Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

sadło mnie skłoniło

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6204
Komentarzy: 11
Założony: 22 maja 2012
Ostatni wpis: 20 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kosodrzewineczka

kobieta, 33 lat, Wrocław

165 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Heloooo kotasy! 


dzisiaj troszkę o mojej inspiracji, motywacji i marzeniu.
TAK, jestem fanką Beyonce.


Ta kobieta nie tylko ma niesamowity talent. To przede wszystkim ostoja kobiet. Daje im wiarę w siebie, siłę, którą codziennie ktoś nam odbiera.


Jak każda kobieta ma chwile słabości.



Z racji tego, że jest rozpoznawalna, może wiele zrobić. I robi, dla nas drogie panie. Wystarczy się wgłębić w temat, żeby wiedzieć, jak Beyonce walczy o nasze prawa.

No, ale przecież nie o tym mowa!
Mowa o tym, jak mnie insiruje ciało Beyonce, szczególnie teraz, po odzyskaniu figury po ciąży.
Śmiem twierdzić nawet, że to ciało jest lepsze niż było przed ciążą!







Większość vitalijek dąży do chudego ciała. Tak, chudego. 
Nie szczupłego, ale chudego!

Z racji, że nie widzę nic atrakcyjnego w skórze i kościach, znalazłam dla siebie idealną motywację jaką jest B.

Oczywiście, durna nie jestem, żeby myśleć, że dojdę do takiego ciała jak Bey, bo to niewykonalne. Ale ona daje lekki zarys tego, jak chciałabym wyglądać.
Mała góra, większy dół. 
Masywne uda, duży, fajny tyłek.

Więc tak. Mam nadzieję, że uda mi się do tego dojść. Na moje szczęście Mój T, również chciałby żebym miała taką figurę, bo lubi mieć za co chwycić 


ZATEM,
żadne chudzielce, żadne modelki VS, żadne Miley Cyrus.
Prawdziwe kobiety z krwi i kości są piękne. Piękna jest Beyonce.







Dobranoc 

19 stycznia 2014 , Komentarze (1)


witam, witam.

To znowusz ja.
Przeprosiłam Jillian Michaels. 


Po zakończeniu 1 levelu "30 day shared"
rzekłam jedno. O to, to, to:


Byłam z siebie dumna, że moje zastałę mięśnie jednak nie są takie zastałe! 

to się dzieje! czuję motywację!


żeby no mnie, tak ten Justin motywował.. huhu.. 

no, ale wracając do tematu.


Śniadanie generalnie miałam myślę, odpowiednie. Dwie kromki żytniego chleba z wędliną, szczypiorkiem i jajcem. Potem podjadłam dwie mandarynki. Na obiad były krewetki z sałatką grecką, potem Jillian mnie przeczołgała jak jednego z grubasków w Biggest Loser. 
A teraz maj dir, powrócił z siłowni z łososiem... 



Idę wpierniczać ukochanego łososia. Potem postaram się jeszcze pohulahopować, zlec w łóżku, odpalić Supernatural, Warsaw Shore i do spania.

Jutro oczywiście trza szanowne 4 litery zabrać do roboty.



... i przeżyć.



Ciał bambinki! Kissikiiii 


19 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Dobryyy wszystkim niedzielnym leniom.



Tak jest, trochę się zagubiłam w ostatnich czasach. 

Tak to jest jak ma się pod dachem chłopa, który musi przytyć 

Nie odnotowałam żadnego przyrostu na wadze, bo ona jest po prostu moim wrogiem. Boję się JEJ!!!!
Boję się jej tak samo jak klaunów.


Nie ma bata, żebym na nią weszła. NIE i koniec.

Ale wracając do tematu. 
Tak jest, mój T. musi przytyć, więc staram się gotować mu obiady.



Co z tego jak nałożę sobie mniej, jak to jest płynąca tłuszczem zapiekanka ziemniaczana z kurczakiem, czy własnej roboty pizza?



