Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W sierpniu zdiagnozowano u mnie nowotrów. Wylosowałam nieźle, bo taki przewlekły (mieloproliferacyjny), a nie złośliwe i zabijające ustrojstwo. Po pierwszym szoku postanowiłam, że to właściwie jest niezły pretekst do tego, żeby zacząć żyć tak jak zawsze chciałam. Bez wymówek. Nie marnując czasu. Z pasją i radością. Odzyskanie sprawności i sylwetki jest częścią tego planu;). To ustrojstwo w mojej krwi trochę mnie ogranicza - przekonałam się już, że bardzo lubi suplementy, więc sobie nie pomogę w ten sposób;), ale postaram się podejść do sprawy mądrze i z cierpliwością.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5057
Komentarzy: 675
Założony: 2 stycznia 2025
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sophia1729

kobieta, 42 lat, Złotów

165 cm, 76.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2025 , Komentarze (4)

Tyle czasu odpowiadałam na wasze komentarze, że nie mam już czasu się tutaj rozpisywać:D. Wczoraj było prawie ok. Joga zaliczona. Kroki dalej nie, ale już powyżej 6000 chociaż (ostatnio jakieś żenujące wyniki miałam). Jedzonko spoko. To co na zdjęciach + skyr z borówkami i pastą pistacjową. Miłego dnia. Uciekam do pracy. 

1 kwietnia 2025 , Komentarze (24)

Wiecie co? To jest jakieś mega dziwne, ale czuję tutaj od was takie ciepło, wsparcie i akceptację, że to wpływa nie tylko na kwestie odchudzania. Wszystkie jesteście tak różne i do tego tak różne ode mnie, a się okazuje, że to nie jest przeszkoda, tylko wartość:D. Takie mam rozkminy dziś od rana. I jeszcze takie, że ja słabo rozumiałam do tej pory naturę emocji. Niby czytałam dużo, ale jakoś nie umiałam odnieść tych wszystkich mądrych rzeczy do siebie. Np. taka tęsknota. Dla mnie to było nieprzyjemne poczucie braku i pustki. Domagające się natychmiastowego zagłuszenia. No i jeszcze skoro za czymś tęsknię, to znaczy, że tego chcę. A to przecież bardzo powierzchowna i pochopna - zarówno interpretacja jak i metoda działania. Zaraz mam zajęcia, więc (być może na szczęście:D) nie rozwinę tych wywodów. Fakty na początek kwietnia są następujące: 1. czuję się o niebo lepiej, 2. czuję, że wiem co mam robić (tak ogólnie, ze wszystkim), 3. wiosna jest podstępna i włącza w człowieku dziwne obszary. 

Śniadanie: Jajko sadzone, paróweczki drobiowe, warzywka, musztarda, majonez, pesto.

II śniadanie: Bułka szpinakowa z pastą z tuńczyka i jajek, warzywka.

Obiad: Powrót do dzieciństwa. Pulpety w sosie koperkowym (jeszcze słoik został na któryś następny dzień), ziemniaczki, surówka (niby mizeria, ale jeszcze z sałatą lodową), marchewka z groszkiem. 

Miłego dnia. Dobrego tygodnia i jeszcze lepszego miesiąca 🥰. 

31 marca 2025 , Komentarze (7)

Dzień dobry:)). Co prawda jest dziś niezbyt ciepło i niezbyt słonecznie, ale jakoś mi się wydaje, że to będzie piękny dzień 🤩. Wczoraj grzecznie wszystko policzyłam. Kalorie delikatnie poniżej 1600, białka troszkę za mało, pracy dużo, wieczór przyjemny. 

Śniadanie: Burrata, migdały, awokado, warzywka, pesto.

II śniadanie: Bułka z masłem, pastrami, dziwnym serem, warzywkami i pikantnym sosem.

Obiad: Risotto na czerwonym winie z pieczarkami, pierś z kaczki (pół), lampka wina.

Rozmawiałam wczoraj z mężem i powiedział, że powinnam zwolnić, wyluzować, nie brać na siebie tyle... Skończyć część rzeczy, nie dokładać nowych, odpocząć. A ja wcale nie chcę odpoczywać. Chcę żeby wszystko było normalnie. Chcę, żeby wszystko wróciło na swoje miejsce. Chcę mieć siłę i mój mózg, chcę tworzyć i odkrywać. Nie jestem chyba cierpliwa po prostu. Może on ma rację. Po wakacyjnym odpoczynku (no musiałam wtedy) może zaczęłam za mocno. Muszę to przemyśleć. Miłego dnia. 

