Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

20letnia dziewczyna, która raz milionowy postanowiła, że to "ten czas". Czas zmian na lepsze. Na co dzień studentka filologii angielskiej, miłośniczka książek i swojego psa. ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 691
Komentarzy: 4
Założony: 20 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 28 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mrsgreyy

kobieta, 30 lat, Płock

165 cm, 55.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 sierpnia 2014 , Skomentuj

Wczoraj jedzenie i trening ok, była pora na cardio. Dzis calutki dzień chodziłam po rodzinie i się żegnałam, śniadanie zjadłam dobre, a później do 17 nie jadłam nic, o 17 byłam u cioci na obiedzie, niestety tłustym i dosyć obfitym, po obiedzie nie jadłam już nic, jeśli o ruch chodzi to wróciłam do domu spacerkiem, około 3 km, na więcej nie miałam zwyczajnie siły... W sobotę wyjeżdżam do Polski, tam nie będzie wymówek bo nikt mi nie ugotuje jak sama tego nie zrobię i tym się pocieszam. Chociaż w niedzielę mam urodziny chrześniaczki narzeczonego, boże, obym się tylko nie skusiła na tort ;< 

Jutro burzliwy dzień, pakowanie, ostateczne zakupy i tak dalej... Buziaki ;)

26 sierpnia 2014 , Skomentuj

Cześć dziewczyny, wczoraj emanowałam energią a dziś? Dziś było do dupy. Wspomniałam o dobrym śnie a tymczasem całą noc nie spałam bo miałam tragiczny kaszel, którego za cholerę nie mogłam oderwać... ostatni raz jak patrzyłam na zegarek było w pół do 6... zasnęłam dopiero parę minut po siódmej, a wstałam po 12, kompletnie nie wyspana, a gardło nie dało spokoju...W związku z tym, że tak późno wstałam, zjadłam szybkie śniadanie- płatki kukurydziane(na 100 g płatek 1.3 cukru i 0,2 tłuszczu) i parę truskawek, na obiad wsunęłam ryż w sosie z warzywami a na kolację mieszankę owoców-truskawki, borówki i banan. Co do tytułu, cały dzień chodzę rozdrażniona, przed kolacją zjadłam nawet około 5 chipsów....A w dodatku zebrałam się dziś żeby ukochanemu i siostrze zrobić domowe gofry z owocami i bitą śmietaną i ślina ciekła mi niesamowicie, zapach mnie rozpraszał a jak widziałam jak jedzą to przełyk mi się zaciskał, na szczęście się nie skusiłam :)  To, że ja nie jem obecnie takich rzeczy nie znaczy, że nie mogę innym zrobić przyjemności ;) W sobotę wyjeżdżam z Niemiec więc będzie mi trochę prościej, w domu razem z narzeczonym na ogół gotujemy zdrowo, on od 4 lat jest maniakiem dobrego jedzenia i siłowni, tu jednak mama gotuje tradycyjnie po polsku, dużo i tłusto, dobrze, że udało mi się jakoś wytrzymać ;P Zrobiłam dziś cały skalpel Ewki, wspięć nie było bo w skalperze jest sporo podobnych ćwiczeń. 

Buziaki, śpijcie dobrze dziewczyny ;))

25 sierpnia 2014 , Skomentuj

Cześć dziewczyny, dziś krótko i na temat bo jestem jakoś wyjątkowo zmęczona i pobiera mnie śpiączka ;) Dzień ogólnie bez rewelacji, połowę dnia spędziłam szukając prezentu na roczek dla chrześniaczki narzeczonego, przerąbany temat. Ciuszki nie bo już od Nas dostała sporo więc co innego jak nie zabawkę, ale nawet z tym był problem, jak się okazuje w Niemczech zabawki wcale nie są takie tanie, a znowu te tanie do najlepszych nie należą i to tak o, kółeczko się zamyka. Doszliśmy do wniosku, że jak mamy kupić małej jakieś śpiewające gównienko to wolimy dołożyć i kupić coś lepszego i ostatecznie mamy rowerek, mały różowy rowerek na 3 kółkach z rączką. Pomyśleć, że tyle czasu stracimy szukając jednej rzeczy... W związku z tym lataniem, ciężko było dziś dobrze zjeść, nie przewidziałam, że zajmie to aż tyle bo bym wczoraj coś przygotowała a tak musiałam zjeść:

Śniadanie: 3 kromki ciemnego chleba z chudą wędliną.

