menu
jogurt + musli 200, kawa 40
cdn
a potem potworny ból kręgosłupa...
zniweczył wszystko!
13 tygodni... (- odliczać w tył czy przód?) - do
świąt
W ogóle odliczać?, heh. Jakoś mi z tym łatwiej. To liczę.
Wczoraj - 40, 110, 120, 30, 40, 450, 140, 40, 100, 100, 100, 10, 60, 60, 100 , 100= 1500
+ 300 chipsy :( I na co mi to było
15 minut na stepperze (znowu piszczał) i rozbolało mnie kolano :( Wstyd.
Dziś:
jogurt z musli 200, kawa 40 - 240
serek 110, kawa 40 = 150
winogron 200
pierogi z czosnkowym (u mamy a gdzieżby) 400, baton 200, orzeszki 200 - 800
buła 200, pasztet cukiniowy 100, ser 100, majo 50, masło 50 - gdzie zjedzone? Wiadomo!500
sok 100
1990
wyrzucić orzeszki, batonik i byłoby ślicznie............
Co ja mam na to słodkie ;(
do świąt odliczam...
I tak szczęśliwie miesiąc prawie się kończy... bez większych uszczerbków na zdrowiu, ciele (tak tak, ani grama mniej) i większych zmian.
O nie, przepraszam mam nowe zasłony - wczoraj dokończyłam przeróbki i wreszcie zawisły!
Po poprutych szmatkach, które miały być na chwile, nowe, w biało-szaro-żółte pasy to kosmiczna przepaść elegancji, hihi :)
Udało mi się również dokonać inwentaryzacji w szafie. Lato poszło do kartonowego lamusa. Na dobre zagościła jesień... nie złota polska, a mała i ciasna, choć zawsze programowo większa... :(
Spódnice pękają w szwach , a w niektóre po prostu się nie mieszczę. Spodni brak - bo w spodniach się "nie czuję". KLOPS!
Kolejne odliczanie spełzło na niczym. Dlaczego? Urywana "dieta", brak ćwiczeń. Brak "bacika".
Szczerze mówiąc niegdyś bardzo pomagało mi "spowiadanie" się na forum. Wtedy najzwyczajniej wstyd było się obeżreć i nic nie robić. Pora wrócić do korzeni.
Więcej białka, ruchu i relacja z dnia.
jogurt z musli 200, kawa 40 = 240
serek 110, kawa 40 = 150
lód kręcony - 130
łosoś dzwonko 450 (o rany jakie to tłuste!) oliwki 50, ogórek kiszony X2 - 17, buraczki 30- 547
marchewki 20, jabłko 70, nektaryna 60, winogron 100, banan 100 - 350
1417...
a potem po przeklętych owocach (tak, tak, miałam nie jeść - luby chyba na złość mi je kupił) - "Przecież lubisz" - "-Ale nie chciałam jeść" - "No ale lubisz..." Wrrr
dopadłam do fritta 300, nuelli 160 i poprawiłam chipsami 150 = 610
w poszukiwaniu mobilizacji
Płaszcze leżące jak ulał, niezatrzymujące się w postaci zmarszczki w okolicy bioder.
Spódnice, ładne, nieśmigane - w rozmiarze nieadekwatnym do stanu faktycznego wagi.
Kolorowe rajstopki - o ulubione - na nogach szczupłych, niekoniecznie stykających się kolankami...
Spodnie w silny mróz - tak, chciałabym posiadać chociaż jedną parę spodni!
Święta bez za ciasnej spódnicy rozpinanej ukradkiem pod stołem.
I... sylwester bez naburmuszenia (na siebie, za licznik wagowy).
A kręgosłup, a kolana, stawy? No właśnie - jest o co walczyć :)
Więc do boju!
13 tygodni do świąt...
24 września na liczniku 77,9
tydzień 3 dzień 2 (16) - 77,2
Fakt - za dużo jem owoców.
Słodkich owoców: winogrona, maliny, gruszki, banany.
Bananów już nie kupuje, maliny się kończą, gruszek jeszcze mam kilka w zanadrzu...
Sprzątam w lodówce.
jogurt 100, kawa 40, gruszka 60 - 200
serek 110, jabłko 50, kawa 40 - 200
ryż 170 z warzywami 150 = 220
ciacho (u mamusi byłam - a jak!) 200, wafel 240
winogron 200, pomidor, ogórek kisz., inne takie ok 150
1190 kcal
I po co mi były te słodycze!
@ się zbliża, wafelka zagryzłam ogórkiem kiszonym
tydzień 3 dzień 1 (15) - 77,8
wyjadam zapasy z lodówki i wprowadzam większą ilość białka.
Taki jest plan.
jogurt 100, maliny 40, kawa 40 = 180
marchew 10, jabłko 50, kawa 40, serek 110 = 210
naleśnik ze szpinakiem 250, kukurydza 200
jajecznica z 3 jaj - 350
różne ok 300
130 maliny, 150 winogron
1520
tydzień 2 dzień 5 (12) - 78 kg!
Życiowy rekord!!!
Absolutny życiowy rekord!!!
Zrobiło mi się słabo jak to zobaczyłam...
Na nic tłumaczenia, że jestem przed @ - jestem ...
Bez komentarza.
Cały tydzień roboczy jadłam mamusine jedzenie (część zamrożona), wczoraj z ulgą skończyłam - dzwoni mama że czekają na mnie pierożki ze śliwkami i pomidorowa :(
Okraszone masłem (pierogi), z najtłustszą śmietaną (zupa)...
Kocham mamę, gotuje cudownie, ale chyba znowu dostanie szlaban z obiadami dla mnie :(
Nie umiem jeść mało.
Dlatego odchudzając się sięgam po bardzo niskokaloryczne produkty. W tym wypadku musiałabym zjeść bardzo mało, żeby kaloryczność byłą znośna.
Przepyszna zupa i pierogi, wciągnęły w czeluść obżarstwa...
Niestety - nie umiem się odchudzać ograniczając wielkość porcji :(
Łatwiej mi jest, gdy mam ograniczony zestaw produktów i tylko z nich korzystam.
Jak jadłam więcej białka - skutkowało.
Chyba muszę wrócić do tej metody...
nawet nie chce mi się pisać menu...
nic mi się nie chce...
z ćwiczeniami też leżę...
tydzień 2 dzień 4 (11)
razowiec 220, masło 20, sojowa 20, ser 20, kawa 40 = 320
kawa 40, jogurt pitny 360, jabłko 40, gruszka 60 = 500
820 cdn
tydzień 2 dzień 3 (10)
razowiec 220, masło 20, pasztet cukiniowy 20, pomidor20, kawa 40 - 320
jogurt naturalny 100, kawa 40 - 140
i brak pomysłu na obiad...
460 cdn
tydzień 2 dzień 2 (9)
razowiec 220, masło 20, pasztet sojowy 20, pomidor20, kawa 40 - 320
jogurt naturalny 100, szklanka malin 30, kawa 40 - 170
pierogi ruskie - 7szt - ok 560
cukierki 100
lód 130
razowiec 220, parówki sojowe 220 = 440
1720...
z takim "odchudzaniem" daleko nie zajdę.
Ruchu mało - tylko rower