Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

pracuję, czytam, jeżdżę na rowerze i biegam na orbim . jak chłop ma chęć to truchtamy razem po lesie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2156
Komentarzy: 31
Założony: 25 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 12 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KaHasz

kobieta, 51 lat, Legnica

165 cm, 90.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 grudnia 2014 , Skomentuj

koniec siedzenia dupiszczem na kanapie  po "ciężkiej" pracy w bibliotece..............dziś przekonywałam koleżankę o swoim wielkim braku czasu na wszystko, zwłaszcza na jakieś wyjście na salę, rower, cokolwiek...........przeczytałam to co usiłowałam jej  wcisnąć i zaczęłam się sama z siebie śmiać:-)

jakie nie mam czasu? nie chce mi sie i tyle, przecież zrobić zakupy, ugotować obiad czy generalnie pobawić się w dom to nie jest całe moje życie! tak, kocham być w kuchni i bawić się przetworowo..............ale chyba czas się przestać oszukiwać, że nie znajdę godzinki na wyjście do klubu na ćwiczenia. Zapuściłam się masakrycznie, złoszczę się sama na siebie przy czym idę do kuchni i wpierdzielam kanapeczki z kiełbachą i majonezem. Żal i żenada. 

na jutro umówiłam się z koleżanka, że razem idziemy  poćwiczyć. Ona w dwa miesiące zmieniła się nie do poznania, może i ja stara durna baba, która sama siebie wcisnęła w bycie zapuszczoną kurą domową bez aspiracji  coś wreszcie ze sobą zrobię.

Od trzech lat jestem w super związku ( wreszcie!) ale  mam tendencję do poświęcania się nadmiernego. Efekt jest właśnie taki, że wszyscy wkoło są zadowoleni tylko ja  robię się gruba, zapuszczona i nieszczęśliwa. psychiatra potrzebny od zaraz:-)

no i wpadłam na pomysł dokumentowania tego kolejnego (!) zrywu.

całe życie aktywna, rowery, spacery, truchtanie...............ech

kopa w dupsko grube i do roboty KaHo!!!!

22 maja 2014 , Komentarze (4)

tak właśnie wyglądam po 4 godzinach w grządkach i grabieniu skoszonej przez Niemęża trawy ............ale wszystko zrobione! nic nie piecze tylko czuć spalenizną hahahaha

pot sie leje, tłuszcz skwierczy a tu kg do góry - szlag trafił jasny! 

wazne, że kiecka nabyta, gacie pod kiecke również więc teraz tylko oby do 31 maja:-)

w sobotę impreza - sąsiad w naszej stodole robi urodziny, my mu barana będziemy na ognisku robić - i zas pokusy, ale stwierdziałm, ze chyba zacznę to olewać.

może taka juz moja uroda, że mam tak wyglądać a nie inaczej? choć czasem mi przykro jak widzę ten brzuchol .....

menu na dzisiaj - tost z żółtym serem i ketchupem, do pracy wezme gołąbeczki ze trzy (z młodej kapusty to małe w miarę ale idę na 8 godzin:-)) jakiś jogurt i flaszka wody. wrzucę do niej albo wcisnę grapefruita. wczoraj wydoiłam na wiosce w grzędach póltora litra mietą w środku - mniam - jak guma do zucia smakowało:-)

no a dzisiaj wstanięta zostalam o 5.30 żeby te gołębie uczynić - cały gar wyszedł ale przegięliśmy troche z pieprzem. w sensie - jak dla mnie git - ostre szybciej się trawi. Mój Niemąż będzie jęczał ale zaraz strzelę sosik z mega ilością koperku i już. Młoda zję wszystko więc spoko.

jeszcze muszę polatać na odkurzaczu i powiesić pranie i mogę iść pracować.

miłego dnia

19 maja 2014 , Skomentuj

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, jest godzina 15,40 a dzisiejszy dzień nadal sponsorują dwie kromki z boczkiem i do tej pory 5 ogórów małosolnych...........coś pięknego!  oprócz tego, że zamarzam w pracy jest ok:-)

19 maja 2014 , Komentarze (2)

nowy tydzień . a ja dietetycznie wrąbałam dziś na śniadanie dwie kromki białego chlebka ze świżutko upieczonym boczusiem z dzika....najbardziej tłuste oddałam psom, ale normalnie tragedia - takiego ślinotoku dostała!!!! i tak już postawiłam krzyżyk na sobie w kwestii ładnego wyglądu na weselu. gacie nabyte. to jest porażka.

dziś kwitnę w pracowym krześle do 18, rower do przeglądu poszedł bo już czas na to był, więc do domu pieszkom. Niemąż ma nockę to może z nudów wskoczę na orbiego ale dodam do tego jakiś wspomagacz termogeniczny (gdzieś jeszcze kilka tabletek zostało - w końcu tyle prób zrzucania było, że hohoh)

czytam sobie co u Was, podziwiam Was za wytrwałość i konsekwencje......u mnie niestety z tym dość kiepsko. 

buziole dziewczyny!