II Śniadanie: nie było ;<

Obiad: Kawałek wczorajszego królika, parę ziemniaków ( nie było czasu na gotowanie ryżu ) + ogórek konserwowy.

Kolacja: Owsianka na mleku 1,5 %.

Cienko wyszło...  Poza tym, zrobiłam trening ABS oraz trening ramion, dziś miałam REST jeśli chodzi o wspięcia na łydki. Mimo wszystko czuję przypływ energii i chyba 2 raz w życiu ( o pierwszym wspomniałam w pierwszym wpisie) czuję, że chcę to robić dalej i że ma to jakikolwiek sens. Na razie nie mierzę się i nie ważę, chociaż pewnie niebawem do tego dojdzie, myślę, że w niedzielę, aż się boję co tam wyjdzie... 

Na dziś to chyba koniec, dobry sen jest dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w całym moim zdrowym trybie życia, wiadomo, jak wstanę nie wyspana to i taka też będę przez resztę dnia... także ciepła kołdra, miękka poduszka i lulu ;P 

Dobrej nocy kochane ;)

24 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Cześć dziewczyny,

niedziela kojarzy mi się z tłustym obiadkiem u teściowej, kawałkiem dobrego ciacha i kubkiem kawy, ponieważ obecnie od dwóch miesięcy przebywam za granicą w odwiedzinach u rodziców z narzeczonym, teściowa nie wchodzi w grę ( i dobrze, chociaż wracam w sobotę więc w niedzielę będę musiała nieźle kombinować coby przy samym obiedzie nie wessać 1500 kcal ) ale znalazłam swój sposób na to by nawet na diecie nie rezygnować z czekoladowego ciasta :p Pewnie 80 % z Was rzuciłoby mi się teraz do gardła, no bo jak to, czekolada na diecie? Parę dni temu przeglądając mnóstwo przepisów natknęłam się właśnie na ten, idealnie skomponowany, bez cukru, mąki i obiecanej czekolady ;) W życiu bym nie pomyślała, że można zrobić ciasto z uwaga...... fasolki z puszki, wydawało mi się to raczej nierealne, a na pewno nie czekoladowe. Z czystej ciekawości, bo tak też już mam, postanowiłam spróbować i wszyscy domownicy mogą potwierdzić, że od dziś ta wersja jest moim mistrzem nad mistrzami. Ciasto wyszło idealnie wilgotne, mocno czekoladowe, fasola jest absolutnie nie wyczuwalna i przede wszystkim zdrowo! ;) A tak poza tym, zaliczyłam dziś 1,5 godzinny spacer, trening "brazylijskie pośladki" z Ewką, 4 serie po 12 pompek + 150 wspięć na łydki więc chyba mogę powiedzieć, że miałam udaną niedzielę ;) 

Śniadanie: Ryż na mleku 1.5 % + nektarynka.

II Śniadanie: Ulubione od dziś ciasto, zjadłam 3 cienkie plastry, skład ciasta: fasola czerwona, jajka, słodzik, aromat waniliowy, proszek do pieczenia i kakao naturalne.

Obiad: Pieczony w przyprawach królik + fasola szparagowa gotowana na parze.

Kolacja: Nektarynka, porcja wczorajszego batonika musli. 

