dno...
puk, puk... czy to już?
odpowiedziało głuche echo...
ooouuuuuuuuuu to już.
Dno den.
Czas osiągnąć głębie... sczupłości.
Na starcie... tłuste cielsko w ciasnych getrach.
startowa waga 74,2
wdech, wydech, wdech wydech...
Dziesiejesze menu:
I - kawa 40, 2 jajka na miękko 200 = 240
II - jogurt naturalny 150, 1/2 szklanki mleka 50 = 200
III - placuszki z białego sera = 350
IV - owocowy mix - 150, maślanka 150 = 300
V - 4 "kanapki" z chrupkiego - 250
suma = 1340
1 h ćwiczeń z Cindy
3 dzionek
śniadanie - razowiec z pomidorem 200, kawa 40 = 240
II śniadanie - jog. naturalny 100, 2 pomarańcze 100, kawa 30 = 230
obiad - mini ryba (fitet, z 300g zrobiło się jakieś 50!!!!!!!) trochę surówki 150, poprawiłąm rogalem suchym 400? i mlekiem 100 - 650
kolacja - chleb czosnkowy z serkiem i pomidorem 300, szklanka soku 100
suma = 1520
dzionek drugi :)
śniadanie - kawa 40, kanapka z razowca 200
II sniadanie - jog. nat. 100, pomarańczka 50, kawa 30
obiad - warzywka duszone 200, kawa 30
podwieczorek - jogurt z musli 260
kolacja - kanapki z razowca, surówka 300, herbata z miodem 50
suma - 1090 (albo coś więcej)
A więc dzień pierwszy :)
Waga po @ już na dobry początek trochę mniejsza, choć wciąż straszna - 73,1
Vitaliowy pamiętnik tradycyjnie już, posłuży za liczydło zjedzonych kalorii.
A więc:
śniadanie I - kawa z mlekiem, 40, kanapka z razowego 200 = 240
śniadanie II - pomarańcza 70, jogurt naturalny 100, kawa 30 = 200
obiad - warzywa duszone = 200
deser - kawa 30, monte 160 = 190
podwieczorek - 2 mała pomarańcze, jabłko 150, maślanka 150 = 300
kolacja - razowiec 150, śledzik 200 = 350
suma - ok 1480
ruch - 1 h Cindy
Powrót na łodo diety!
3 styczeń roku pańskiego 2011,
odchudzaczka Myfonia - staje w szranki z obcym, choć prawie swoim, zadomowionych, choć niechcianym, miłym bo ciepłych lecz wcale nieestetycznym TŁUSZCZEM!!!
By stał się małym sympatycznym, uległym, niezbędnym do życia tłuszczykiem!
A postanowienia na Nowy rok...?
Muszą być, a więc:
1) Zadbam o zdrowie (przede wszystkim kręgosłupa, lekarz, badania, ćwiczenia, poza tym kontrolne badania wszelakiej maści)
2) Schudnę - ba! W końcu to portal odchudzających się, więc czego innego mogę sobie życzyć :) Stracę kilogramy mądrze i zadbam o ciało, by było gładkie i jędrne, na stałe!
3) Oddam się zaniedbanym przyjemnościom: odnajdę czas dla znajomych, odnowię kontakty towarzyskie, ruszę d na koncerty, do kina, zorganizuję wypady, wyjazdy - by było jak dawniej. Zacznę żyć pełnią życia! I ruszę mojego Ł z jego fotela!!!!!!!!!!!!
4) Postaram się bardziej panować nad emocjami! I o! Może jakaś medytacja, joga? Pomyślę...
5) Napiszę pracę dyplomową (podyplomową :) i się obronię :)
6) Do wakacji powtórka z nauki języków obcych!
7) Znajdę czas na aktywne spędzanie czasu z bliskimi, z rodziną.
8) Pojadę na piękne wakacje!
i... będę szczęśliwa - tu i teraz. Może wystarczy :)
Plan na I tydzień stycznia
1) Jeść zdrowo, na początek granica 1200-1500 kcal ( i
"posprzątam" zamrażalnikowe zapasy) - w kolejnym tyg. zakupy diet, z
głową
2) Nie jeść słodyczy
3) 2 x w tyg ćwiczenia z Cindy
4) 3 x w tyg, bieg + stepper
5) dbanie o ciałko, masaże (przynieść/kupić urządzenie), baslamy ect.
6) wybrać się na spacerek/narty
7) znaleźć czas na intelektualną/kulturalną rozrywkę
Przedwstępne założenia na Nowy Rok...
Zrzucić nadbagaż do wiosny Musi się udać :)
A do lata wyrzeźbić piękną sylwetkę :)
Pierwszy powód: bóle kręgosłupa narastają
potężnie... Lekarz mnie nie ominie, musi mnie obejrzeć i zlecić jakieś
sensowne badanie - rezonans np. (jestem po b. poważnym wypadku). Ale
póki co, zanim dostanę się do jakiegoś dobrego specjalisty, zanim
odczekam swoje w kolejce do badań, muszę się za niego (kręgosłup) wziąć
- ćwiczyć, ćwiczyć i raz jeszcze ćwiczyć!
Bo wszystko teraz mu nie sprzyja - mało ruchu, zero spacerów, rowerów,
czy właśnie wspomnianych ćwiczeń domowych, cięższe ubranie,szaliki,
które ograniczają ruch i rozbieram się jak połamana, intensywna ostatnio
praca w pracy w pozycji stojącej, ciągle pochylonej i dokładnie taka
sama w domu przed świętami + parę kilo więcej! Czas zacząć zapobiegać
dalszej destrukcji i bólom!
Inna sprawa, że ten rok to o wiele
większe motywacje. 30 urodziny zobowiązują i chce wreszcie poczuć się
piękna w swojej skórze :) Do lipca mam czas :)
Na start w
styczniu mam jeszcze jedną mobilizująca datę: 10 luty 5 rocznica mojego
związku :) Kopnijcie mnie w tyłek jak nie będzie mi się chciało nigdzie
wyjść. Na chwilę obecną obiecuję sobie romantyczną kolację
Póki
co kończę dopijać kawkę i... wylizuję okruszki po 2 pysznych ciastach
(niestety tylko z talerzyka, w lodówce jeszcze cały zapas). Do Sylwestra
planuję jednak oddać się błogiej rozpuście i nie przejmować niczym.
Do zobaczenia na starcie 3 stycznia!
plan
plan
1) Jem zdrowo! (1200 - 1500 max)
2) 5 dni bez słodyczy
3) 2 x marszobieganie
4) 2 x aerobic/cardio
5) spacer
6) miło spędzić weekend, znaleźć czas dla siebie poza domem
7) "non stressos i positive vibrations"
3 tygodnie i 5 dni do świąt!
Czas wrócić na łono oszczędniejszego jedzenia.
Nie, nie idę na sylwestra.
Nie, nie chcę być na święta chuda.
Nie, nie wierzę w cuda. (przynajmniej nie w odchudzaniu ;-P)
Chcę wejść w 2011 z wagą rozpoczynającą się od 6, a na święta komfortowo bezwałkowo (na brzuchu) zasiąść przy stole :)
I biały serek 130, pomidorek 30, kawa 40 = 200
II jogurt naturalny 100, musli orzechowe 50, kawa 40 = 190