Wpadła mi fuszka ( posługując się nazewnictwem vitaliowych koleżanek😉) znów gotuje zdrowotnie dla starszej osoby. Rozwaliło mi to system. Nie wiem, może ja mam jakieś zmiany na mózgu starcze, alzheimer lub zatrucie glutenem albo w układzie nerwowym zmiany, ale ciężko się ogarniam, gdy są te nagłe zmiany. Ja żyjąca w ciągłym zwrocie akcji...nie nadążam. Mam zawroty głowy i ciężko mi się myśli,.wręcz zawęża mi się pole widzenia wtedy. Ale staram się odnaleźć w tym wszystkim, bo grosz się przyda. Jem po 18.00 😓 i nie wiem ile chodzę. Kurcze, zawsze to tak, gdy nabieram siły na walkę ze swoją otyłością. Musi być trach i przesunięcie zwrotnicy. Mąż też wkurzony, bo dobił do 116 kg. On z kolei pewnie przez nocki.
Ja się nie ważę póki co. Szkoda mi nerwów.
Rozpoczęłam również moją przygodę z pozłotnictwem i generalnie na początek ja*ird*le, no to tak nie wygląd jak na filmach instruktażowych. Walka z każdym podmuchem powietrza w bawełnianych rękawiczkach. Ale chcę się nauczyć. Zawsze podobały mi się obrazy z użyciem szlagmetalu, myślę że warto. Rozbudowuje też moja mini przenośną pracownię, kupiłam sobie wózek z biedronki. Level zagracenia domu sięga już szczytów mojego układu nerwowego. Ale coś za coś. Może trzeba coś znieść do piwnicy 🤔
Poza tym praktykuje szczerą wdzięczność każdego dnia, nie chce zasilać ciemnych kanałów i energii myśli katastroficznych. Dlatego myślę o tym z radością że: moi bliscy są zdrowi i bezpieczni, mam kochane dwa futrzaki, dach nad głową ,jedzenie w lodówce, nie lecą mi bomby za oknem i ludzie nie biegają z karabinami, co nie jest takie oczywiste i jest normą. Więc 🌻🌸🌷🌅🌅🌅
Pozdrawiam