Kolejny miesiąc za mną. W sumie jest bez zmian. Pracy stałej jak nie było, tak nie ma i ja na razie nieco odpuściłam. Szukam na pół etatu, moje CV może zniechęcać. Babka koło 40, jak wynika z roku ukończenia studiów. Studia od czapy względem wykonywanych zawodów ,osiem lat bycia nauczycielką. Co już pewnie jest minusem. Dwie podyplowmoki ukrywam. Kursy i tak się nie przydadzą w innym profilu prac.Co z tego, że robiłam kurs choreoterapii, który bardzo mi się podobał. Na proste prace jest lawina CV ludzi z doświadczeniem na tych stanowiskach i bez wydziwianego cv. Zostaje mi robić coś niszowego. Jeszcze bym w mcdonaldzie może spróbowała. Byłam w starej pracy po pita, bo zapomnieli wysłać. Czekają na mnie i dyrektora, mówi że zawsze jest dla mnie miejsce. To miłe i łezka się kręci, ale co zrobić jak zdrowie nie pozwala wrócić. Gdyby nie zdrowie, to bym tam pracowała do emerytury. Finansowo jakoś dajemy radę, w tym miesiącu sprzedałam sześć obrazów i trzeba się zainteresować działalnością nierejetrowaną. Zbieram już faktury. W CV nie będę mieć luki, trzeba wpisać freelancera, co jeszcze bardziej wydziwi CV na " zwykłych" stanowiskach. Ale np do malowania figurek już spoko, takie widziałam ogłoszenie, niestety za miastem, a ja nie mam samochodu. Sprzedaż obrazów podreperowało budżet domowy. Na tym się skupiam. Mam zaczęte kolejne siedem. Mam też zlecenie na prywatne lekcje rysunku dla dziecka, no zobaczymy jak to pójdzie.
Dieta bez zmian, czyli brak. Waga 89,9 kg. W domu łatwiej podjadać, bo lodówka dwa kroki. W pracy ciągle byłam czymś zajęta, kuchnia w innym skrzydle. Kapustka dzisiaj ugotowana na śniadanie, uwielbiam.
Moi obecni współpracownicy...
Kwiecień idzie...