16 maja 2014 , Skomentuj

no i niestety - wygrał wczoraj ten cholerny A. tak to ja nigdy do niczego nie dojdę. Wiem. Ale czasem niestety on wygrywa. może jak kiedyś wreszcie wywale to z siebie  będzie inaczej? póki co nie mam odwagi. Póki co ? ech

jakby dwie Kaśki były.

tak wiem - psychiatria się tym zajmuje:-)

wolę jednak moje grządki i kawałek sportu.

a teraz czas nabyć ściskające gacieXD

15 maja 2014 , Komentarze (2)

hej! ani orbi ani rower ani truchtanie ani nic..............obawiam się, że na wesele to nabędę ściskające gacie bo dupa blada z mojego chudnięcia..........

marazm normalnie i tyle nie chce mi się ćwiczyć, dieta .hmmmmm jem mniej, chlebek poszedł w siną dal, no ale wczoraj były kopytka:-) narobiłam jak dla pułku wojska - dwie córki, jeden zięć i jeden niemąż i weź się nie skuś jak był do tego mega barszczyk ukraiński..........a po 18 jak zaczęło mnie ssać z głodu!!!!rany!!!wciągnęłam mały jogurt żeby gada oszukać i udawałąm, że nie czuję ssania nie słyszę burczenia i wogole nic:-) udało się hehe

a dziś dzień jak codzień - kawka, jajecznica ze szczypiorkiem z trzech jajeczek (małe bo to z wiochy od znajomej)  udo z kuraka grilowane plus dwa ogórki - to już za mną. w planie jeszcze brokuły na parze z sosem jogurtowo koperkowym i tuńczykiem. praca dziś do 18 więc w domku ewentualnie jogurt. niemąż idzie na nocke dziś więc  wskoczę na orbika a zaliczę odcinek "gry o tron"

a teraz popatrzę na alledrogo za tymi gaciami:-) bo stanęłam wczoraj bokiem do lustra i się załąmałam. bęben większy od cycków. i to "górny" bęben, bo "dolny" jest od niego mniejszy. Szlag mnie trafia!

Buziole

13 maja 2014 , Komentarze (2)

dramat...........nie ma czasu na nic przyjemnego.... praca - 8 godzin bez sensu zmarnowanych, zakupy, obiad, gary, pralka i inne takie a jeszcze walka z chwastami szalejącymi po grządkach. doba jest za krótka dla mnie, zresztą co tu dużo pisać - wstaję o 6 a o 22 już jestem umarnieta. w sobotę były super urodzinki naszego najmłodszego w rodzinie - Ksawerek skończył dwa latka! szaleństwo, dopiero co Siostra go urodziła a tu za dwa tygodnie będzie już Majeczka:-) w niedzielę całą rodzinką pojechalismy na zawody wędkarskie imienia naszego ukochanego wujaszka Leopolda.Pierwsze takie więc trzeba było cioteczke wesprzeć bo ryczała jak bóbr.....wczoraj sajgon - work do 18 potem las ale statycznie niestety dzis grzędy............a ja chce na rower!!! może uda mi się nie paść na ryja i pół godzinki na orbim zrobię. Chyba, że pojadę znów do lasu. wrrrrrr

za dużo tego wszystkiego. 

8 maja 2014 , Komentarze (1)

55,5 minuty/23,5 km o ja pikole............dobrze, że gra o tron nie ma dłuższych odcinków(smiech)problemu z bieganiem nie było, był tylko z zatrzymaniem sie i zejsciem.........

a w sobotę - grilowe urodzinki 2 letniego ksawka. kur zapiał! bedzie jedzonko, piwesio i cala rodzinka-) 

cudownie dużo kalorii

7 maja 2014 , Skomentuj

zamiast ćwiczyć biegac czy cokolwiek - stawialismy dzis ambone w lesie.............sie narobiłam i piernicze.......nie ćwicze dziś WCALE!!!!

poza tym wczoraj gucio z roweru bo mi młodsze dziecię ( lat 17) tak docisnęło psychiatrie, że miałam dość wszystkiego. 

no ale jutro wracam do wypacania z siebie całego zła siedzącego z środku:-)

6 maja 2014 , Komentarze (1)

ciężko pracuję dziś, nie ma co.... 

tak patrzyłam, że piszecie co zjadłyście, może to też jakoś pozwoli ograniczyć ?

a więc do tej pory wchłonęłam : koło 6.30 kawa i trzy jaja na miękko, 11.30 pół litra zupy jarzynowej, 13 bagietka czosnkowa z lidla ( tadam!), 15 - mały kefir.

hehehe bagieta  rządzi dziś moim rowerem:-)

szału nie ma dupy nie urywa ale jestem najedzona na maksa

ciekawe co jeszcze dziś będzie na tapecie? aaaaaaa na pewno będę potworom robić mielone to sobie strzele kilka w parowarze z brokułem mejbi. na jutro. chyba . 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.