki! Półka ze zdrową żywnością też nie jest mi już obca i nawet ceny nie przerażają, kiedy okazuje się, że dany produkt starcza na dłużej niż na jeden raz jak to bywało z czekoladą ;) Zmieniłam podejście skoro nie jem śmieciowych słodyczy na które naprawdę wydawałam mnóstwo kasy to wydam więcej na fajną zdrową rzecz. I wiecie co nawet dziś przeglądając etykiety gotowych past czy pasztetów warzywnych/ hummusów stwierdziłam, że zrobię w domu, będzie świeżo, bez kosnerwantów i taniej ;) 
Ostatnio też mam fazę na oleje, wczoraj wpadł mi w ręce ryżowy w promocji i chyba dziś po niego wrócę. A Wy macie ulubiony olej do spożywania na surowo/ jako dodatek do warzyw? 

31 stycznia 2014 , Skomentuj

Dziś w końcu po ponad 10ciu dniach przygotowań i zmiany diety, czas na właściwe oczyszczenie-> dzień na kaszy jaglanej. 
Na razie nie jest najgorzej, na szczęście jestem dziś w domu i pracuję przy komputerze więc gorąca herbatka oczyszczająca do zestawu jest bardzo pomocna ;) 
Cieszę się, ze choć raz dotrwałam do tego etapu, i patrząc na skórę chyba faktycznie nastąpiło oczyszczenie bo mam totalny wysyp, ale jak to mówią musi być gorzej żeby mogło być lepiej ;) 
I dziś dodatkowa niespodzianka 66na wadze <3 więc coraz bliżej coraz bliżej do celu ! 
Mój cel ma właściwie 3 etapy zejście poniżej 67 (ta do której najłatwiej mi wracać), 2cel zejście poniżej 63 ( to najniższa waga jaką osiągnęłam będąc na ducanie), cel 3 -> 60kg ! Chyba łatwiej iść małymi kroczkami i widzieć rezultaty niż czekać, aż dotrzesz do ostatecznego celu ;) 
A cel 2gi już coraz bliżej <3

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.