Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie strasznie dużo rzeczy. Uwielbiam czytać, oglądać filmy (najlepiej w kinie), bardzo lubię podróżować, zwiedzać ciekawe miejsca(moim marzeniem jest podróż do Włoch), lubię robić zdjęcia. Ostatnio moją pasją jest projektowanie wnętrz, odnawianie starych mebli itp.(jest to jednak tylko moje hobby, a szkoda). Bardzo ważne miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. Nie mam ulubionego gatunku, a i lista wykonawców byłaby bardzo długa. Jestem bardzo tolerancyjna i szanuję ludzi, którzy mają inne poglądy. Ten wpis jest stary, a u mnie niewiele się zmieniło. Może poza jednym, mam nowe hobby - uwielbiam szydełkowanie. ??

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283801
Komentarzy: 3667
Założony: 11 sierpnia 2006
Ostatni wpis: 27 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tibitha

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I : 101,2 kg (lekka otyłość) Cel II : 86,8 kg (nadwaga) Cel III : 72,2 kg (waga prawidłowa) do końca 2019 roku :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2019 , Komentarze (18)

Piątkowe popołudnie i całą sobotę (od 6.30 do 22.00) spędziłam na pracy w ogrodzie. Później jeszcze sprzątanie, wyrobiłam się 10 minut przed północą, a myślałam, że nie zdążę i niedziela mnie zastanie. Bolał mnie praktycznie każdy mięsień. Bałam się, że rano nie wstanę. Na szczęście obyło się bez zakwasów, ale tylko dzięki rozciąganiu (nie tylko po ćwiczeniach się przydaje ☺️). Rano pojeździłam sobie na rowerze. 

A później trochę jeszcze chodziłam. 

Miałam porobić fajne zdjęcia w ogrodzie, ale nie bardzo miałam czas, więc pokażę to co udało mi się zrobić w chwili odpoczynku. 

A taki własnoręcznie zrobiony bukiecik wręczyłam wczoraj mamie z okazji jej święta. 

23 maja 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj zaczęłam robić porządki w szafie. Okazało się, że mam sporo ubrań, zupełnie nowych, niektóre z metką ze sklepu, które są na mnie za duże albo kupione w szale zakupowym i raczej ich nie będę nosić. Też tak macie, że w sklepie Wam się podoba, a później już nie? Ja tak mam, a właściwie miałam, bo ostatnio 15 razy się zastanawiam czy faktycznie jest mi to potrzebne, czy na pewno dobrze w tym wyglądam. A wracając do tematu to jak widać na zdjęciu płaszcz jest czarny w rozmiarze 48. Kupiłam go w C&A. Ma oryginalnie zaszyte kieszenie i zapasowe guziki. Cena :150 zł (ewentualnie do negocjacji). 

Trochę kiepskie zdjęcie, ale dziś jest słabe światło. ☺️ 

23 maja 2019 , Komentarze (36)

Witajcie, bardzo dawno mnie tu nie było. Bardzo rzadko zaglądam na Vitalię, za co serdecznie przepraszam. Niektórym z Was pisałam w prywatnych wiadomościach, że ostatnie pół roku działam na Instagramie. Mój profil to @angela_sie_odchudza, potwierdzi, że nadal się odchudzam, jeżdżę na rowerze i staram się pozbyć swojego tłustego nadbagażu. Stęskniłam się za Wami. Już od dłuższego czasu próbowałam wrzucić wpis, ale jakoś się nie udało. Ostatnio brakuje mi czasu. Zwaliło mi się trochę problemów na głowę, które wcześniej zamiatałam pod dywan w nadziei, że się jakoś rozwiążą. Niestety urosły do rozmiaru słonia i muszę się z nimi rozprawić w miarę możliwości jak najszybciej. Dodatkowo zajęłam się też bardziej na poważnie szydełkowaniem ( mój drugi profil na Instagramie @angela_and_crocheting). Robię różne rzeczy na zamówienie. Nie jest tego jeszcze bardzo dużo, ale wciąż się rozwijam i robię nowe rzeczy. Dodatkowo plus to, że kiedy mam zajęte ręce nie myślę o jedzeniu. Dla tych co nie korzystają z Instagrama wrzucam kilka zdjęć moich prac.

Podkładki na stół 

Chusta

Panda (makatka)

Kosze z włóczki T-shirt Yarn, ze sznurka bawełnianego. 

