Czynniki sukcesu
- 100%diety
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 45067 |
Komentarzy: | 575 |
Założony: | 1 grudnia 2009 |
Ostatni wpis: | 30 września 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
już środa....wczoraj nie miałam czasu zrobić wpisu, ale waga 81,1
Dzisiaj rano 81,0
Jutro czwartek, więc zmiana paska....
Zgodnie z założeniami próbuję często zaglądać do lustra i wydaje mi się, że już coś widać....tak, na pewno wyglądam lepiej. Teraz zmniejszają mi się ramiona, później zacznie maleć pupa, a dopiero poniżej 74kg zacznie mi maleć brzuch....czekam na ten moment, bo wtedy zaczynają fajnie leżeć ubrania...
waga 81,3 :)))
Jeszcze kilka przemyśleń na temat podjadania....
Czytałam kiedyś wywiad z Hołdysem. Jak wiadomo miał on parę lat temu problem z alkoholem. Pokonał jednak nałóg, wyszedł z tego, teraz nie pije...ale o alkoholizmie i alkoholikach wie wszystko. I w tym wywiadzie zadał pytanie : "Jak rozpoznać alkoholika? Skąd wiadomo, że to już jest nałóg, uzależnienie? " Okazuje się, że nie po tym, czy dana osoba potrafi wytrzymać bez picia miesiąc.Każdy alkoholik to potrafi. Alkoholika poznaje się po tym, czy będzie umiał pić małe ilości przez miesiąc....tego żaden alkoholik nie potrafi i jak już zacznie od jednego kieliszka, to popłynie...
Piszę o tym, bo wiem, że każde uzależnienie działa na nas tak samo, ja w miejsce słowa "alkohol" wpisuję słowo "cukier" i pasuje do mnie ten tekst...niestety :((
Dlatego nie podjadam i wiem, że nie mogę zjeść nawet pół cukierka, bo popłynę....
kończy się pierwszy tydzień mojego odchudzania....
Wczoraj waga 81,7, dziś rano 81,4 :))
tak więc już mam 2 kg w tym tygodniu, myślę, że kolejny tydzień też da ok. 2 kg, a potem już będzie po 1 kg/tydzień...tylko ;)
to żart oczywiście, 1kg/tydzień zadowala mnie w 150%, byle tylko wytrwać, żeby nie było żadnego poślizgu...oczywiście myślę tu o np. nadchodzących Świętach...to będzie trudne na pewno.
Myślę, że nawet jeśli nie będę trzymać się diety w te dni, to nie będzie źle , jeśli zrezygnuję z cukru....Bardzo bym chciała, projektuję to sobie w głowie, ale wiem, że sama trochę się oszukuję, że to moje postanowienie jest tak na 80% ...:( Czyli będę się opierać, ale do czasu - w końcu polegnę. Muszę przez te 2 tygodnie zmotywować się, żeby motywacja była na 100%.
waga poranna 82,4 :)
Uwielbiam lawinowe spadki :)
Motywacja nadal bardzo silna, mam ochotę zrobić sobie taką miarę, na której będę odcinać kolejne pozytywnie zaliczone dni diety...:) jak w dzieciństwie, gdy czekało się na jakieś ważne wydarzenia ;)
waga 83,1 :)
zaczyna spadać, super.
Ostania moja aktywność na Vitalii zakończyła się ok rok temu. I prawie cały rok udawało mi się utrzymywać wagę ok 77kg - raz było 76, raz 78 maksymalnie 79 i był to dla mnie dzwonek alarmowy....tak było do września. We wrześniu postanowiłam zrzucić kilka kilogramów (razem z mężem) i zastosowaliśmy dietę Vitalii. Ale nie kupowałam , oparłam się na tej, którą miałam kiedyś i przechowuję wydrukowaną.
Szło nam bardzo ładnie, mężowi nawet znacznie lepiej ode mnie, choć muszę przyznać, że nie stosowałam jej na 100%, trzymałam się jedynie obiadu i kolacji, a śniadanie jadłam swoje, gdyż wtedy jeszcze pracowałam, więc organizacyjnie było to nie do ogarnięcia i kalorycznie również by było za mało. Podjadałam też trochę słodycze, ale ostatecznie nie było źle, bo przez wrzesień udało mi się zrzucić ok 4kg (mąż więcej, chyba ok 8kg, ale on rygorystycznie przestrzegał)
Tak więc na koniec września widziałam już 5 na drugim miejscu....i nagle coś we mnie pękło, sama jeszcze nie umiem ocenić co się właściwie stało...ale jak widzicie przez październik i listopad przytyłam ok 8kg, czyli 1 kg na tydzień :(((
Fakt, że nie żałowałam sobie w tym czasie niczego, fakt, że nie zachowywałam 3-godz, odstępów między posiłkami, fakt, że nie pracuję i mam mniejszy wydatek energetyczny, fakt, że mały od września non stop chory i noce mam nieprzespane z powodu kaszlu itp., ....to wszystko zaowocowało przybywającymi kilogramami, a później na domiar złego przestałam się ważyć, bo bałam się co zobaczę... i przekonanie, że lada tydzień wrócę do diety, więc najadałam się jakby na zapas, bo już niedługo nie będzie mi wolno....
No , to taka jest moja historia najnowsza, wiem, że mam pokręcone w głowie, jeśli chodzi o jedzenie i pewnie mi tak zostanie na zawsze, bo kto mi pomoże?
