Jestem studentką matematyki, moimi zainteresowaniami są książki, głównie literatura kobieca, siatkówka i rower. Odhcudzanie zaczłęam po to, by wcisnąć się z wymarzoną sukienkę studniówkowa i tej nocy wygladać oszałamiająco ;) udało się!
NIe ma to jak impreza w poniedziałek :D Jakieś połowinki wydziału czy cuś, nieważne, ważne, że będzie zabawa^^ Ale dla mnie to tak w ramach ostatek, w sobotę siedziałam w domu, więc dzisiaj mogę odrobić, a i tak kolejna impreza dopiero w 26 kwietnia. Osiemnastka przyjaciółki. Jestem katoliczką, więc okres postu to jest jednak czas, w którym zabawy wypadałoby sobie odpuścić. Nie, nie bo tak wypada, bo co powie babcia, ciocia, sąsiadka. Odpuścić przez samo uszanowanie dla Człowieka, który za nas tyle wycierpiał. No a z postem wiąże się u mnie jeszcze jedna sprawa, a mianowicie słodyczowy detox. Nie powiem, że w ogóle nie będę jadła, bo pewnie przyjdzie taki dzień, taka chwila, że się złamę, ale moge z ręką na sercu przysiąc, że będę się starała :) A teraz jeszcze tak pod dzisiaj, na dobry początek wieczoru:
Cześć czołem :D Marzec już, wiosna, pięknie jest :) Nooo...a to oznacza, że coraz bliżej lata, coraz bliżej letnich ciuchów, ostatni dzwonek zeby się zmobilizować i wziąć do roboty.. Ech...
Bilans dnia dzisiejszego: 6km rower, jkaieś 4 km spacer i Sklapel na zakończenie dnia.
W piątek zrobiłyśmy z przyjaciółka ponad 25km rowerami. Środa, czwartek było po ok. 15 km. A teraz znów studia i brak roweru I poniedzialki ćwiczenia od 8:15 :(
Ach ten tłusty czwartek...jak się oprzeć takiemu cudownemu pączusiowi? Mogę się pochwalić, że jeszcze do żadnego się nie dobrałam, ale zaraz poczłapię do kuchni i mmmmmm...*.* A później na rower! 2 godzinki. Może go chociaż trochę spalę
Przyjemności nie można sobie odmawiac, ale trzeba później umieć za nie zapłacić :)
Witam w ten piękny poniedziałkowy poranek. No dobra, z tą pięknością to może troszkę przesadziłam. Poniedziałkowych poranków raczej nikt nie lubi, można je jedynie tolerować. Ja ten dziisiejszy poranke toleruję bardzo, gdyż iż ponieważ przed mną caaaały tydzień wolnego, pełen luz...żyć nie umierać Trzeba więc ten czas jak najlepiej wykorzystać dla siebie. Wczoraj było tak pięknie słonecznie, a dziś się budzę i mgła i chłodno. A chciałam na rower...Ale i tak pojadę, bo nie chce mi się w domu ćwiczyć, nie wybieram się dziś nigdzie, więc przejażdżka będzie przy okazji okazją (co za zdanie) dotlenienia się i przewietrzenia. Mogłoby się tylko troszkę wypogodzić.
Dzień dobry dzień dobry! Pół nocy nieprzespane, prawie do 1 spacerowałam z przyjaciółmi, zanim zasnęłam było po 2. I oczywiście jak to ja po takich "imprezach" wstałam wyspana o 8 haha. No to co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem? Znaczy, nie to zeby się jakoś szczególnie pięknie zaczął, normalnie, pubudka, śniadanko, ogarnięcie mieszkania. Nic nadzwyczajnego. Tylko jakąs taką energię mam. I nawet ten brak słońca tak bardzo mi nie przeszkadza. Hm mam jakieś 8 godzin dziś. W tym czasie muszę douczyć się do jutrzejszego egzaminu z mojej jakże ukochanej algebry liniowej <3 i jeszcze muszę poćwiczyć i umyć włosy. One są takieeee dłuuuugie i tak długo schną, te jaśniejsze moje, drugie przyjaciółki, zdjęcie jest sprzed roku dokładnie, więc teraz są one jeszcze dłuższe, bo żadna z nas nie odważyła się ściąć.a popołudniu lecę na turniej tenisa stołowego. Występuję w roli cheerliderki heuehhehuehhe Ah więc będę kibicować moim chłopakom kochanym, żeby wygrali i Wam żebyście wygrały swoje własne zawody :) Powodzenia i miłego dnia!
