Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobota

Wczoraj padało mocno, poszłam tylko do paczkomatu. Sprzedał się obraz, a martwiłam się, że nie pójdzie. Rano wstawiłam, a popołudniu już ktoś kupił. Tak więc tylko paczkomat i owad po spożywcze produkty. Tam wydałam 80 zł. Dużo. Skusił mnie pączek karpatka, no tak, jestem w 23 dniu cyklu jak sprawdziłam.

 Odebrałam paczkę z Bonpri. Spodnie fajne, a koszulek jeszcze nie mierzyłam. Oczywiście wyglądam źle, ale czego się spodziewać po 91 kg przy 160 cm z kształtem jabłko i jak się je paczka karpatkę. Cudów nie ma. Póki się jakoś nie zmienię na stałe, to nic z tego. 

Wczorajszy stek z kalafiora, pierwszy raz robiłam. Dobry, tylko się rozpada podczas krojenie, może za bardzo mu nogę obcięłam?

I dzisiejsze śniadanie. W planach wycieczka do sklepu zoologicznego po trociny, aldiego po kimczi dla męża i inną spożywkę oraz zerwanie świeżego zielska dla królaska. Dom już posprzątany, pranie nastawione. Teraz kawa i rozkładam się z retuszem kolejnego obrazu...

Ciężko mi się z tym nie zgodzić.