Sama muszę sobie pomóc, ale na razie nie mam na to czasu, w ogóle nie mam czasu dla siebie. Mam świadomość, że dieta to jest tylko działanie doraźne, że powinnam zmienić styl życia, ale na razie to jest niemożliwe...nie wiem, czy kiedyś w ogóle będzie możliwe? Póki co chcę osiągnąć wymarzoną sylwetkę i zacząć się nią cieszyć. Nie cieszyć się wagą, jak to było do tej pory - nawet jak schudłam, to widziałam tylko niższą wagę, w lustrze nie widziałam siebie szczuplejszej, zgrabniejszej....teraz chcę to zmienić, więcej oglądać się w lustrze , kupować sobie więcej modnych, szczupłych ubrań i fajnej bielizny...mam nadzieję, że to mnie będzie bardziej mobilizowało do utrzymania osiągniętych wyników niż tylko cyferki na wadze...
pozdrawiam serdecznie, jeśli ktoś to czyta , do jutra :)
... a mnie zaczyna nosić....to na pewno jest efekt odstawienia cukru, od którego jestem uzależniona....czyli typowa, pierwsza faza ODWYKU....oby nie trwała dłużej niż kilka dni
wszystko rozgrywa się w głowie i dlatego to jest takie trudne....głód z żołądka wcale nie jest dla mnie przykry, nie zmusza mnie do zjedzenia czegoś, wręcz przeciwnie, daje mi radość , że wreszcie czuję to ssanie w żołądku....trudny jest ten głód w głowie, który dziś np. czułam po śniadaniu, czyli wtedy , gdy żołądek był zapełniony, ale przyzwyczajenie było o tej porze zjadać słodkości....
Wytrzymałam oczywiście, na razie mam motywację bardzo silną , więc jestem pewna że wytrzymam 3 miesiące, ale właściwie to powinnam unikać cukru już do końca życia, jak każda osoba uzależniona substancji uzależniającej....tylko czy to się uda, to mam poważne wątpliwości, bo jak na razie nikt nie traktuje uzależnienia od cukru poważnie i co chwilę np. w telewizji lecą reklamy słodyczy, czy wręcz całe kanały o gotowaniu...tak więc wybiegając w przyszłość myślę , że łatwo nie będzie...
Ale póki co 3 miesiące mam czasu, aby nabrać siły i motywacji na "życie po diecie"
Waga 83,5
...diety dobiega końca.
Daje radę, choć oczywiście zaczęło się pod górkę - od wczoraj mały chory, ja wczoraj również miałam gorączkę 38, więc popołudnie przeleżeliśmy w łóżku, a ponieważ nie miałam zupy ugotowanej, więc ominęłam obiad. Wiem, ze omijanie posiłków jest niedopuszczalne, ale trudno, siła wyższa.
Dziś już wszystko wg planu poszło, może z wyjątkiem wagi porannej- 83,5 :(((
W ostatnim czasie tak przeginałam z jedzeniem, że nie miałam odwagi się ważyć, rozpoczynając dietę tak szacunkowo podałam 82, ale okazuje się , że było i jest więcej w rzeczywistości....MASAKRA!!!
No ale nie marudzę, biorę się za siebie...będzie dobrze!
że zaczynam dietę...czuję ulgę, bo wiem, że waga zacznie spadać, a sama(znaczy - bez diety i planu) nie potrafię sobie poradzić...baaardzo się cieszę i już nie mogę doczekać się efektów....
Dietka już przyszła, zakupy na cały tydzień zrobione super :)))
Tu będę wpisywać sobie wszystko, co mnie motywuje do walki o zgrabną figurę
1."Bez walki nie ma zwycięstwa "- Witalij Kliczko
2. Najlepiej smakuje szczupłość
3.Jestem osobą emocjonalną.Należy oddzielić swoje emocje od jedzenia.
4.Kuba Wesołowski i Robert Kozyra - mieli problemy z nadwagą, ale skutecznie je pokonali - czyli można :)
5.Głodu psychicznego nie da się zaspokoić za pomocą jedzenia.Jedynym sposobem na zaspokojenie tego głodu jest zdiagnozowanie jego przyczyn.
Jeżeli wiesz już, że jest to głód psychiczny, a nie fizyczny to spróbuj skupić się na swoich emocjach i zastanowić się, czego Ci w danym momencie brakuje. Ustalenie swoich emocji nie zawsze jest łatwe. Czasami wymaga wielu prób i mogą zdarzać się pomyłki. Jednak tylko ciągłe próby zdiagnozowania tych potrzeb, mogą dać pożądany skutek.
Gdy tylko uda Ci się zdiagnozować, z jakiego powodu masz ciągłą ochotę na jedzenie, należy zastanowić się, w jaki inny sposób możesz zaspokoić swoje potrzeby
Cały ten proces, choć nie jest łatwy i wymaga poświęcenia dużej ilości czasu, to zazwyczaj daje oczekiwane rezultaty, a więc sprawia, że uczymy się jeść tylko w odpowiedzi na głód fizyczny. Pamiętaj więc, aby nie zniechęcać się, jeżeli kilkukrotnie proces ten się nie powiedzie. To naturalne, że wprowadzanie zmian jest trudne. Czasami potrzeba naprawdę kilkunastu lub kilkudziesięciu prób, aby zmiana okazała się trwała.