Heloooo kotasy!
dzisiaj troszkę o mojej inspiracji, motywacji i marzeniu.
TAK, jestem fanką Beyonce.
Ta kobieta nie tylko ma niesamowity talent. To przede wszystkim ostoja kobiet. Daje im wiarę w siebie, siłę, którą codziennie ktoś nam odbiera.
Jak każda kobieta ma chwile słabości.
Z racji tego, że jest rozpoznawalna, może wiele zrobić. I robi, dla nas drogie panie. Wystarczy się wgłębić w temat, żeby wiedzieć, jak Beyonce walczy o nasze prawa.
No, ale przecież nie o tym mowa!
Mowa o tym, jak mnie insiruje ciało Beyonce, szczególnie teraz, po odzyskaniu figury po ciąży.
Śmiem twierdzić nawet, że to ciało jest lepsze niż było przed ciążą!
Większość vitalijek dąży do chudego ciała. Tak, chudego.
Nie szczupłego, ale chudego!
Z racji, że nie widzę nic atrakcyjnego w skórze i kościach, znalazłam dla siebie idealną motywację jaką jest B.
Oczywiście, durna nie jestem, żeby myśleć, że dojdę do takiego ciała jak Bey, bo to niewykonalne. Ale ona daje lekki zarys tego, jak chciałabym wyglądać.
Mała góra, większy dół.
Masywne uda, duży, fajny tyłek.
Więc tak. Mam nadzieję, że uda mi się do tego dojść. Na moje szczęście Mój T, również chciałby żebym miała taką figurę, bo lubi mieć za co chwycić
ZATEM,
żadne chudzielce, żadne modelki VS, żadne Miley Cyrus.
Prawdziwe kobiety z krwi i kości są piękne. Piękna jest Beyonce.
Dobranoc
Koniczynka2014
20 stycznia 2014, 21:19Super motywacja!!! też uwielbiam Beyonce i z przyjemnością się na nią patrzy to prawda jest boska :) I marzyłabym też o takiej figurze hmm.. ;D Pozdrawiam