30 marca 2025 , Komentarze (13)

Znowu podwójnie. Ale chyba wracają mi siły. Dwa dni po prostu odpoczywałam, poza robieniem rzeczy, które muszę i dziś już jest nieźle. No może nie do końca, bo przedwczoraj bingewatchując Lucyfera, posprzątałam wreszcie balkon. Ale to zaliczam do kategorii relaks:D. Za to przy tym sprzątaniu nie robiłam zupełnie zdjęć jedzenia, co na szczęście chyba nie wpłynęło na to ile go pożeram:D. Oprócz tego co na zdjęciach - tosty, ogórkowa i deser chia w tej kawiarni ze zdjęcia na dole. 

Wczoraj na śniadanie omlet i sałatka (zajęcia od 8:00 do 18:00, więc też w kawiarni), potem bułeczka z pastrami, dziwnym serem i warzywkami. Obiadokolacja - policzki wieprzowe duszone w czerwonym winie z puree z ziemniaków i selera i surówką (no i lampka tego wina, w którym się dusiły :D). 

Musze się przyznać, że przez te dwa dni nie liczyłam kalorii. Nawet teraz nie chce mi się wpisywać tych zaległych:D. Ale dziś już grzecznie wszystko policzę. Zwłaszcza, że dziś risotto i kaczka, a to risotto to też na winie, więc małą lampkę do tego wypiję i chcę się w tym założonym limicie zmieścić. Niedziela jest pracująca, więc na wieczór mam zaplanowany pełen relaks :). Miłego dnia dziewczyny.   

28 marca 2025 , Komentarze (11)

Dzisiejszy pomiar nie wykazał istotnych zmian, poza 0,1 kg na + :(. O tyle to nie będę zmieniać na pasku, żeby się nie demotywować. Obiektywnie - to się musiało kiedyś stać:). Po pierwsze organizm się przyzwyczaił do nowej dawki kalorii i nowego rodzaju jedzenia i mój minideficyt już nie jest deficytem. Po drugie czułam się fatalnie w tym tygodniu, nic się nie ruszałam, a na początku poprzedniego miałam nawet jakieś grzeszki na sumieniu. Czas na drobną weryfikację planu. 

1. Ważę się co tydzień. Po pierwsze, żeby móc reagować na to co się dzieje, po drugie zauważyłam, że zaraz po ważeniu łatwo mi np. wypić wino czy coś, bo przecież następne dopiero za dwa tygodnie ☺️.

2. Kcal pomiędzy 1600 a 1700, przy zachowaniu białka na poziomie 100+g dziennie. Śniadania białkowo - tłuszczowe, dużo warzyw, zero słodyczy, zero alko

3. Zrobić coś przez weekend, żeby odzyskać siły i robić wreszcie znowu te kroki. 

4. Joga codziennie, przy czym 3 razy w tygodniu bardziej wymagająca praktyka (jak się lepiej poczuję to 4).

5. Rower w słoneczne weekendy.

6. Dużo seksu (powinnam chyba dodać, że z mężem) i śmiechu (a to tak w ogóle), bo to jest mega dużo kalorii 🤣.

Miłego dnia🥰

27 marca 2025 , Komentarze (4)

Jedzonko dziś:

Śniadanie: Pstrąg łososiowy w galarecie (taki w słoiczku, nawet ok), jajka na półmiękko, majonez, warzywka, olej z pestek dyni. 

II śniadanie: Bułka z masłem, pasztetem, ogórkiem kiszonym i cebulką.

Obiad: Dorsz w tempurze, pieczone warzywa i bataty, surówka.

Niby trochę lepiej, już moje ciało reaguje normalnie na przyjmowane płyny i pożywienie, ale taka jestem dalej bez sił za specjalnie. A potrzebuję ich trochę. Choć trochę, bo muszę pracować jednak. To może być od tych lekarstw, co biorę? Położę się dziś wcześniej. A jutro tak na poważnie odpocznę. Miłej nocki.

27 marca 2025 , Komentarze (6)

Kompletnie nie miałam siły pisać przez ostatnie 2 dni. Czułam się zmęczona na maksa, bolała mnie głowa, piekły oczy i byłam taka mega napuchnięta. Jakby cała woda, którą wypiłam się gdzieś odkładała zamiast cyrkulować. Dziś jest lepiej, więc nadrabiam zaległości. 