A no i oczywiście hit dnia obwiązkowo Od samego przebudzenia siedzi mi w głowie
Oh, oh, oooh, oh Oh, oh, oooh, oh I can't remember to forget you! Oh, oh, oooh, oh Oh, oh, oooh, oh I keep forgetting I should let you go But when you look at me The only memory is ours kissing in the moonlight Oh, oh, oooh, oh Oh, oh, oooh, oh I can't remember to forget you!
Nie dajemy się zniechęceniu, lenistwu, za to dajemy z siebie wszystko! Na trening biegiem marsz! U mnie miał być dzisiaj rower, ale pogoda jakaś taka mało zachęcająca, zimno, szaro, ponuro, a jeszcze wczoraj takie piękne słońce było... No trudno, trzeba radzić sobie inaczej. Domowe ćwiczenia też nie są złe, zresztą, nieważne jakie, ważne żeby w ogóle były, żeby się ruszyć z fotela, z kanapy, od komputera, sprzed telewizora. A propos telewizora, jako że do biegania w terenie nie jestem jeszcze przekonana, a ogoda też nie pomaga, znalazłam inny sposób. Włączam sobie telewizorek, obowiązkowo jakiś kanał z muzyką i truchtam sobie w miejscu w pokoiku :) Najlepiej jeszcze jak muzyka jest dość szybka, pozytywna, energetyczna, a jak dają coś zamulającego to szybciutko zmieniam kanał, tym sposobem poznałam nie jeden hit disco polo, a co! Ale najbardziej lubię "biegać" do tego:
Katy w tym teledysku i w samym wykonaniu pokazuje tak niesamowicie silną osobowość... Od razu budzi się we mnie energia, ta piosenka działa na mnie jak zastrzyk siły, chęci i megamotywacji! Tekst, muzyka, teledysk, to wszystko razem sprawia, że mam siłę góry przenosić, a jednocześnie budzi we mnie taką chęć pokazania komuś, może nawet nikomu konkretnemu, po prostu ludziom z otoczenia, że jestem silna, że jak chcę to potrafię, że nie jestem słabą kobietką, że ze wszytskiego można się pozbierać i podnieść ze zdwojoną siłą... Ta piosenka od dwóch lat nie schodzi z mojej osobistej listy przebojów i myślę, że jeśli nie na zawsze, to na pewno jeszcze na długo na niej zostanie :)
"Throw your sticks and stones, throw your bombs and your blows,
but you're not gonna break my soul.
Tis is the part of me, that you're never gonna ever take away from me, no!"
Nie no ja jestem chyba jakaś niereformowalna. Mówię, obiecuje, przyrzekam, zaklinam się w sobie, że się zmienię, ale oczywiście nieeee...po cooo? Tak, mój słomany zapał spłonął po drugim dniu. Hm no dobra, bez przesady, tragedii nie ma. Coś tam się staram poćwiczyć codziennie, jak się nie uda to przynajmniej spacer albo rower, słodycze ograniczam każdego dnia, staram się też nie jeść zbyt późno. Hm no może coś tam się uda tym razem zdziałać. Może te małe kroczki są lepsze niż rzucanie się od razu na głęboką wodę, wyznaczanie sobie niemożliwych celów...? Jedno wiem na pewno, MUSZĘ dać radę i w końcu DAM!
