Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą mamą trójki dzieci siedzącą w domu. Lubię rysować w wolnych chwilach i pisać twórcze opowiadania. Odchudza
m
się bo chce wyglądać lepiej i podobać się przede wszystkim sobie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43572
Komentarzy: 287
Założony: 22 lutego 2010
Ostatni wpis: 18 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ewi44

kobieta, 36 lat, Grajewo

157 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Cel I:80 kg Cel II:70 kg Cel III:60 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2017 , Komentarze (8)

A no ma dużo, przynajmniej w moim wypadku. Już wiem że ciocia z Ameryki odwiedzi mnie tydzień później. Skąd to wiem? Stąd że od półtora roku prowadzę obserwację temperatury i za każdym razem gdy podejmowałam próbę odchudzania opóźniało mi się wszystko o tydzień lub nawet dwa. W normalnych warunkach średnio trzy razy do roku po upływie terminu że tak powiem miałabym pełne portki ze strachu i dziękuję temu który wynalazł kalendarzyk.

Ciekawe czy tylko na mnie ma wpływ zmiana sposobu odżywiania i zwiększenie aktywności? 

A teraz coś o diecie.

Czasami mam chęć na słodką herbatę do śniadania, a raz w tygodniu na kawę, której bez słodzenia nie wypiję. Zakupiłam Stevię jakiś czas temu i przyznam że rzeczywiście jest bardzo ale to bardzo słodka i na taką standardową szklankę wystarczy tylko lekko zanurzyć czubek łyżeczki. Co prawda kaloryczność jest zbliżona do cukru, ale biorąc pod uwagę, że używa się tego 3, a nawet 4 razy mniej niż cukru, to jest to dobra inwestycja. 

Szukam zdrowszego zamiennika dla masła i margaryny. Powiedzmy że chciałabym upiec ciasto czekoladowe ale tam potrzebny jest olej lub margaryna, czy zamiast tych produktów mogłabym użyć np oleju kokosowego?

Jaki macie pomysły, jakie produkty mają swoje zdrowsze zamienniki?

Plan na dziś:

I śniadanie: 4 łyżki płatków owsianych+ ok 200 ml chudego mleka+trzy suszone śliwki

II śniadanie: 2-3 kromki żytniego razowego chleba+3 plasterki domowej wędlinki+pomidor+jabłko

Obiad: Pierś z kurczaka smażona na papierze+ryż lub kasza+surówka z kapusty pekińskiej

Podwieczorek: znów makrela wędzona (zostało mi jeszcze z wczoraj)+ do tego może papryka czerwona

Kolacja: Kromka razowego chleba+ chudy serek wiejski+ ogórek

Ćwiczenia 25 min + 30 min rowerek

Dzisiaj dzień porządków. A i rysowania mam sporo. Próbowałam przy zielonej herbatce poczytać co w innych pamiętnikach ale przeglądarka moja nawet komentarza nie pozwala zostawić.

Pozdrawiam. 

3 lutego 2017 , Komentarze (2)

Nadziei że w końcu mi się uda.

Waga pokazała 86,5 kg. Podczas gdy tydzień temu waga u dietetyczki pokazała 89 kg. Nie wiem tylko na ile różnią się pomiary mojej i tamtej wagi. Ale myślę że te 2 kg mi spadło, co prawda raczej woda ale już coś jest i to jest ważne. 

Mierzenie pokazało po -1 cm w talli i brzuchu, tyłek zaś urósł +2.5 cm.

Korzystam z tych ćwiczeń

https://www.youtube.com/playlist?list=PLojgHECmSFu...

Jestem na etapie pierwszych trzech zestawów. Po niedzieli dodam czwarty zestaw.

Dzisiejsze menu:

I śniadanie: trzy kromki razowego chleba + 100 g serka wiejskiego chudego+pół pomidora

II śniadanie: trzy łyżki jogurtu naturalnego+ łyżka miodu+40 g pszenicy ekspandowanej

Obiad: jajecznica z trzech jajek na mleku+ kasza jaglana

Podwieczorek: Makrela wędzona

Kolacja: Jogurt pitny

A teraz czeka na mnie praca.

