Zostało jeszcze nie całe dwa tygodnie marca. Tak to szybko leci.
Moje doświadczenie obejmuje rozmowę o pracę, tak udało się pójść na jedną od 7 miesięcy. I niestety się nie odezwali. Praca poniżej moich kwalifikacji, na śmieciówce za najniższą krajową. Nawet to nie. Generalnie jestem mówiąc brzydko w dupie jeśli chodzi o pracę. O wagę też...90kg.
Ale wciąż są nowe szanse, póki jest darowany nowy dzień. Póki wstaje słońce, bliscy są zdrowi, jest co jeść. Dzisiaj robiłam onigirazu czy jakoś tak, szybsza wersja suszi. I pycha. Zdjęć nie zdążyłam zrobić. Na szybką przekąskę, po za czasem ugotowania ryżu w sam raz. Maż przeszedł na weganizm,.a ja się szykuje na dietę te od zielarza. Czyli tylko masło i jajka by zostały.
Skończyłam kolejny obrazek, mam jeszcze jeden, ale już nie chce mi się na razie przy nim siedzieć. Pójdzie do szafy, może kiedyś skończę. Koniec tej serii. Niby mam wizję co dalej ale im dalej w las tym...No nic może, to poprostu chandra z powodu tego, że mnie nie zatrudnili. Już miałam wizję jak jeżdżę tam rowerem, bo blisko ale niestety. I że jest pieniądz i się więcej ruszam, bo muszę.