Jedzeniowo nieźle, bo nie miałam siły też jeść. Do tego zdjęcia w paski na drugie śniadanie batonik proteinowy, a na przekąskę winogrona i migdały. Do tego szarego chyba nic, ale nie pamiętam, bo to było przedwczoraj (jakby co to gołąbków nie robiłam sama, tylko kupiłam w bistro przy uczelni - takie sobie, jakieś takie suche). Ruchowo - podnoszenie pilota od telewizora to było najwięcej na co mnie było stać :D. Nawet włączyłam jakiś głupi serial i obejrzałam kilka odcinków z rzędu. 

Dalej się czuję napuchnięta po prawdzie, choć już nie aż tak i głowa już mnie nie boli. Ciekawe od czego to było. Jutro oficjalny dzień ważenia. Coś czuję, że tym razem waga nie będzie miła :D. Kiedyś musi być tak, że się mój organizm przyzwyczai i zacznie zabezpieczać przed tymi moimi delikatnymi działaniami i trzeba będzie dokręcić śrubkę? Tak mi się wydaje przynajmniej. I tak mam plan delikatnych modyfikacji, niezależnie od wyniku jutrzejszego. Miłego dnia. 

24 marca 2025 , Komentarze (13)

Joga zrobiona. Kroki nie - mam nadzieję, że "jeszcze nie", a nie "dziś nie", ale trochę jestem już zmęczona, a chyba musze coś przygotować na jutro rano. Może zrobię to szybko i połażę dłużej, a może będę się męczyć długo z tematem i tylko mały spacer z pieskiem zaliczę. Nie jest to jeszcze jasne. Miłego wieczoru.

Śniadanie: Jajka z majonezem, serrano, awokado, gorgonzolla, warzywka polane odrobiną oleju z pestek dyni.

II śniadanie: Bułka z masłem, pasztetem, ogórkiem kiszonym i cebulką.

Obiad: Rosół z jakimiś mięsnymi pierożkami (kupne niestety).

Kolacja: Wariacja na temat pasta e fagioli. Makaron z fasolą brzmi pewnie dziwnie:D, ale to taki klasyk włoskiej kuchni. U nich to jest zwykle bardziej gęsta zupa - makaron i fasola są obowiązkowe, poza tym pełna dowolność:D. U mnie nie zupa, tylko kremowy sos. Do tego cebulka, czosnek, pieczarki i parmezan. 

24 marca 2025 , Komentarze (8)

Prawie mi się udało zrealizować plany weekendowe:). Nie ogarnęłam kwiatków i balkonu tylko (ale zamiast tego była sobotnia wycieczka), ale rower był i spa było:). I pizza też. Ponieważ jest poniedziałek, to nie mam czasu się rozpisywać. Dobrego tygodnia wszystkim🥰.

23 marca 2025 , Komentarze (11)

Mąż namówił mnie wczoraj na wycieczkę. Chcieliśmy jechać do zagrody żubrów, ale okazało się, że jest zamknięta w soboty, mimo że google twierdził inaczej 🤷‍♀️. Wylosowałam więc szybko jakieś miejsce niedaleko, które wyglądało na ciekawe i tak trafiliśmy w środek lasu do miejscowości, której nie ma. 

Drewniany zajazd jest jedyną rzeczą, która pozostała po wojnie po Iłowcu. Schowany w lesie, skąpo oznaczony przy drodze, pachnący drewnem, kurzem i historią. Ściany pełne trofeów myśliwskich i obrazów z organizowanych tam plenerów malarskich. Przywitał nas rudo-czarny kot na dachu, a przed wejściem biało-kremowy, nachalnie domagający się pieszczot. W knajpie pełno ludzi o dziwo. Część to wojskowi, bo w okolicy jest ich sporo. Jedzenie tradycyjne raczej, duże porcje, pyszny żurek, średnie pierogi. Ceny niewygórowane. Ceny za noclegi zatrważająco niskie. Podobno niedaleko są przepiękne wrzosowiska. A lasy pełne pozostałości wojennych (bo to teren na którym rozciągał się słynny Wał Pomorski). Przyjadę chyba w końcówce sierpnia na jakąś jedną noc zobaczyć te wrzosowiska i połazić po okolicznych lasach. Miłego dnia dziewczyny🥰. 

Ps. Szarlotkę zrobiłam w dwóch wersjach - ta dziś ma mniej jabłek, ale do tego rewelacyjny dżem z czarnej porzeczki od teściowej 😍

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.