Za lekko ponad godzinę egzamin z RRC...:O Panika zaczyna mnie ogarniać, w jej przypływie sięgnęłam po czekoladę. Czyli finał taki jak zawsze. Brawa dla mnie Ale już jej dzisiaj nie tknę, obiecuję, przyrzekam, nawet kawałeczka... Prawda, że nie tknę...?
Bo motywacja i dobre chęci to nie wszytsko, potrzebna jest jeszcze silna wola. A u mnie z nią jest kiepsko... Raczej jest słaba niż silna. I to jest najgorsze. NIe potrafię jej w sobie wyrobić. Zakładam sobie, ze nie zrobię tego czy tego, a jak przychodzi co do czego to bum, robię. Tak jest ze wszystkim, słodycze, jedzenie, nauka, postanowienia, wszystko. Nie wiem jak to w sobie zmienić, nie potrafię, Czuję się w ogóle jak w jakimś zawieszeniu. Niby bym coś chciała, ale nie mogę ruszyć tyłka i tego zrobić. Np. siedzę, myślę, że powinnnam poćwiczyć i siedzę dalej. Nie wstanę, nie wskoczę w dresy, nie zacznę ćwiczyć. Będę tak siedzieć dlaje i się nad sobą użalać. Żałosne. Mam już tef=go serdecznie dość! Nie wiem jak się z tym uporać, może takie przelewanie tego na papier, a raczej monitor coś da. Może jak będę miała to zapisane, widoczne, a nie tylko przebyłskujace gdzies w myślach, to się ogarnę.
Piosenka na dziś:
"Powiedziałam, że się chcę poprawić, nie chciałam. (...) Bo ja tak mówiłam żartem, dobry żart jest tynfa wart. A Ty oczy masz uparte, Ty budujesz domek z kart. Czasem palnę coś w rozmowie, żartem snuję jakiś plan,
a Ty zaraz myślisz sobie, przywiązujesz się nad stan. Ty tak nie znasz się na żartach, aż mnie czasem bierze złość,
ja Ci mówię: "Idź do czarta, mam po uszy Ciebie dość!""
Tak, tak porsze państwa, wielki come back do przeszłości. Nie tak bardzo dalekiej, ale jednak przeszłości. A mam na myśli swoją figurę sprzed roku. Była już dla mnie idealna! Ale taka mądra ja przestałam sie ograniczać. Ciasteczko? Pewnie! Lody? Oczywiście! Słodka herbatka? Jak najbardziej! A do herbatki ciasto? Poproszę! 22:00 a ja czuję mały głodek? Lodówka przecież taka pełna, tyle smakołyków, no i przede wszystkim głodna spać nie mogę iść. I tym oto sposbem moja idealna figura przestała być taka idealna.
Ale to nic. Raz dałam radę, dam i drugi! Nie poddam się, nie tym razem! Co mnie motywuje najbardziej? Mimy zazdrosnych wrogów! Wieeem, że to może i głupie, ale chyba każda motywacja jest dobra? Poza tym do lata coraz blizej, spódniczki, sukienki, shorty, to wszytsko juz czeka na mnie w szafie, nie mogę ich zawieść.
Tak więc dziś rozpoczynam walkę. Zrobiłam trening Turbo Ewy Chodakowskiej. Kocham tą kobietę! w trakcie ćwiczeń przeklinam ją z całych sił, mam ochotę, płakać, krzyczeć w niebogłosy, ale "po" jestem wniebowzięta! <3
Zeby nie było tak pięknie, to musze się przyznać, ze trochę grzeszków dziisaj było... Czekolada, kawałek ciasta, capuccino... I dopiero na sam koniec dnia trening. Musiałam, nie mogłam już usiedziec. Przeglądałam zdjęcia sprzed roku i dostałam kopa. Chyba je wszędzie porozwieszam, żeby mieć motywację 24 na dobę ;)