Początek miesiąca był cudny. Poprawiły mi się wyniki. Kardiolog zadowolona. Mówiła, że już się o mnie nie martwi, po zatorze nie ma śladu, wyniki po odstawieniu leków rozrzedzających krew wzorowe i możemy zluzować kontrole (czyli kolejna za pół roku dopiero 😅). Dotychczasowe niedobory ledwo w normie, ale przynajmniej nie leżą na łopatkach. U stomatologa też przerwa. Nie wiem, czy dentystka odpoczywa ode mnie, czy ja od niej 😂 Jakoś we wrześniu wymienię jeszcze 4 plomby i potem mam nadzieję z 10 lat spokoju zanim znowu się posypią, a u dentysty tylko czyszczonko i fluoryzacja. Za kilka dni pierwsza pozaszpitalna wizyta u reumatologa. Też jestem ciekawa jej przebiegu i narzuconej częstotliwości. Idę też do endokrynologa. Trochę przez te torbiele w piersiach i niejasny opis pod badaniem, ale też dla własnego spokoju, bo mi się wydaje, że jednak mogę być nieco tarczycowa. Jeśli się wykluczy to super, jeśli nie - może w końcu skończą się problemy z zasypianiem (chociaż odstawienie kawy dużo pomogło!). Ale nie do końca o tym wszystkim chciałam pisać. Czuję potrzebę pomarudzenia, bo chociaż zaliczyłam taka dużą ogólną poprawę i opiekuje się mną więcej specjalistów niż ustawa przewiduje, znowu mi dziwnie oddechowo 😥 nie tak źle jak potrafi. Właściwie to jeszcze bardzo daleko do paniki, ale...dobrze nie jest. Coś się znowu rozkręca. A ja nawet nie wiem do kogo miałabym z tym iść. Przeszłam tyle badań podczas epizodów duszności. Kordiologia mnie zrzuciła na pulmonologie, ta z kolei na reumatologie i wydawać by się mogło, że to koniec przygody diagnostycznej, ale im się też nie wpasowało to w żadne ramki. Sjogren może czepiać się płuc, ale nie w ten sposób. Myślałam nawet, że nawet jeśli im to tak bardzo się nie składa to nie znaczy, że nie jestem super wyjątkowa 🤣 a fakt, że już to leczę zapobiegnie kolejnym dusznościom... No to się pomyliłam 😩
Chyba, że!
Chyba, że właśnie mam trochę racji i dotychczasowe leczenie ma wpływ na przebieg takich epizodów. Dlatego teraz wydaje mi się, że jest tak jakoś dziwnie i "lekko". Cały czas mam wrażenie, że się rozkręca, a trwa już trochę.
Tak, tej myśli się trzymam 😊
Szkoda, że nie ma jednego uniwersalnego badania, które potrafi wszystko znaleźć i wyjaśnić... Po ponad rocznej przygodzie diagnostycznej mam bardziej, niż dosyć tego wszystkiego. Od szpitala do przychodni, słabe takie życie w ciągłej niewiedzy i wśród często sprzecznych informacji. Jeśli faktycznie uda się nawiązać współpracę z firmą narajoną przez Urząd Pracy to idę w to, jak dzik w żołędzie! Postaram się oderwać od tego (niezbyt) zdrowotnego kołowrotka. Skoro i tak nie bardzo co z tego wynika...
A teraz trzymajmy kciuki, żeby faktycznie się nie rozkręciło. Bo serio nie wiem co zrobię.