Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wróciłam:-)


koniec siedzenia dupiszczem na kanapie  po "ciężkiej" pracy w bibliotece..............dziś przekonywałam koleżankę o swoim wielkim braku czasu na wszystko, zwłaszcza na jakieś wyjście na salę, rower, cokolwiek...........przeczytałam to co usiłowałam jej  wcisnąć i zaczęłam się sama z siebie śmiać:-)

jakie nie mam czasu? nie chce mi sie i tyle, przecież zrobić zakupy, ugotować obiad czy generalnie pobawić się w dom to nie jest całe moje życie! tak, kocham być w kuchni i bawić się przetworowo..............ale chyba czas się przestać oszukiwać, że nie znajdę godzinki na wyjście do klubu na ćwiczenia. Zapuściłam się masakrycznie, złoszczę się sama na siebie przy czym idę do kuchni i wpierdzielam kanapeczki z kiełbachą i majonezem. Żal i żenada. 

na jutro umówiłam się z koleżanka, że razem idziemy  poćwiczyć. Ona w dwa miesiące zmieniła się nie do poznania, może i ja stara durna baba, która sama siebie wcisnęła w bycie zapuszczoną kurą domową bez aspiracji  coś wreszcie ze sobą zrobię.

Od trzech lat jestem w super związku ( wreszcie!) ale  mam tendencję do poświęcania się nadmiernego. Efekt jest właśnie taki, że wszyscy wkoło są zadowoleni tylko ja  robię się gruba, zapuszczona i nieszczęśliwa. psychiatra potrzebny od zaraz:-)

no i wpadłam na pomysł dokumentowania tego kolejnego (!) zrywu.

całe życie aktywna, rowery, spacery, truchtanie...............ech

kopa w dupsko grube i do roboty KaHo!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.