a to łobuziak!
Mam na myśli mój organizm. Już się pokapował co jest grane i że po 19,00 jedzenia nie będzie. I na dodatek wagę mi złymi mocami przyblokował. No to mamy próbę sił. Swoją drogą to naiwna byłam myśląc, ze mogę to przed nim utrzymać w tajemnicy ale dobra nasza - poradzę sobie!
Dzisiaj znowu zrobiłam sobie peeling kawowy - super! I skóra jakaś taka delikatna po nim.
Może i ćwiczenia znajdę dla siebie jakieś co bym je z przyjemnością wykonywać chciała?
Zmykam spać.
Miłych snów i trzymajcie sie Vitalijki twardo!
Ach ! cynamonowo - kawowy wieczór...
... te Vitalijki, które robiły już sobie słynny pelling wiedzą co mam na myśli.
Ja jestem nim zachwycona po pierwszym razie i ten zapach ( i ta łazienka do sprzątania :) ) - dla mnie rewelacja.
Niedziela wieczór - cudowny czas. Lekkie uczucie ssania w brzuszku i takie przyjemne bo głodu nie czuję, i nie mam też łaknienia. To są te wyjątkowe dni kiedy jestem ponad wszelkimi pokusami. Boże jak długo się na nie czeka...czasami latami. Niech ten stan trwa, aż schudnę.
Wiem...wiem zaraz mnie ściągnięcie za nogi na ziemię. Wiem, że jestem szczęściarą - jednowieczorową ale dobre i to. Życzę Wam wielu takich wieczorów.
Kurcze może jeszcze jutro nie będę musiała z sobą walczyć?
Cisza i tylko stukanie kropel deszczu w parapet. Uwielbiam ten dzwięk. Bardzo relaksuje i czuję sie tak bezpieczna w moim malutkim mieszkaniu. Psina przy nodze a chłop na piwe - nikt mi nie przeszkadza i wielki kubek przed nosem z wodą mineralną.
Chciałam poprawić sobie dodatkowo humorek i poszłam się zważyć a waga pokazała mi prawie kilo więcej niż rano - super! Mam to gdzieś - wiem swoje. Diety przestrzegam - brzusio puste i to pewnie gacie ważą ze dwa kilo.
A teraz jeszcze leci mój ulubiony film "Gotowe na wszystko". Swoją drogą to dziwne, że jak leciał w czwartki to mnie nie interesował tylko teraz, jak puszczają go po nocy.
Ta niedziela była bardzo udana...mam nadzieję, że Wasza też.
hasło "wesele" i w co się ubrać...?
co by połowa gości nie zeszła na mój widok na atak serca!
Siedzę i myślę opychając się moją sałatką z pomidora i ogórka, i odrobiny papryki polanej jogurtem naturalnym. Mogę ją jeść bezkarnie bo waga ładnie mi po niej leci a i ja czuję się jakoś lekko i swobodnie - polecam.
Wracając do wesela. Impreza 1 września u kuzyna mojej kochanej połowicy. Nie powiem żebym nie miała się w co ubrać ale wysoko cenie sobie wygodę. Garsonka, którą mam na czarną godzinę jest ok ale jakieś zawsze się znajdzie. Nie lubię tego koloru (łososiowy czy jakiś taki) i wolałabym spodnie. No i czuję się w niej jak matrona. Musi być to coś eleganckiego, swobodnego i młodzieżowego, i tu zaczyna się problem dla nas Wszystkich. Największy rozmiar kończy się na 44 i kicha. Ja zdecydowanie potrzebuję 52. Więc postanowiłam uszyć sobie to sama i bez łaski. Kiedyś szyłam bardzo dużo i miałam sporo kilentek ale kiedy zaczęłam pracować w biurze musiałam z tego zrezygnować.
Zresztą długa to histora więc Wam podaruję.
Dzisiaj kupiłam sobie materiał na moją kreację. Będą to beżowe eleganckie spodnie i do tego lekko dopasowana tunika w serek z atłasu. Zobaczymy jak mi wyjdzie. Jak dam radę to wkleję zdjęcie.
Dzisiaj jeszcze pewnie nie zacznę szyć bo coś mi w kuchni tłucze się po zlewie - spokojnie! To tylko brudne naczynia .
No to do roboty!
Energia mnie wprost rozpiera i czuję się jak supermenka. Brzusio całkiem fajnie daje się wciągnąć - dieta skuteczna i nie znowu jakaś męcząca. Wreszcie wiem ile i czego, i kiedy mam jeść. Pasuje mi to!
Powolutku i do celu! To moje nowe powiedzenie.
A na głupoty mam drugie - żarcie nie będzie mną rządziło!
Zresztą podpowiedziała mi je jedna z Vitalijek.