Pozdrawiam i powodzenia wszystkim odchudzajacym się.

2 lutego 2017 , Skomentuj

Do piątku bo w piątek ważenie i mierzenie. Nie mogę się doczekać. Zasad wymienionych w poprzednim wpisie trzymam się rękami i nogami. Przez te sześc dni wstępnej diety zaliczyłam trzy dni po 20 min ćwiczeń na brzuch oraz po pół godziny na rowerku stacjonarnym. Dzisiaj tylko ćwiczenia na brzuch, jutro przerwa i w sobotę ćwiczenia na brzuch i rowerek. Niedziela przerwa.

Jeśli chodzi o żywienie.

-udaje mi się utrzymać odstęp 3-4 godzinny, ostatni posiłek zjadam ok 20.00 (spać chodzę po 23);

-woda zależnie od stopnia zajęcia umysłu i wolnej pamięci(1,5 l do 2l);

- w poniedziałek zbłądziłam. Jak z domu wyszłam po 8.00 to weszłam dopiero po 18.00. W ciągu dnia godzinowo lekkie posiłki, po 18.00 zaś dwa kawałki pizzy. Ostatni posiłek już programowy, kanapka z razowym chlebem i chudą wędlinką, do tego ogórek.

Póki co jedynie mój mąż wie że mam dietę i na razie nie próbuje mnie kusić jakimiś przysmakami. Mi samej łatwiej odmówić ciasta czy też cukierka. Zachcianki na słodkie zajadam owocami lub suszonymi śliwkami.

 Wieczorkiem poczytam co na portalu w trawie piszczy. Teraz mam kupę roboty z rysowaniem.

Pozdrawiam wszystkich.

28 stycznia 2017 , Komentarze (5)

O tak. Dwa lata minęło a ja wciąż walczę.  Miałam wzloty i upadki.  Większość starań kończyła się fiaskiem. Dzisiaj zrobiłam pierwszy krok w dobrą stronę.  Mam za sobą pierwszą wizytę u dietetyka,  za tydzień dostaje dietę i walczę. 

Mam minimum 20 kg do zrzucenia z czego większość to tłuszcz.  Waga moja na szczęście nie przekłada się na kondycję i wyniki,  a te mam bardzo dobre. 

Od dzisiaj wprowadzam zalecenia w życie:

- ostatni posiłek dwie godziny przed spaniem,  a pierwszy najpóźniej godzina po obudzeniu;

- posiłki co trzy godziny; 

- dużo wody min 2 litry;

- zero cukru a jeśli już to cukier zamieniam na stevię;

-45 min ćwiczeń dziennie;

- zwiększyć ilość produktów zbożowych pełnoziarnistych (okazało się że to co do tej pory jadłam było za mało), dużo jogurtów i nabiału.

- zero słodyczy, których i tak było mało w mojej dotychczasowej diecie.

Dostałam wczoraj takiego kopa że hej. Mąż mój pyta mnie ile ważyłam najwięcej, a na moją odpowiedź że teraz jest te najwięcej zrobił duże oczy "Przecież ty jak łania wyglądasz. Myślałem że jesteś chudsza niż przedtem" :D To jest dowód na to że nie ważne ile kg mamy ponad program to dla tej najbliższej osoby zawsze będziemy sexi.

Trzymajcie kciuki. 

9 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Dużo, dużo, dużo.

Miałam przez ten miesiac tak napięty grafik że głowa mała. Jak nie wyjazdy to w domu miałam zajęcie. Od tygodnia dopiero jestem w stane wygospodarowac ok 20 minut na cwiczenia. masakra, do tego psychiczny dołek że naprawdę nic mi się nie chce. Do ślubu siostry dwa miesiące a ja nadal z wagą 79,5 kg.

Nie wiem czy pozbędę się tych 5 kilogramów żeby wcisnąć się w swoją sukienkę sprzed ciąży.

