Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 635086
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2010 , Komentarze (8)

 

Kochani!

Na wadze drgnęło ale czy znacząco?

Zaledwie o pół kilograma.

No nie wiedziałam, że waga, aż tak może się zablokować.

Ale ok.

Przetrzymam to.

Raczej zastanawiam się kiedy ruszy i jak.

Czy tak po troszeczku będzie się zmniejszać.

Czy gwałtownie spadnie któregoś ranka.

 

Nadal w ciągu całego dnia zmagam się z uczuciem głodu.

Zresztą w nocy też.

Czy kiedyś będzie inaczej?

Nie lubię tego uczucia.

Ale wyjścia nie mam.

 

Moje rosołki zamieniły się w gęste drobniutko starte zupki jarzynowe.

Czasmi popiję w kieliszku od wina a to jogurtu, a to soku pomidorowego.

Popijam sobie też w malutkiej filiżance kawę rozpuszczalną z mleczkiem.

 

Są to małe ilości 100 do 200 mln bo więcej się nie mieści.

Powoli się przyzwyczajam, że tak jest i że musi wystarczyć.

Gdym wypiła lub zjadła więcej to boli żołądek i mam wrażenie, że pęknę albo najzwyczajniej bym zwymiotowała- a bardzo tego nie lubię.

 

Chciałabym pozbyć się męczącego uczucia głodu.

 

I takiego dziwnego uczucia, że zwymiotuję.

Niby nie mdłości ale jakieś takie paskudne.

To mija ale pojawia się kilka razy w ciągu dnia ale i nocy.

Cały czas mi się odbija ale wiem, że inni właściciele balonika mają palącą zgagę.

To już wolę niech mi się odbija.

 

Dość marudzenia.

 

Nadal pracuję nad licencjatem.

Marnie mi idzie.

Nie wiem czy piszę dobrze.

Trudno mi formułować zdania.

Piszę i ciągle poprawiam.

 

Może ma ktoś jakieś rady?

 

 

 

12 maja 2010 , Komentarze (14)

Kochani!

Jest po północy.

Powinnam spać ale jakoś...

Jestem głodna.

Ostatni skormny posiłek jadłam gdzieś o 15.

Jestem głodna ale nie chce mi się jeść.

Piję wodę z cytryną.

Mając balon jem mało bo szybko czuję pełność w żołądku.

To nie jest uczucie sytości.

Raczej przejedzenia.

Uczucie głodu jest i muszę z nim walczyć.

Dziwne...

Czuję głód ale nie chcę jeść.

 

Kiedys było odwrotnie.

Nie czułam głodu ale chciało mi się jeść.

 

Na samą myśl o tym co kiedyś jadłam i w jakich ilościach robi mi się niedobrze.

Bo teraz cierpię.

 

Kiedyś sądziłam, że mając balon w żołądku będę wcześniej czuła sytość.

Że nie będę czuła głodu.

Myliłam się.

 

Nie jem, lub muszę w pewnym momencie przestać jeść lub pić bo czuję, że pęknę.

Żołądek boli jak z przejedzenia.

A za chwilę czuję głód i ssanie.

Paskudne ale skuteczne bo nie zjesz...

 

Cały czas myślę, że nie przestanę dietkowo się odżywiać po wyjęciu balona.

To dopiero początek...

 

12 maja 2010 , Komentarze (10)

Kochani!

Dzisiaj o godzinie 15:00 będą już dwa tygodnie od kiedy zagościł w moim żołądku balon.

Czuję, że coś mam w żołądku i nie jest to przyjemne.

 

Pierwszy tydzień pamiętam jako jeden wielki przeszywający ból żołądka, ogromne osłabienie organizmu i strach czy sobie poradzę, czy nie wyląduję z odwodnienia w szpitalu. Wymioty.

 

W drugim tygodniu mogłam jeść już rosołki i trochę pić.

Ból był znośny i mogłam zacząć jakoś funkcjonować.

Okazało się, że ubyło mi jakieś 6-7 kg.

Ta różnica kilograma jest bo  lekarz zważył mnie przed zabiegiem po południu a ja od rana nawet nic nie piłam .

W domu wieczorem dzień wcześniej ważyłam ponad 115 kg.

Ale ok.

Niech tak zostanie, że 114 kg było.

Ubrania stały się luźniejsze.

Jem i piję małe porcje bo między 100 do 200 mln - więcej się nie mieści.

Czasami do rosołku w ciągu dnia dochodzi jogurt lub sok pomidorowy, 1/2 banana, 1/2 jabłka-startego.

Jem bardzo mało bo inaczej żołądek boli a później zbiera się na wymioty.

Kilka wpisów wcześniej zamieściłam jak wygląda dieta.

 

Po godzinie 19 nie jem - nawet mi się nie chce.

 

Powinnam zacząć się ruszać ale jeszcze chwilkę.

Nie lubię ćwiczyć.

Czasami wchodzę na rowerek stacjonarny ale po 5 min boli tyłek.

 

Tyle podsumowań.

 

A teraz do pracy

 

 

 

 

 

11 maja 2010 , Komentarze (16)

Kochani!

Waga nadal bez zmian.

Zastanawiam się czy ona w ogóle jeszcze kiedyś ruszy.

Nie będę się ważyć każdego dnia.

Wcześniej sądziłam, że waga będzie spadać każdego dnia po parę gram a tu klops.

Nie chciałabym przegabić tej chwili gdy waga zacznie znowu spadać.

Denerwuje mnie jednak, że już od tygodnia stoi w miejscu.

 

Dzisiaj głód mi tak nie dokucza jak wczoraj.

Myślę, że to uczucie powstaje po wypiciu herbaty.

Tak na mnie działa.

Skurcze miałam przez cały wczorajszy dzień.