Trzymajcie się i przesyłam Wam mnóstwo dobrej odchudzającej energii.
znowu Vitalia mnie wciąga...
i zamiast zająć się pracą ja czytam i odpisuję, wpisuję itd...
Oj będzie ktoś odrabiał zaległości przez sobotę i niedzielę.
Co do diety to dzisiaj było oficjalne ważenie i odnotowałam 1 kg mniej czyli razem 11 kg na minusie.
Kolejny dzień czuję się bardzo dobrze. Wraca mi energia i chęć do pracy fizycznej czyli ruchu. Oj coś czuję, że zrobię sobie generalne porządki...bo chcę.
Bardzo chciałabym obdarować tą moją wiarą, że mogę i siłą, że dam radę WSZYSTKICH.
Wiem, że to nie przyszło samo - to dzięki Wam. Piszecie do mnie i wspieracie a to bardzo pomaga. Jestem pewna, że gdyby nie Wasze zainteresowanie moją osobą już bym odpuściła. I dlatego wierzę, że tym razem dam radę.
Ja też chcę Was wspierać i mocno trzymam za Was kciuki.
P.S. wczoraj w pracy w moim komputerze poszła mi płyta główna. Normalnie szok! Komputer miał dopiero 2 lata. Dzięku Bogu dane są uratowane a ja pracuję na komputerze koleżanki bo jest na urlopie. Jakoś mi tu nie wygodnie ale dobrze, że w ogóle mogę pracować. Coś ten mój komputer jakiś pechowy bo zaraz po zakupie, aż dwa razy wymieniali mi płytę główną. Aż się martwię o ten mój domowy.
nocne rozmowy z mężczyzną...
...i to własnym z pięcioletnim przebiegiem...
Przytuliłam się do niego i...pytam:
- powiedz mi Kochanie ale tak szczerze, znasz mnie tak długo, czy wytrzymam na diecie?
A on na to:
- 1,5 do 2 m-cy.
- a ile mogę schudnąć?
- około 10 kg, a później znowu przytyjesz - przez zimę.
- a ile dajesz mi procent, że schudnę do lata przyszłego roku do 60 kg?
- 30% - wszystko jest możliwe Kochanie!
O i tak wyglądała rozmowa z Piotrusiem. Zobaczymy?
Ach cała ja - tłukę się po nocy a rano nie będę mogła wywlec się z łóżka.
Miłych snów Vitalijki.
Niech Wam się przyśni cudowny sen, że jesteście szczupłe.
Mój kolejny dobry dzień...
... i jestem bardzo szczęśliwa.
Czuję się dobrze a waga zmienia się w odpowiednim kierunku.
Dzsiaj jest chłodniej a takie dni właśnie lubię.
Zmieniłam też dietę ze smacznie dopasowanej na niskotłuszczową i zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Jestem też bardzo zadowolona z kontaktu z moją Panią dietetyk. Dużo mi wytłumaczyła, doradziła i czuję, że wreszcie mam osobę, która fachowo się mną zaopiekuje.
Teraz żałuję tylko, że wcześniej nie zdecydowałam się na wykupienie diety Vitali ale mówi się trudno.
Pomyślcie tylko ...zakładając, że chudłabym średnio
1 kg tygodniowo, począwszy od kwietnia to teraz moja waga by była gdzieś około 85 kg - marzenie...
Czuję się teraz taka silna i wierzę wreszcie, że dam radę. Nie czuje głodu, mam 5 posiłków w ciągu dnia i wystarcza mi to całkowicie.
Pozdrawiam Was serdecznie bo teraz biorę się do pracy :)
dzisiaj bez sensacji
... zupełny spokój.
Czuję się dobrze i nic mi prawie nie dokucza poza piętą - jakoś nie idzie się do niej przyzwyczaić. Mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej bo od 21 sierpnia zacznę chodzić na laser i coś tam jeszcze (czekam już ponad dwa miesiące).
Co do wczorajszego dnia to jednak nie głodowałam i zjadłam cztery posiłki: banan, banan, musli z mlekiem,jogurt naturalny.
Dzisiaj czuję się dziwnie lekko i luźniej mi w spodniach niż zwykle.
Diety się trzymam. Zgodnie z panią dietetyczką z Vitali muszę modyfikować ich plan ale to ze względu na moje problemy zdrowotne.
Właściwie wczoraj to miałam nic nie jeść i jeszcze przejść na kleik ale myślę, że i bez tego będzie dobrze.
Oby tylko pamięć mnie już nigdy nie zawiodła, abym nie sięgała po jedzenie po, którym to trzustka tak dobitnie przypomina mi o swoim istnieniu.