Miałam w planach kupno ale z dnia na dzień pogorszyła się nasza sytuacja więc pasa trzeba tym bardziej zacisnąć.

Mam poważny problem i juz zupełnie nei wiem jak go pokonać.

12 maja 2014 , Komentarze (3)

Witam się serdecznie w ten pochmurny, aczkolwiek ciepły dzień.

Dzisiejszą porcje ćwiczeń zaliczyłam, dietka też spoko, prócz tego że zamiast razowego chleba był zwykły. Ale może uda mi się dzisiaj upiec to będę miała na kilka dni.

Ważenie przeniosłam na piątki więc ważyć się dzisiaj nie będę.

Pierś z indyka się marynuje i po południu wstawię do piekarnika. Mniam.

Wczoraj zawiozłam duży portret do Łomży. Normalnie miny ludzi dodają chęci do dalszej pracy :D

Myślę teraz nad zrobieniem czegoś w kolorze, że by na ścianę móc powiesić bo taka pusta jest. Tylko w ogóle nie mam weny na własne coś.

Idę pracować nad zamówieniem.

Miłego popołudnia wszystkim.

10 maja 2014 , Komentarze (2)

Witam wszystkich po przerwie. Ile to? Dwa tygodnie? 

Ja cały ten czas miałam trochę zajęcia. nawet nie wiem kiedy mam ćwiczyć. Ale kalorie spala się w trakcie spacerków, w ogródku, w domu przy sprzątaniu :)

Udało mi się wrócić do paskowej wagi  i aż dziwne że bez żadnego spinania się.

Co u mnie się działo w tym czasie?

Na  ścianie wisi portret Jana Pawła II i drugi czeka na niedzielę. Znów duże zamówienie, znajoma na Komunię dla chrześniaka męża zamawiała jego portret z Papieżem więc trochę czasu mi to zajęło. W kolejce czeka kolejny więc nie mogę narzekać na brak zajęcia.]

A to jest to co wisi u mnie na ścianie. Tyle że teraz oprawione.

W przerwie korzystając z minimalnego luzu wezmę się zbiorę i poćwiczę w końcu bo przecież ile tak można.

28 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Od ostatniego wpisu minęło dwa tygodnie i przez ten czas nic się nie zmieniło.

Przed świętami brak czasu na ćwiczenia, tylko dieta. Która nie przyniosła efektów. W święta nie grzeszyłam za bardzo, jeden kawałek ciasta u babci, nie wiem czy nie skubnęłam kotlecika kawałek i w poniedziałek doznałam istnego szoku. 82 kg. Pomyślałam że już powinnam dostać okresu, po kolejnych dwóch dniach 83 kg, mimo diety i ćwiczeń. W środę już zwątpiłam, miesiączki brak, a waga rośnie jak szalona. Pierwsze co do głowy mi przyszło to ciąża. Stres zrobił swoje, byłam niemal pewna że na 9 miesięcy pożegnam się i z dietą i z miesiączkami. Ale przecież uważałam, pilnowałam się i ciężko było mi przyjąć to do wiadomości że mogę mieć czwarte dziecko.

W czwartek maż się domyślił i tylko mnie dobił głupimi żartami.

Ulżyło mi w sobotę, po negatywnym teście. 

Od tej pory mówię dość, wczoraj przyszła gangryna i uderzyła ze zdwojoną siłą. Rano wstaję z uczuciem jakby poprzedniego dnia ktoś mnie skopał mocno. Czas ruszyć się do lekarza.

Waga z soboty 81 kg. Naprawdę nie wiem skąd to się wzięło ale wygląda na to że zaczynam od nowa.:<(szloch)

jest mi z tym cholernie źle.;(:(

ha co do mojej diety. Zaczęlam prowadzić zeszyt.

po kolei wpisuję co zjadłam odkąd go ząłożyłam i uzbierąło mi się 25 różnych zestawów jedzeniowych, każdy kalorycznie nie przekracza 400 kcal, a większość jest ponizej 340kcal. uwzględniłam też ilość węglowodanów, białka i tłuszczy. Jeśli zjadam coś nowego dopisuję do listy a potem analizuję i przekreślam to co jednak do diety nie pasuje, menu planuję na dwa dni w przód.

