nowy tydzień . a ja dietetycznie wrąbałam dziś na śniadanie dwie kromki białego chlebka ze świżutko upieczonym boczusiem z dzika....najbardziej tłuste oddałam psom, ale normalnie tragedia - takiego ślinotoku dostała!!!! i tak już postawiłam krzyżyk na sobie w kwestii ładnego wyglądu na weselu. gacie nabyte. to jest porażka.
dziś kwitnę w pracowym krześle do 18, rower do przeglądu poszedł bo już czas na to był, więc do domu pieszkom. Niemąż ma nockę to może z nudów wskoczę na orbiego ale dodam do tego jakiś wspomagacz termogeniczny (gdzieś jeszcze kilka tabletek zostało - w końcu tyle prób zrzucania było, że hohoh)
czytam sobie co u Was, podziwiam Was za wytrwałość i konsekwencje......u mnie niestety z tym dość kiepsko.
buziole dziewczyny!
KaHasz
19 maja 2014, 12:19dzięki:-)
Magduch2014
19 maja 2014, 12:11Oj tam oj tam kanapeczki z rana to jeszcze nie taka tragedia, spala sie do konca dnia;) dookola tyle pokus, tak to jest jak reszta rodzinki zywi się takimi pysznosciami ale nie przejmuj sie, dasz rade i dojdziesz do celu musisz tylko mocno chciec, 3mam kciuki!! SLONECZNEGO DNIA:)