Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Romantyczka kochająca frezje.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 995
Komentarzy: 24
Założony: 30 września 2024
Ostatni wpis: 7 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Frezja_

kobieta, 35 lat,

170 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2025 , Komentarze (1)

Ruszyłam ze zmianami. Cel zadbania o siebie musi być zrealizowany.

Od początku roku udało mi się robić od 8000 do 10000 kroków codziennie. Trochę ruszyłam z rowerkiem stacjonarnym.

Planuję, żeby zamiast dojeżdżać autobusami z pracy do domu (mam 1 przesiadkę) podjechać tylko tym pierwszym busem, a resztę pójść pieszo. To ok 2 km, znośnie - a przynajmniej będzie trochę spaceru. :)

Jedzeniowo pierwsze dni stycznia były ok. Teraz różnie. Zdarzyło mi się zjeść za dużo i niezdrowo. Zdarzyło mi się też zatrucie pokarmowe 2 dni temu. Dziś dopiero zaczynam trochę jeść normalnie, bo do tej pory nie mogłam patrzeć na jedzenie.

Zdrowotnie znowu klapa. Od 4 dni mam jakby sztylety w gardle, zmieniony smak i stan podgorączkowy. Wizytę u lekarza umówiłam dopiero na jutro, kto wie czy znów nie będzie antybiotyku...

Byłam dziś na pierwszej wizycie u psychodietetyka. Zasugerowała mi, żebym porobiła badania krwi, usg piersi itp. - ogólny przegląd stanu organizmu. Niegłupie, biorąc pod uwagę jak ze mną ostatnio kiepsko.

Powiedziałam jej wprost, że ciągle ostatnio choruję i czuję się wiecznie przemęczona, co na pewno utrudni mi wprowadzenie zmian. Stwierdziła, że to ok, zmiany mają być dla mnie znośne i łatwe do wprowadzenia, dostosowane do mnie. I bardzo spodobało mi się jej stwierdzenie - że możemy rozgrywać te karty, które mamy teraz. Możemy też jej odłożyć na za parę lat, kiedy wcale nie musi być łatwiej. I do mnie należy decyzja, czy chcę grać teraz tym co mam, czy za jakiś czas - bo i tak i tak trzeba będzie do tego w końcu wrócić.

Ogólnie przypadła mi do gustu ze swoim podejściem do mnie jako pacjenta, więc na razie będę do niej chodzić :)

Żeby tylko to gardło przestało już mnie tak boleć.

30 grudnia 2024 , Komentarze (3)

Dawno tu nie pisałam, bo nie miałam czasu...

Z ulgą żegnam 2024 rok. Niech już spada i nie chcę o nim pamiętać. Gorszego roku chyba nie miałam - w połowie roku ogromna strata, kryzys w małżeństwie, ciągłe zmęczenie i brak urlopu, a od września ciągła i nieustająca choroba moja i córki.

Dlatego właśnie nie pisałam. Przeszłyśmy grypę x 3, oskrzela, anginę, zapalenie ucha x 2, jelitówkę i mniej groźne zwykłe wirusy. Młoda idzie do przedszkola na 3 dni, następne 2 tygodnie siedzi chora w domu.

Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie wiedziałam, że aż tak. Ona przekracza już wszelkie granice z tymi chorobami.

A ja wcale nie lepsza. Na zatoki choruję już 2 miesiąc. Zrobiłam ostatnio badania krwi i mam tak złe wyniki, że lekarka złapała się z głowę. Odporność mam poniżej normy, takie wyniki mają ludzie przy nowotworach. No i lekarz stwierdził przechodzone zakażenie bakteryjne - pytał, czemu do tej pory nie wzięłam antybiotyku.

Problem w tym, że byłam u 5 różnych lekarzy i za ostatnim razem sama prosiłam o antybiotyk - to inny lekarz potraktował mnie jak idiotkę, jakbym wymyślała bzdury i stanowczo odmówił mi antybiotyku. Z gabinetu wyszłam wkurzona, a teraz okazuje się, że mam mocno i niebezpiecznie przechodzone zakażenie...

Zastanawiam się, czy złożyć oficjalną skargę do placówki na tego poprzedniego lekarza. Już za sam fakt, jak źle zostałam potraktowana.

_________________

Jeśli chodzi o dietę to oczywiście nie było szans. Nie miałam sił, energii, zdrowia, czasu... Coraz gorzej czuję się z moją wagą, dlatego na nowy rok chcę ogromnych zmian. Na lepsze.

Postanowienie na Nowy Rok mam jedno. Zadbać o siebie.

6 października 2024 , Komentarze (4)

Witajcie.

Miałam w sobotę kontrolę u internisty. Oskrzela się oczyszczają, dostałam zalecenie odpoczynku i zero aktywności fizycznej. Tak usłyszałam, co mi się wcale nie podoba. Chciałam zacząć od jutra trochę ćwiczyć... Zastanawiam się, czy niezbyt intensywna jazda na rowerku faktycznie może mi zaszkodzić?