Zrobiłam sobie też plan "Zero słodyczy przez miesiąc". Od 24 kwietnia wczoraj uległam pokusie zjedzenia kawałka ciasta, a od dzisiaj mam nadzieję że uda mi się zrealizować plan już bez wpadek.

Po przeliczeniu wychodzi że srednio zjadam 1000 kcal dziennie z czego węglowodany to do  150g, białko od 40 do 60 gramów, a tłuszcze 25-35 gram.

Mam nadzieję że metoda prób i błędów znajdę złoty środek dla mnie.

16 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Powie oj powie, i to tą najgorszą.

Wczoraj mój mąż tak podekscytował się portretem i jego wielkością że wpadł na pomysł żebym stanęła przy portrecie i cyknął mi kilka fotek.

Se myślę dobra, i tak nikt tego nie zobaczy, a jeśli nawet już to wąskie grono naszych znajomych. A ja co? Akurat tego dnia nie dbałam o to jak wyglądam. Na zdjęciu dopiero widzę jak dużo pracy przede mną, w lustrze widzę zupełnie inną osobę. Czyli to jak siebie postrzegasz zależy też od perspektywy.

Mam 4 miesiące żeby się ogarnąć i doprowadzić do stanu w którym nie będę się wstydzić pokazac swojego zdjęcia.

Ćwiczenia które do tej pory robiłam zaczynają mnie nudzić i sama sobie ułożyłam trening. Ok 50-60 minut rozłożyłam na pięciominutowe części. 5 minut wolnych ćwiczeń, 5 szybko, i tak na zmianę, po 20 minutach 10 minut ćwiczeń na brzuch i nogi, potem znów po 5 minut wolno i szybko, a na koniec 5-15 minut na twisterze.

Nie mam określonego planu jakie ćwiczenia w jakiej kolejności, wszystko intuicyjnie. Zobaczę z jakim efektem.

W Lany Poniedziałek ważenie, nie zamierzam sobie odpuszczać nawet przez te dwa dni. 

Porządki w trakcie. Mycie okien dzisiaj i zmiana pościeli. W kuchni szafki mam wysprzątane zostały 4 szuflady i szafki w łazience. Regularnie robię tam porządek więc za dużo pracy nie mam.

W piątek zmywanie kurzy z żyrandoli, karniszów i znad segmentów. Przecieranie ścian. Odświerzenie dywanów. Odkurzacz piorący to super sprawa. :)

Firanki zawsze zakładam od razu po praniu więc zrobię to w sobote kiedy najgorsze brudy pójda wek.

A jutro jadę do Łomży z moim najmłodszym do poradni neurologicznej na ostatnia kontrolna wizytę, ale to tylko formalność. Przy okazji zaopatrzę się w kilka arkuszy papieru bo już mam plan co zrobić do domu na ścianę, a mąż raczej mi nie odpuści po wczorajszym.

Idę pobuszować po Vitalii. Mam na to ok pół godziny.

Pa pa.

15 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Minęło oj minęło.

Ale za to skończyłam portret Papieża z w miarę dobrym rezultatem, nie miałam niestety dobrego pola do popisu więc wyszło jak wyszło. Wg mnie dodanie tam dziecka poposuło jeszcze bardziej efekt ale co zrobić.

Wczorajsze ważenie dało rezultat 79 kg, czyli pół kilograma mniej mimo braku ćwiczeń, więc myślę, że to dobry wynik. Raczej do poniedziałku nie uda mi się zejść do 78.

Co do jedzenia to mam ostatnio ciężkie dni i większość dnia mdli mnie. Liczę że wkrótce to minie bo ani zjeść porządnie, ani posiedzieć nad kibelkiem. 

Mam teraz od groma sprzątania, codziennie staram sie coś zrobić ale z tójką dzieciaków musze przynajmniej trzy razy dziennie sprzątać żeby utrzymać dom we względnym porządku.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.