A tak bym chciała żeby było:

A na razie GO HARD OR GO HOME kobitki ;) 

Dobrej nocy (zakochany)

23 sierpnia 2014 , Skomentuj

Cześć kochane,

jestem w dobrym nastroju ;)) Wczorajszy dzień był tak aktywny, że nie zdążyłam dodać wpisu :p Mama obudziła mnie parę minut po 8 żebym się z nią "przeszła", bo miała sprawę do załatwienia, jak się okazało szłyśmy dosyć szybkim tempem 4 km pod górkę w obie strony ( w drugą szłyśmy inną trasą-też pod górkę), łącznie 8 km spacerku. Po tym jak wróciłam do domu zrobiłam "trening abs" z Mel B i "brazylijskie pośladki" z Chodakowską + wspięcia na łydki. Żeby nie było nudno zdobyłam się jeszcze na sprzątnięcie w domu ;P

Śniadanie: Owsianka z borówkami, mleko 0,1 %( pełno ich ostatnio w moim jadłospisie ale korzystam dopóki mogę)

II Śniadanie: Azjatycka sałatka makaronowa z papryką, piersią z kurczaka, fasolką. Moja porcja miała około 320 kcal.

Obiad: Miska kapuśniaku bez ziemniaków. 

Kolacja: Musli z mlekiem 0,1 % tłuszczu. 

A dziś z kolei spędziłam 2 godziny na placu zabaw z chrześniaczką co równało się 2 godzinnemu podnoszeniu jej z ziemi na dość wysoką ślizgawkę (miałam niezły trening ramion) i nawet nie pytajcie ile się przy niej nalatałam, o zgrozo, 2.5 letnie dzieci są fajne jak się z nimi układa klocki, dwór to piekło ;) Zaraz po tym jak wróciłam do domu zrobiłam trening brzucha z Mel B, trening nóg + wspięcia na łydki i pompki. 

Śniadanie: Owsianka z bananem i borówkami ;P 

II Śniadania niestety dziś nie było ;<

Obiad: Wczorajszy kapuśniak też bez ziemniaków.

Kolacja: Homemade batoniki owsiane: białka jaj, banany, płatki owsiane górskie, otręby, owoce suszone, parę borówek, aromat waniliowy.

Sorki za jakość/ ujęcia i tak dalej zdjęć, nie bawię się w fotografię;P 

No i na koniec moje serce ;) Ręka narzeczonego, nie cobym miała takie seksowne owłosienie ;) Buziaki i życzę dziewczyny wytrwałości w tym co robicie, bo robicie to dla siebie, dla lepszego samopoczucia, samooceny, jeśli będziesz czuła się dobrze ze sobą to i cały świat wyda się milszy. Ja dobrze się nie czuję dlatego walczę, liczę na to, że zaprę się i chociaż raz w życiu osiągnę swój cel ;) Dobrej nocy ;)

21 sierpnia 2014 , Skomentuj

Cześć kochane, 

na zewnątrz zimno i nieprzyjemnie, można powiedzieć, że aż się odechciewa wszystkiego ale ze mną wszystko w jak najlepszym porządku ;) Dziś był szalony dzień, wstałam, wypiłam koktajl z borówek i jeżyn i wybrałam się do dzieciaków, spędziłam tam calutki dzień więc z jedzeniem było kiepsko, na obiad proponowali mi spaghetti a później były naleśniki z nutellą i bitą śmietaną (szloch) więc zrobiłam sobie po prostu kanapki, łącznie przez cały dzień zjadłam 4, z ciemnym chlebem i chudą wędliną, bez masła + sporo herbaty i kawa. Jeśli chodzi o aktualizację wagi to ważyłam się jakieś dwa tygodnie temu, później prawie tydzień byłam chora, nie wychodziłam z łóżka, jadłam mało i tak dalej + 4 ostatnie dni dosyć odchudzone i stąd te 1,5 kg mniej. Sport tak jak wczoraj tylko wspięć  trochę więcej bo 120, poza tym brzuch po 4 dniach intensywnych brzuszków dał dziś po sobie poznać xd Było cięęężko, ale wyskrobałam te 200 ;) Tak sobie dziś pomysłałam, że fajnie byłoby mieć w domu orbiterek, jakiś czas temu ćwiczyłam na nim u cioci, po godzinie lało się ze mnie jak ze świni ;P 750 kcal spalonych, 13 km zrobionych, mogłabym tak codziennie, a jak z Wami? Ma któraś może i chce się wypowiedzieć na ten temat?:D Jakie są efekty? Mam zajebistą ochotę na gorącą czekoladę, wieczory coraz bardziej przypominają te jesienne, a tymczasem muszę się zadowolić zieloną herbatką. Spadam na Dr. Housa, trzymajcie się dziewczyny, pamiętajcie, że zły trening to taki, który się nie odbył.

