Chyba więcej nie trzeba nic mówić, strasznie szybko przybyło mi po świętach , ale powoli spada. wróciłam już na dobre tory z siłownią, miałam zacząć dietę, ale szczerze powiedziawszy nie chcę. Tyle razy już się odchudzałam, dlaczego mam sobie wszystkiego odmawiać jeść to co mi nie smakuje. Będę jeść tak jak ostatni miesiąc, ograniczam sobie jedzenie, bez słodyczy,alkoholu. Chcę jeść zdrowo, ale beż spinania się, że np nie zjem kawałka ciasta.
Waga powoli spada, od tego tygodnia znowu się kontroluję, a pomimo to waga rosła. tłumaczyłam to sobie okresem , chociaż trochę mnie to zniechęcało. Jutro siłownia i będę pisała o postępach , mam nadzieję , że będzie spadać ;) Zastanawiałam się jak zaznaczyć to moje zero, ale tak sobie myślę dlaczego ma być na czerwono, jak już się kontroluję. Zero to zero nie przytyłam, więc trzeba myśleć optymistycznie. Potrzebuję pozytywnego kopa , bo sama widzę , że coraz częściej jestem przygnębiona, miesiąc minął, a spadek nie za duży, ubrania nadal opięte, w sprawach sercowych też nie najlepiej. Nie chcę się dołować jestem mądra , ładna, młoda i potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji. Myślę pozytywnie, a może tylko tak sobie wmawiam.
Całuję Was mocno ;*