W cholerę ciężko mi łączyć jego przytycie z moim chudnięciem, bo albo oboje będziemy tyli, albo oboje chudli. 

NIE!!!
Poddaję się!



Nie będę tyła razem z nim! 
BASTA! DOSYĆ!

Szykują się wkrótce nasze zaręczyny




a co za tymi idzie... ŚLUB! 



Chciałabym tak z T poskakać sobie po łóżku, boję się jednak, że mogłabym tą moją chudą sarnę podrzucić pod sam sufit.



Czasem się tak właśnie czuję, zawsze byłam większa. Nie wiem jak to jest być szczupłym. Nadwaga to moje drugie imię. 

Ale tyle vitalijek pokazuje, że można dać radę.
Tyle jest sukcesów.
Tyle.

Więc czemu nie mam być częścią tych sukcesów? 
Chcę.
A to już pół sukcesu.


Plan jest gneralnie taki.
Dzisiaj na kozaczek.pl wyczytałam, że Khloe Kardashian podjęła wyzwanie "60 dni fitness".
No wiecie co?! Żebym odnalazła motywację w Kardashiance?! W głupim, plotkarskim serwisie? 



Lepszy rydz, niż nic jak to mówią. 

Na czym wg mnie mają polegać te "60 dni fitness"? 

A no na tym, że trzeba RUSZYĆ DUPSKO!

I chyba zacząć się przepraszać z Jillian.



Idę pomyśleć nad logicznym skoordynowaniem tych 60-ciu dni. Łatwo nie będzie, bo nie bardzo lubię ćwiczyć..



no.. ale jeśli On dał radę to ja nie dam? 



No, to ciał i baju baju baj.


14 stycznia 2013 , Komentarze (3)

A co tam się będę pieścić! 

Dietkujemy, dietkujemy..

dzisiaj mój organizm sam w sobie poprosił o głodówkę, niestety.

Rano gdy dotarłam do pracy zauważyłam, że nie ma Pana Od Najpyszniejszych Kanapek Na Świecie! I cóż miałam począć, skoro zawsze u niego się zaopatruję w śniadanie?! 

W biurze stoją jakieś śmieszne automaty z kanapkami.. no to niestety, ale byłam skazana na kupno tej kanapki, ponieważ nie chciałam opuścić tak ważnego posiłku jakim jest ŚNIADANIE!

Ta... dopadła mnie biegunka jak stąd do Berlina, a ból brzucha skutecznie utrudniał mi wykonywanie pracy... to co? No to nie było rady, żebym tam siedziała, skoro w ciągu 15 min 3 razy mnie goniło na klozet.. zwolniłam się u szefowej. W domu wypiłam 400 ml mięty, pobiegałam jeszcze kilka razy do kibelka i poszłam spać.. obudziłam się po 3 godzinach i co się okazało?

SEN TO NAJLEPSZY ŚRODEK PRZECIWBÓLOWY! :)

Czuję się już lepiej, kumuluję siły na jutro.

Ale ćwiczyć, skakać hulahopować dzisiaj chyba jeszcze nie dam rady, bo jestem troszke osłabiona. 

No nic..

menu z dzisiaj:

7:50 - kanapka z maszyny z kurczakiem grrr bleeeeeee

16:30 - filet z piersi z kurczaka z kaszą gryczaną i brokułem..

Hmm.. wielce imponujące to moje dzisiejsze menu, no ale cóż, żołądek nie prosi o więcej po dzisiejszych rewelacjach..

Kopen w dupen, jak Pana Od Kanapków nie będzie jutro rano w firmie, to się popłaczę! O! 

15 czerwca 2012 , Skomentuj

O ludziska, ale będą emocje! 