Ściskam, mrsgreyy ;)

21 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Cześć wszystkim ;) 

W sumie nie bardzo wiem jak się pisze pamiętniki, ale chcę spróbować. Moje dotychczasowe zmagania nie były najbardziej efektowne, dlatego tu jestem ;) Zaczęło się około 2 lat temu, chęć zmian, łydki zawsze były nieproporcjonalne do reszty ciała i do tej pory mam z nimi problem. Poza tym generalna budowa mojego ciała nie daje mi spokoju, marzę o zarysach mięśni na brzuchu i pięknych, smukłych łydkach, a moje ulubione serowe chipsy i lody oreo raczej w tym nie pomogą. Rok temu zapowiadało się na piękne finito, bite 3 miesiące treningów na siłowni i odżywianie stricte dietetyczne pokazały w cm ogromne jak dla mnie zmiany. Łydki -5cm, talia -8cm, biodra -12 cm, uda -8 cm, motywacja level hard, a moje wspaniałe samopoczucie aż tryskało na zewnątrz, ale dostałam pracę, bywało, że od 7.30 do 21.30 nie było mnie w domu, wiadomo, skończyła się siłownia i cała reszta. Na dzień dzisiejszy wróciłam do wymiarów sprzed tych 3 miesięcy ciężkiej pracy ;( Nie wiedziałam już jak sobie pomóc więc jestem tu dziś z wami i mam nadzieję, że zostanę na długo. 

Tak jak w tytule, jest to mój trzeci dzień walki o piękną figurę mimo, że piszę dopiero teraz ( miałam małe wątpliwości). Podjęłam kilka podstawowych kroków:

- Wyeliminowałam całkowicie słodycze, słodkie przekąski, białe pieczywo, tłuste potrawy,cukier.

-Postanowiłam jeść minimum 4 posiłki dziennie, ostatni kończąc o godzinie 19.

-Nie obrałam dokładnie dziennej dawki kcal, ale jasnym jest, że mam zamiar jeść zdrowe i niskokaloryczne potrawy.

- Nie może zabraknąć sportu, nie jestem jeszcze do końca pewna jak będzie to wyglądało w praktyce ale mam w zamiarze ćwiczyć 5-6 razy w tygodniu około 1,5 h. Generalnie będę się trzymać ćwiczeń Mel B na brzuch, nogi, pośladki i boczki Tiffany (taki zestaw codziennie) + ćwiczenia rozciągające na łydki, ewentualnie w zamian trening cardio bądź orbiterek. 

Dodaję zdjęcia dzisiejszego jedzonka :P

Na śniadanie: musli, mleko 0.5 % tłuszczu, maliny, jeżyny, stevia.

Na drugie śniadanie: Mix sałat, pomidorki koktajlowe, kukurydza, marchewka, sos jogurtowy ( zjadłam połowę tego co na talerzu)

Na obiad: Zupa gotowana na kostce, warzywa, paluszki krabowe surimi jako makaron ;)

Na kolację przed godziną 19: dwie kromki pełnoziarnistego chleba z łososiem.

Ogólnie w ciągu dnia wypiłam 4 zielone herbaty + żadnego podjadania, żadnych słodyczy mimo, że siostra kusiła żelkami. Jeśli chodzi o sport, tu trochę gorzej, zrobiłam 85 wspięć na łydki w seriach, 200 brzuszków w seriach i parę pompek + polatałam dziś trochę ze szmatką i zmiotką ;P 

Na koniec jeszcze zdjęcie mojej pociechy, tak sobie właśnie śpi teraz obok ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.