A z dietetycznych nowinek to mam taką, że wprowadziłam metodę Intermittent Fasting (w skrócie IF) tzw. post kontrolowany. Dzięki niemu łatwiej jest mi zapanować nad głodem. Stosuje ktoś z Was? Jeśli chcecie mogę napisać jak to dokładnie wygląda. Zaczęłam też jeść śniadania białkowo-tłuszczowe, bo od jakiegoś czasu około 2 godziny po śniadaniu byłam tak potwornie głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami (jeśli jeszcze pamiętacie to moje śniadania nie były mikroskopijne ☺️). 

Postaram się poprawić i częściej tutaj zaglądać, bo jestem ciekawa ile z Was zostało i jak sobie radzicie. Pozdrawiam serdecznie Angela ????. 

24 grudnia 2018 , Komentarze (16)

Przede wszystkim życzę Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Nie szalejcie z kaloriami, ale też nie odmawiajcie sobie wszystkiego. W święta się nie odchudzamy, mamy na to pozostałe dni w roku :D

Bez względu czy mam dużą czy małą choinkę nie może na niej zabraknąć tych dwóch ozdób - karp lub inna ryba, ewentualnie wieloryb (wersja nie jest ustalona) to dzieło mojego brata, które ma 34 lata i laleczka pyza - moje dzieło - wykonane 36 lat temu. Szczerze mówiąc są już zniszczone i niezbyt urokliwe, ale wyjątkowe przynajmniej dla mnie. 

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia

19 listopada 2018 , Komentarze (22)

W weekend byłam u mamy, która ostatnio nie jest w najlepszej formie. Trochę szkoda, bo chociaż normalnie lubię sama jeździć na rowerze to chętnie ją wyciągam na przejażdżki czy spacery. Czasem marudzi, że ją wykończę tą aktywnością ;) Dobrze wiem, że to tylko żarty, bo później dużo lepiej się czuje i funkcjonuje. Piątek i sobota minęły na ostatnich w tym roku pracach w ogrodzie - grabienie liści, zbiór buraków (przywiozłam całą torbę, są takie słodkie i pyszne, że zjadłabym je wszystkie na surowo) i marchewki, kopru, zabezpieczeniu drzewek przed zimą i najgorszej robocie w ogrodzie ever - zdejmowanie uschniętego pnącza chmielu z ogrodzenia, koszmar. 

Wczoraj pierwszy raz od dłuższego czasu jadłam rosół i kotleta mielonego. Nie chodzi o to, że miałam na to ochotę. Po prostu chciałam, żeby mama zjadła trochę mięsa, bo wiem, że gdybym powiedziała, że nie zjem, to ona też by go nie jadła, a wiem, że jej organizm się go domaga, bo mi o tym powiedziała. Więc trochę się poświęciłam dla jej dobra :D Jeśli raz czy dwa razy na miesiąc zjem mięso to nie będzie tragedii. 

Mój piątkowy podróżny zestaw śniadaniowy - kanapka z chleba żytniego z masłem, rukolą i ogórkiem + serek wiejski + mandarynki+orzechy nerkowca 

A taki obiad czekał na mnie u mamy - kasza pęczak, jajka sadzone, marchewka z fasolką i opieńki 

Sobotnie śniadanie - kanapki z chleba razowego z jajkiem i żółtym serem, z ogórkiem kiszonym i kwiatami nasturcji. 

Weekendowa aktywność :

- rower - 29,28 km

- chodzenie - 5,49 km

Sobota 2 stopnie mrozu, ale super słońce. Jechałam wolno, bo z dodatkowym balastem :) 

A to jedna z niedzielnych jazd - zimno, a do tego deszcz, ale czego się nie robi dla pięknej figury ;) 

A na deser sobotni zachód słońca. 

16 listopada 2018 , Komentarze (18)

No właśnie jakoś. Ostatnio wypadłam trochę z normalnego rytmu. Nie wiem czy to wina zmiany czasu, czy jesieni, czy czegoś innego, ale trudniej mi się zmobilizować do czegokolwiek. Nie mówię, że chciałabym, żeby wszystko było zrobione na 100 %, bo wiem, że się tak nie da, przynajmniej na dłuższą metę, ale mogłoby być chociaż na 80, a mam poczucie, że może jest w granicach 50-60. Czuję się trochę jak na huśtawce, raz w górze, bo energia mnie roznosi, a raz w dole z uczuciem jakbym jeszcze dodatkowo oprócz własnego, tłustego balastu niosła w kieszeniach kamienie. 

