Witam wszystkich po weekendzie:)
Mój weekendowy bilans dietowy jest tylko połowicznie zadowalajacy:/
Piątkowy wieczór minął bez zastrzeżeń:) Sobota trochę gorzej bo bez aktywności ale zjadłam dużo warzyw i owoców, kawałek gotowanego kurczak i rosół z pietruszka:)
NIEDZIELA:( moje grzechy:
3 - kotlety mielone do tego pomidor i ogórek kiszony i 2 kromki białego chleba :(
smażony kalafior z bułka tarta i na maśle,
wieczorem miałam okropne ssanie i wciągnęłam ogromną biała bułę z masłem, mielonką i żółtym serem(roztopionym w mikrofali)! To mnie pewnie nie rozgrzeszy ale do środka włożyłam sałatę lodową:)
Jak już wspominałam weekendy nie są moja mocna strona:(
Za to w tygodniu codziennie do pracy będę zabierać owoce, a po pracy będę jeść warzywa i sałatki mam nadzieje ze wyrównam to jakoś:)
Dziś pracuje do 18 wciagnęłam już 3 jabłka i mam jeszcze 2 :) Poza tym muszę pójść do sklepu po jakąś wodę i utopić w niej mojego głoda bo mam wrażenie że brzuch mi puchnie po wczorajszym!:/
A TERAZ Z INNEJ BECZKI
Byłam wczoraj na zakupach i kupiłam (na rynku) 2 pary spodni (rurek) i jedne z nich są mega ciasne:( były tanie (35zł) wiec ich nawet nie mierzyłam i mam za swoje:(
Co prawda wbijam się w nie i dopinam na sobie ale wydają mi się trochę przykrótkie i wylewają się z nich moje boczki przeogromne :( A niby 40 rozmiar!!! To co ja noszę w takim razie 42:(
Też tak macie bo mi się to często zdarza że za małe ubrania kupuje mam zaburzony obraz siebie czy co?