Niestety, od piątku moja córka też jest chora. Dostała mocnego kataru, w nocy gorączkuje, zaczyna się kaszel... Jutro idziemy do lekarza.

Chciałabym, żeby ten trudny okres się wreszcie skończył.

Chorujemy już 2. miesiąc, odkąd tylko zaczęło się przedszkole. W pracy nie byłam 3 tygodnie, stresuję się, co mnie jutro tam czeka - ile zaległości i jakie przyjęcie ze strony kierownika.

Chyba muszę zacząć bardziej skupiać się na drobnych przyjemnościach dnia. Wyszukiwać takich promyczków radości.

Dziś to uśmiech córki, która bawiła się ze mną w gotowanie. Moja ulubiona książka i dobra kawa. Może na wieczór pachnąca kąpiel?

3 października 2024 , Komentarze (7)

Witajcie.

Dziękuję wszystkim za tak duże wsparcie i wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem.

Dziś naszła mnie taka smutna refleksja, że nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jeszcze jakiś czas temu czułam się ładna, atrakcyjna... Dziś widzę w lustrze obcą osobę - wielką, rozlaną ze zniekształconą twarzą.... nie wspominając o wyglądzie ciała.

Zdrowotnie dziś chyba pierwszy raz od ponad 2 tygodni czuję się lepiej. Mam więcej sił i dzięki temu większą ochotę na zmiany. Jestem w połowie 2. opakowania antybiotyków - czas najwyższy, żeby było lepiej.

Może to też dobry moment na konkretne plany?

- Co 2. dzień aktywność fizyczna. Może to być 1 godzina na rowerku stacjonarnym (wolnym tempem, bo na razie nie dam rady szaleć), albo godzina spokojnego spaceru. Ćwiczeń wykonywanych np. z Chodakowską nie lubię - zupełnie to do mnie nie trafia...

- Dodam 1 owoc dziennie (teraz nie jadam wcale) oraz warzywa do posiłków,

- Słodycze i niezdrowe przekąski. Tu będzie problem. Spróbuję ograniczyć sobie ilość: 1 raz w tygodniu z dopuszczeniem 2 razy w tygodniu w chwilach kryzysu.

Na razie chyba tyle... nie chcę robić nierealistycznych planów. I tak nie wiem, czy uda mi się zrealizować te 3 postanowienia, szczególnie ten 3. Ale muszę próbować.

2 października 2024 , Komentarze (9)

Witam wszystkich.

Dodaję wpis trochę niepewnie. Mam nadzieję, że się tu odnajdę, że odnajdę wsparcie i motywację, a nie zostanę skrytykowana lub oceniona...

Może na początek parę słów o mnie. Ważę ok. 100kg i jest to najwyższa waga w moim życiu. Waga wynika oczywiście z nadmiernego jedzenia i za małej ilości ruchu.

Jem emocjonalnie i chwilowa przyjemność sprawia, że nie umiem w odpowiednim momencie powiedzieć stop. W ten sposób odreagowuję, odstresowuję się. Chciałabym to zmienić, ogarnąć wreszcie własne życie, zapanować nad nim.

Parę miesięcy temu przeżyłam dużą stratę i trochę podłamałam się psychicznie. Nie do końca potrafiłam sobie z tym poradzić. Jedzeniem próbowałam się uratować, a doprowadziłam się do złego stanu. W krótkim czasie przytyłam mnóstwo kilogramów.

Zły stan psychiczny spowodował, że zaczęłam kłócić się z mężem. Córka zaczęła sprawiać problemy w przedszkolu. Zaczęłam mieć problemy z miesiączką - plamię przez 3 tygodnie w miesiącu z krótkimi przerwami - i tak co miesiąc - a lekarze na podstawie wyników mojej krwi nie widzą podstaw do niepokoju. Sugerowali mi, że to wina otyłości - możliwe, że mają rację.

Wrzesień był dla mnie bardzo trudny. Złapałam jakiegoś wirusa, który doprowadził mnie do powikłań - obecnie, od 3 tygodni jestem na antybiotyku, mam zapalenie oskrzeli i gardła - i nie mogę z tego wyjść, nie widać wielkiej poprawy.

Przepraszam jeśli brzmi to jak jeden wielki jęk i marudzenie. Muszę to gdzieś z siebie wyrzucić, oczyścić głowę. Chcę zmian.

Bardzo mocno chcę schudnąć. Wiem, że zanim zacznę jakiś większy wysiłek fizyczny to i tak najpierw muszę być w pełni sił i zdrowia. Na razie szukam, czytam różne poradniki i strony z ciekawymi informacjami, nastawiam się.

Jedyne czego się boję, to że nie będę potrafiła zapanować nad chęcią zjedzenia i poczucia tej prowizorycznej "ulgi".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.