Moje posiłki nie są zbyt urozmaicone, a do tego najchętniej jadłabym tylko makaron i chleb z masłem i miodem, którego nie powinnam dużo jeść, bo jestem na niego uczulona. Znowu mam fazę, że albo jem trochę więcej, albo prawie wcale. Waga stoi w miejscu, ale nic w tym dziwnego skoro właściwie bardziej pilnuję, żeby nie wzrosła niż spadła. Jak widać kilkumiesięczne trzymanie ryzów nie sprawiło, że będzie cały czas różowo. Trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie i się kontrolować, bo raz czy dwa można się zapomnieć, ale jak staje się to prawie codziennością to wszystko może runąć jak domek z kart. Skąd to wiem, bo mój runął w zeszłym roku i nie mam ochoty na powtórkę. To sobie trochę pomarudziłam. Może jak zrzucę to z siebie to uda mi się postawić się do pionu i wziąć się do roboty.

A to jadłam w ostatnim tygodniu :

Z reguły sama robię musli, ale postanowiłam wypróbować te z OneDayMore, bo ma dobry skład. Jeśli mam być szczera to chyba jednak wolę swoje,chociaż to nie jest złe, ale jak dla mnie trochę za mało chrupkie. A Wy korzystacie z takich produktów, czy robicie sami? 

Racuchy z serkiem naturalnym i domową truskawkową konfiturą +koktajl z banana, szpinaku i otrąb owsianych + kawa z mlekiem. 

Ryżowe pulpety w sosie pomidorowym z pieczarkami, z buraczkami z chrzanem i kapustą kiszoną + jogurt naturalny z ananasem i pestkami dyni. 

Kanapki z chleba żytniego z sałatką z awokado, pomidorów, jajka, czerwonej papryki, szczypiorku i czarnego sezamu (widzieliście, że zapobiega przedwczesnemu siwieniu włosów) + koktajl z melon, kiwi i otrąb owsianych. 

Brokułowy placek z pomidorowym sosem i pieczarkami + surówka z marchewki i selera. 

Kanapki z chleba żytniego z pastą twarogową z czerwoną papryką, natką pietruszki i pestkami dyni i ogórek kiszony + koktajl z kefiru, ananasa i otrąb owsianych + kawa z mlekiem. 

Kapuśniak + makaron z pieczarkami, suszonymi pomidorami, brukselką i fetą + cytrynowy serniczek z opuncją figową. 

Kolacja na wypasie - jabłka i woda z ogórków kiszonych. 

Sałatka z pomidorów, rukoli, ogórka, czerwonej cebuli, pestek słonecznika, fety, octu balsamicznego i oleju z pestek dyni z grzankami z chleba żytniego z paprykowym hummusem + jogurt naturalny z kaki i otrębami owsianymi. 

A to mój dzisiejszy podróżny zestaw śniadaniowy - kanapka z chleba starosty z masłem, rukolą i ogórkiem + serek wiejski + mandarynki i nerkowce :) 

Aktywność :

- rower - 78 km

- chodzenie - 12,48 km

- trening siłowy - 1

Przecierałam nowy szlak rowerowy i trochę mnie poniosło :D

A wiecie co się robi jak się wyjeżdża w podróż i człowiek sobie zdaje sprawę, że będzie dużo za wcześnie na dworcu. Wysiada się kilka przystanków wcześniej i idzie 2 km na piechotę. Nie żartuję, to tylko ja wariatka ;D Jeśli ktoś z Was był na Dworcu Zachodnim w Warszawie to wie, jak tam "pięknie" pachnie, więc mnie zrozumie, a stać na zewnątrz też mi się nie chciało, dlatego zrobiłam sobie od rana spacerek. Miłego weekendu :D

9 listopada 2018 , Komentarze (30)

Tęskniliście, bo ja bardzo :) W czasie urlopu obiecałam, że będę robić wpisy w miarę możliwości, a skończyło się tym, że odstawiłam Vitalię na trochę dłużej. Chciałam trochę odpocząć nie tyle od Was, ale ogólnie od internetu. Zauważyłam, że bardzo dużo czasu mu poświęcam, kosztem innych rzeczy. Średnio mi się udała ta separacja. Doszłam do wniosku, że kiedy prawie codziennie dzielę się z Wami swoimi sukcesami czy porażkami to łatwiej jest mi się zmotywować do działania. Nie mówię, że przez ostatni miesiąc kiedy nie dawałam znaku życia poległam jeśli chodzi o dietę, czy aktywność fizyczną, ale jak ma się takie nawet wirtualne wsparcie i wie się, że gdzieś tam po drugiej stronie kabla jest ktoś kto mnie zrozumie, pocieszy, czy ochrzani gdy będę tego potrzebować dodaje mi skrzydeł i jeszcze bardziej napędza mnie do dalszego działania. Dlatego też koniec tej rozłąki, wracam i będę Was zanudzać znowu ;D