Bałam się o wczorajszy wieczór bo ja głoda robię się dopiero po 18,00. Wzięłam jednk ok 19,00 jogurt naturalny i zasiadłam przed Vitalią i jak tak sobie poczytałam te Wasze zmagania to i joguru nie zjadałam nawet do końca.
No i nie oparłam się pokusie by wdrapać się na wagę dziś rano i wiecie co...? Jest dobrze!
Oficjalne ważenie jednak dopiero w piątek i zobaczymy wspólnie co moja waga na to?
Trzymajcie się Kochani i nie dawajcie się zbyt wielkim pokusom!
zapomniałam
...no tak zupełnie zapomniałam o moich problemach z trzustką i nic nie napisałam by uwzgledniono ten fakt w diecie.
Wczoraj miałam w jednym z posiłków chleb razowy no i dzisiaj rano wylądowałam na pogotowiu. Ból był potforny, z trudem oddychałam, byłam opuchnięta, dretwiały mi ręce, nie mogłam wręcz mówić. Myślałam, że poodrywam im kafelki ze ścian paznokciami. Minęła godzina od zastrzyku a tu nic. Postanowili zostawić mnie w szpitalu, przynieśli mi koszulkę - to był taki szok, że w ciągu dwóch minut ból ustąpił. Głupio mi się zrobiło. Swoją drogą to dobrze, że mi przeszło, ale dlaczego jak ubrałam szpitalną koszulkę? Nigdy nie byłam w szpitalu. Wiem ktoś pomyśli - szczęściara.
Teraz jestem w pracy i jakoś tak słabo mi. Chyba dzisiaj już nic nie zjem tylko woda. Nie chcę denerwować trzustki. Zresztą zaraz sprawdzę co można jeść przy problemach z trzustką i sama zmodyfikuję dietę Vitalii. Zresztą już do nich napisałam i wyjaśniłam. Mam nadzieję, że nie będzie problemów i dietetycy Vitalii pomogą mi.
P.S. Doczytałam i już chyba wiem o co poszło. Ten chleb był pełen różnych nasion i był z pełnego przemiału, i to była przyczyna moich problemów. Och zawsze coś jak nie urok to sraczka!
Jeszcze jedno super!
uwaga! poprawiono mi błędnie podaną wczoraj wagę - więc teraz już wszystko ok i mogę sobie spokojnie chudnąć.
To będzie ciekawy dzień
...tak myślę.
Jestem w pracy i staram się nad nią skupić. Jest dziś przyjemnie chłodno a ja lubię takie dni. Jestem dziwnie spokojna - to jak cisza przed burzą. Czy coś złego wisi w powietrzu? mam nadzieję, że nie. Koleżanki z drugiego biurka nie ma jeszcze w pracy. Przyjedzie w złym nastroju, bo dzwonił do niej szef a ona nie zaprzeczała, że jeszcze nie jest w pracy. Będę pewnie miała przechalapane cały dzień bo ta jej nerwowość pewnie mi się udzieli.
Dzisiaj mam też pierwszy dzień diety Vitalii. Będę bardzo starała się uczciwie jej przestrzegać. Choć już teraz wiem, że stosowania zamienników się nie uniknie. Zobaczymy ten tydzień - z jaką wagą się zakończy. Trudno mi uwierzyć, że mogę schudnąć z dietą średnio 1730 kcl. na dzień i to 1 kg tygodniowo.
Ale ok - są to w końcu specjaliści i wiedzą co robią. Ja od dawna nie liczę kaloryczności swoich zjadanych potraw więc to może ja jestem w błędzie. Grunt to powolutku byle do celu a cel mam niezwykle odległy. Zresztą jeśli go osiągnę to i tak będzie graniczyło to z cudem. Szczerze zadowolę się magiczną "7" z przodu. Jednak narazie wystarczy mi "9" na dobry początek. Fajnie mieć wagę składającą się z dwóch cyfr.
Już sobie myślę jak wdzięczne mi będą za to moje umęczone stópki. Wiem, że jest im bardzo ciężko i czuję, że moje stawy też mają dość.
To okropne, że ja mogę sobie pomóc stosując dietę a na świecie jest tak wiele osób cierpiących, którym już nic nie może pomóc. Powinnam ten fak docenić. Ja mogę jeszcze coś zrobić dla swojego własnego dobra i nie wpędzać się zupełnie niepotrzebnie w chorobę.
Jeszcze 5 lat temu myślałam, że mnie to nie dotyczy, że można być grubym i zdrowym - pomijam tu względy estetyczne. Myliłam się - nie jestem wyjątkiem. Wiem jednak. że wiele mogę naprawić. Ciało nie musi mnie ograniczać. Życie jest przecież tak krótkie, tak kruche i jest wiele innych przyjemności poza jedzeniem. Nie chcę przejeść całego życia. Nie warto...