dramat...........nie ma czasu na nic przyjemnego.... praca - 8 godzin bez sensu zmarnowanych, zakupy, obiad, gary, pralka i inne takie a jeszcze walka z chwastami szalejącymi po grządkach. doba jest za krótka dla mnie, zresztą co tu dużo pisać - wstaję o 6 a o 22 już jestem umarnieta. w sobotę były super urodzinki naszego najmłodszego w rodzinie - Ksawerek skończył dwa latka! szaleństwo, dopiero co Siostra go urodziła a tu za dwa tygodnie będzie już Majeczka:-) w niedzielę całą rodzinką pojechalismy na zawody wędkarskie imienia naszego ukochanego wujaszka Leopolda.Pierwsze takie więc trzeba było cioteczke wesprzeć bo ryczała jak bóbr.....wczoraj sajgon - work do 18 potem las ale statycznie niestety dzis grzędy............a ja chce na rower!!! może uda mi się nie paść na ryja i pół godzinki na orbim zrobię. Chyba, że pojadę znów do lasu. wrrrrrr
za dużo tego wszystkiego.
KaHasz
13 maja 2014, 10:11właśnie czas marnuję w pracy......tak mnie naszło ostatnio właśnie takie coś. Mam tyle planów, pomysłów i niestety - musze tu siedzieć 8 godzin, żeby było "na chlebek"........wkurza mnie to:-)