A teraz małe podsumowanie października - jeśli chodzi o spadek wagi to jest minimalny, bo schudłam Uwaga! Uwaga! aż całe 30 dag. Świetny wynik, nieprawdaż :) Dieta prawie cały czas okej, aktywność też, a tu taka niespodzianka. Na szczęście w obwodach ubyło mi 9,5 cm, więc płakać nie będę, nawet gdyby ktoś by mnie o to bardzo ładnie poprosił. Nadal nie doszłam do wagi paskowej i jeśli waga będzie spadać tak wolno, to nawet do końca roku nie uda mi się tego zrobić. Myślałam, że jest to do osiągnięcia, ale doszłam do wniosku, że nic na siłę, potraktuję to jako stabilizację, bo nie chcę powtórki z zeszłego roku. Mam ostatnio fazę slow jeśli chodzi o odchudzanie i wydaje mi się, że jest to dobry kierunek. 

Jeśli chodzi o dietę to nadal nie jem mięsa, przepraszam skłamałam raz zjadłam i skończyło się na biegunce, więc mięso, wędlinę i ryby odpuszczam na dłużej. Najbardziej z powodu tej mojej bezmięsnej diety cierpi moja mama, bo jak przyjeżdżam i mówię, że nadal nie jem mięsa to ona solidarnie też tego nie robi. A dlaczego cierpi, bo nie tyle, że nie może obyć się bez mięsa, ale dla siebie samej nie chce się jej robić innego jedzenia niż ja robię sobie. A teraz kilka zdjęć mojej jarskiej diety. 

Wegańskie dyniowe burgery - ostatnio moje ulubione danie :) 

Placki gryczane z serka wiejskiego w wytrawnej wersji. 

Kluski ziemniaczane z pieczarkami, tofu i czerwoną cebulą w pomidorowym sosie. 

Kluski śląskie z duszonymi pieczarkami, cukinią i ciecierzycą. 

Wystarczy, bo jakbym miała wrzucić do wpisu wszystkie zdjęcia tego co zjadłam w ostatnim miesiącu to byłby to chyba najdłuższy wpis w historii Vitalii ;), więc wybrałam tylko te, które najbardziej mi przypadły do smaku. 

Cały ten okres dość aktywny (od początku października do dziś) :

- rower - 416,08 km

- chodzenie - 78,6 km

- 4x trening siłowy 

- 2x pilates 

Jak widać rower rządzi, polubiłam też chodzenie, gorzej jest z treningami siłowymi nie mogę się przekonać do ich systematycznego robienia. Powinnam to zrobić, bo bez nich nie uda mi się wymodelować sylwetki i poprawić szkieletu mięśniowego, o obwisłej skórze nie wspominając. Trzeba będzie gdzieś głęboko ukryć niechęć do dywanówek i na poważnie wziąć się do roboty. 

Tak też można ćwiczyć :D

A tu zrobiłam ponad 40 km, żeby dać buziaka przed odjazdem mojej mamie, która była z wizytacją u mojego brata ;) 

Chodzenie jest super, szczególnie jak się widzi taki piękny wschód słońca :D

A to na razie mój najdłuższy jednorazowy dystans. Poprawiłam wtedy swój czas na 10 km o 4 minuty (1h 45 minut) :) 

Obiecuję, że to już prawie koniec :D W zeszłym tygodniu w Biedronce znalazłam taką tabliczkę motywacyjną. Może komuś się przyda trochę motywacji tego mglistego, późnego popołudnia moje królowe, księżniczki, królowie czy książęta. Poprawcie swoje korony bez względu czy są złote czy papierowe i działajcie. Powoli, malutkimi kroczkami, ale działajcie :D

Zeżarło mi końcówkę zdjęcia ;) ma być - zasuwaj dalej. 

A na koniec żegnam się z Wami, ale mam nadzieję nie na długo i życzę Wam miłego, długiego weekendu (mam nadzieję, że macie długi tak jak ja :) 

P. S. W niedzielę biorę udział w Biegu Niepodległości w Warszawie, szkoda, że tylko w roli kibica, ale mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki moment, że ja też pobiegnę, a nie tylko będę grzecznie stać za barierką. A Wy jak uczcicie stulecie odzyskania niepodległości? 