Już teraz jak sobie pomyślę, to ciary mam od małęgo palca u nogi po końcówki połamanych włosów! Jest tu jakaś kibicka?? :)

http://vitalia.pl/forum11,557691,0_Mecz-o-wszystko.html

Zapraszam Panie, które chcą podyskutować :)))

2 czerwca 2012 , Skomentuj

Chiba, chiba :) dzisiaj na sniadanie byl serek wiejski z pomidorkiem i rzodkiewka ;p

Pozniej zjadłam pół bułki ze smalcem i ogórasem kiszoniastym (mniammmmm), wiem ze smalec to nienajlepszy specyfik dietetyczny.. aczkolwiek uwielbiam ;) Póżniej był pomidor.. i na obiados bedzie leczoooooooo!

Haaaaa jezyk do tylka mi na nie ucieka :)

Na kolacje machne sobie chyba salatke z jajkiem, pomidorkiem i rzodkiewka... mniaaaaaam :)

Ide ogladac jakies horrory, mam chec :)

26 maja 2012 , Komentarze (1)

I zapewne już dzisiaj nawalę z dietą   Wyjazd się szykuje ze znajomymi na domek.. I będą karkówy, kiełby, kaszanki.. piwko.. oooohh czemu my ludzie musimy tyć? Czemu nie możemy być szczupli i jeść to co nam się żywnie podoba? Gooooood damyyt! 

A, przypomniało mi się.. wczoraj czytałam artykuł o tej najgrubszej brytyjce. Żeby ją zabrać do szpitala z domu musieli burzyć ściany i używać dźwigu! Masakra.. 

O, chyba żem znalazła motywację co by dietować przy grillu :D

Ha!

Miłego weekenduuuuuuu! 

26 maja 2012 , Skomentuj

I zapewne już dzisiaj nawalę z dietą   Wyjazd się szykuje ze znajomymi na domek.. I będą karkówy, kiełby, kaszanki.. piwko.. oooohh czemu my ludzie musimy tyć? Czemu nie możemy być szczupli i jeść to co nam się żywnie podoba? Gooooood damyyt! 

A, przypomniało mi się.. wczoraj czytałam artykuł o tej najgrubszej brytyjce. Żeby ją zabrać do szpitala z domu musieli burzyć ściany i używać dźwigu! Masakra.. 

O, chyba żem znalazła motywację co by dietować przy grillu :D

Ha!

Miłego weekenduuuuuuu! 

23 maja 2012 , Skomentuj

No i pierwszy dzień mam za sobą.. o dziwo ciężko nie było :)

Więc tak: Śniadanie: owsianka z kakao, II Śniadanie: Serek wiejski ze szczypiorkiem, Obiad: Kurczak w jajcach.. :) nawet Tomaszowi smakowało! I prosił o więcej.. :D Tylko ta moja sarenka to powinna kebaby wpieprzać, a nie dietetyczne żarło :P 

Chyba mu troche żal widzieć mnie na tej diecie, chciał się lodami ze mną podzielić, a ja oczywiście odmówiłam.. i zobaczyłam wtedy w jego oczach wielką troskę! :) Kochany Tomasz.

Wypiłam dzisiaj chyba ze 3 litry płynów, gdy wyszłam na miasto leciało ze mnie jak z sumoka! Helppp! Zdecydowanie póki nie zrzucę balastu wolę na upały nie wychodzić..

I zrobiły mi się pęcherze od spacerowania .. Noo.. to idę spać, wyczekując śniadania 

P.S. Zajebiste słowa kluczowe! :D

22 maja 2012 , Komentarze (3)

Eh.. drugie poważne podejście do diety.. czas zacząć..Wcześniej było o niebo lepiej, bo mieszkałam z mamą. Mama gotowała dla siebie, ja dla siebie.. a teraz? Teraz mieszkam z chłopakiem i czasem muszę mu ugotować.. nooo i jakoś to mnie gubi. Chcę schudnąć, będę fajną dupą, mój Tomasz będzie się puszył mając super lachę u boku... 

O daj Boże.. 

:) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.