6 października 2018 , Komentarze (19)

 Ogólnie jem mniej, bo znowu mam fazę na nie jedzenie. Pilnuję bilansu kalorycznego, żeby nie był za bardzo niski, bo wtedy będę miała napady głodu, a tego boję się jak ognia, bo wiem, jak mogą się skończyć. Dzisiaj na śniadanie zjadłam 2 kanapki z serem i pomidorem +kawa z mlekiem, na obiad jadłam pyszny krem z buraków i pierogi leniwe ze śmietaną i dżemem z czerwonej porzeczki domowej roboty, a na kolację - trochę zupy z obiadu i winogrona (sąsiadka przyniosła specjalnie dla mnie, więc nie wypadało nie zjeść choć trochę). 

Za to z aktywnością to trochę poszalałam. Rano trzasnęłam trening siłowy. 

Co prawda treningi sprawiają mi coraz więcej przyjemności, ale jeszcze nie upadłam na głowę, żeby do walizki zapakować hantelki. Butelki z wodą bardzo dobrze je zastępują :D

Na koniec zrobiłam jeszcze kilka ćwiczeń z pilatesu. 

I to miało być na dziś wszystko. Ale nie byłabym sobą gdybym nie wyskoczyła na rower. Taka piękna pogoda aż żal byłoby jej nie wykorzystać. 

A Wam jak minęła sobota. Mam nadzieję, że także wykorzystaliście piękną pogodę nie tylko na mycie okien czy innego rodzaju porządki. Buziaki i życzę Wam miłej niedzieli :D

5 października 2018 , Komentarze (6)

Dziś zamiast treningu siłowego zrobiłam trening aerobowy na rowerze. 

Jak widać nie leniuchuję, chociaż wstałam dziś o 3.45 i byłam popołudniu trochę zmęczona, ale jak widać nie aż tak bardzo. Zresztą jak ogólnie wiadomo do jazdy na rowerze akurat mnie nie trzeba jakoś specjalnie zachęcać. Mogę być padnięta, ale na rower idę zawsze. Dodatkową atrakcją dzisiejszej jazdy był powrót kiedy zrobiło się ciemno. Zupełnie inaczej jeździ się wieczorem po mieście, niż po lesie, ale było super :D No to pa, bo teraz to ja idę spać, żeby jutro mieć siłę na siłowe zmagania :D

5 października 2018 , Komentarze (29)

Wczoraj miał być dzień regeneracji, ale średnio mi to wyszło. Miałam tyle roboty, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Na szczęście udało mi się wszystko zrobić. 

Wczorajsze Śniadanie : placki z cukini z gorącym sosem śliwkowym i jogurtem naturalnym z cynamonem +kawa z mlekiem +koktajl z bananem i otrębami 

Obiad był wyjątkowo jednodniowy, bo nie miałam czasu na większe gotowanie - zupa jarzynowa z pieczarkami i kalafiorem 

A od dziś do 14 października jestem na urlopie. Yoo hoo w końcu :D Dzisiaj wyjazd (a właściwie już jestem w drodze). Nie wyjeżdżam w żadne egzotyczne (a może na swój sposób jednak egzotyczne) miejsce. Jadę na urlop w rodzinne strony. Nie ma kasy na jakieś super wakacje, więc trzeba cieszyć się z tego co oferuje los :) Cieszę się bardzo, bo mam się spotkać ze swoją 30-letnią chrześniaczką i jej rodzinką. Ostatnio widziałyśmy się ponad rok temu. Może uda mi się zrobić jakąś jednodniową wycieczkę, zobaczymy, wszystko zależy od pogody :) 

A teraz czas na podsumowanie - dziś mijają 3 miesiące odkąd znowu wzięłam się za siebie. W tym miesiącu schudłam 1,4 kg, co w sumie daje wynik 14,5 kg mniej. Odkąd zaczęłam treningi siłowe waga przestała spadać, ale wiedziałam, że tak będzie na początku. Wagowo nie ma dużej różnicy, ale za to w obwodach jest różnica. Wczoraj pakując się przed wyjazdem, z ciekawości założyłam jeansy, w które 2 tygodnie temu ledwie weszłam i nie mogłam się dopiąć w pasie, a teraz weszły bez problemu i nawet mogę w nich swobodnie oddychać ;P Działamy dalej dziewczyny i chłopaki, bo warto walczyć o siebie i pracować nad poprawą nie tylko swojego wyglądu, ale ogólnego komfortu życia. 

Postaram się na czas urlopu nie zawieszać działalności na Vitalii. Może będzie trochę mniej zdjęć posiłków, ale wpisy będę robić i zaglądać co słychać u Was. Diety i treningów też nie mam zamiaru odstawić. Trzeba być konsekwentną :) Na koniec życzę Wam miłego weekendu. Podobno ma być ciepło, więc wykorzystujcie go na maxa. Buziaki :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.