 

Ale dzisiaj już dobrze.

 

Dzisiaj mam urlop i ostro piszę licencjat.

Szkoda, że nie mogę pić kawy.

Ale jak nie to nie.

 

Dziękuję, że jesteście ze mną

 

14:00

Jestem w domku i piszę pracę.

Mam też różnorodne jedzonko i tak sobie co godzinkę pozwalam na kilka łyków a to jogurtu , a to soku pomidorowego, a to twarożku  i jabłko tarte nawet było.

Teraz popijam kawę z cykorią i mlekiem.

 

 

10 maja 2010 , Komentarze (14)

Kochani!

 

Dzisiaj od rana jestem wściekła

Weszłam na wagę a tu znowu 108,30 kg.

Wańka wstańka.

Waga za nic w świecie nie chce spadać.

W ciągu pierwszego tygodnia spadło 6 kg a w drugim nic.

Jestem głodna!!!

Tak czuję głód i to do bólu.

Dosłownie mam bolesne skurcze żołądka.

A zjeść się nie da.

Nic nie mogę zrobić.

Rosołek i do widzenia.

Wrrryyyyy!!!!!!!!!!!!

 

Mam dzisiaj gorszy dzień i tyle.

9 maja 2010 , Komentarze (8)

Kochani!

Waga delikatnie drgnęła w dół.

Ciekawe co tam jutro będzie na wadze.

Czuję się już całkiem dobrze.

 

Wcinam piszne rosołki z dużą ilością drobno pokrojonych warzyw i małym kawałkiem piersi.

Bardzo mi smakuje.

 

Tylko muszę pilnować by jednorazowo nie więcej jak 100-150 mln i odczekać godzinkę lub dwie.

 

Powoli zaczynam nawet czerpać zadowolnie z balonu bo pilnuje.

Kilka łyków tylko bo więcej się nie mieści.

 

Dziękuje Kochani, że tak bardzo mnie wspieracie

8 maja 2010 , Komentarze (11)

Kochani!

Trudno powiedzieć, że trzymam dietę bo tu nie sposób w ogóle jeść.

Już nie wymiotuję ale nigdy nie wiadomo;)

W drugim tygodniu żywię się właściwie tylko rosołkiem. Takim na odrobinie zmiksowanych warzyw.

Najwyżej przez cały dzień w ilości 2 szklanek.

Więcej się nie da bo się nie mieści.

Muszę wybierać albo woda albo rosołek.

 

Na zmianę, i to w ciągu kilku minut, to czuję potforne ssanie i głód, to przejedzenie.

Bardzo to dziwne i mało przyjemne.

 

Waga nadal bez zmian ale coś się zmieniło.

Twarz już nie jest tak naciągnięta i w ubraniach luźniej.

Dopiero dzisiaj zrobiłam pomiary obwodowe bo wcześniej nie mogłam się do tego nawet zmusić.

 

Pracuję też nad licencjatem choć bardzo trudno jest mi się skupić.

 

W noc śpi mi się bardzo dobrze.

Balon czuję ale już nie boli.

 

18:44

Dzisiaj wypiłam jeszcze pół szklaneczki soku pomidorowego.

I jogurt pyszny był.

Nawet banana zjadłam.

Mój żołądek radzi sobie całkiem dobrze.

Ale na dzisiaj to już wszystko.

OK - zostały mi jeszcze herbatki i woda bo po 19:00 nie jadam nawet rosołku.

 

 

6 maja 2010 , Komentarze (11)

Kochani!

Dzisiaj trochę przemyśleń i podsumowań.

 

Na wadze około 6 kg mniej.

Waga stoi od 2 dni ale ja wiem, że chudnę bo zaczęłam pić.

Wcześniej wysychałam na wiór i jeszcze wymiotowałam.

Czuję, że mój organizm już spowolinił metabolizm i przestawił się na tryb oszczędnościowy.

On się broni przed śmiercią głodową.

Ja jednak nie chcę się zagłodzić.

Ja chcę schudnąć zdrowo i mądrze.

I raz na zawsze.

To nie jest tak, że chudnie się dzięki samemu balonowi, który jest w żołądku.

Słyszałam i czytałam, że można go zajeść i zapić.

Nie po to się jednak zwijałam z bólu ponad tydzień.

Nawet nie wiedziałam, że to może tak pieruńsko boleć.

On ma mnie tylko przypilnować bym się nie przejadała.

Po pół roku zostanie wyjęty i mam nadzieję, że nabiorę dobrych nawyków żywieniowych i już nie będę popełniać tak dużo błędów żywieniowych.

Pewnie, że chcę schudnąć ale głównie to czas nauki i zrozumienia swojego ciała i jego potrzeb.

Teraz gdy mogę już pić wodę - na nowo odkrywam jej smak.

Nie mogę jej pić więcej jak kilka łyków i muszę odczekać 20-30 min.

Zaczęłam pić rosołki.

Uczę sie gotować je na nowo i w malutkim garneczku.

Jest to 1/4 piersi z kurczaka+marchewka+seler+pietruszka+odrobina vegety.

Smak jest rewelacyjny.

Zabieram te rosołki nawet do pracy.

Staram się je pić co 2-3 godziny na przemian z wodą (około pół szklanki)

Teraz czuję się już silniejsza.

Nie tak słaba jak na początku.

Myślę, że będzie już tylko lepiej.

Czuje się różnie.

Jest chwila, że nic nie boli by po 5 minutach nagle poczuć bolesne skurcze i tak jest ciągle.

Żołądek - mam wrażenie, że jest opuchnięty.

Nie mogę go wciągnąć.

Czasami go masuję.

Ratuję się apaszkami.

Czuję się trochę jak w ciąży i nawet szkoda, że tak nie jest ale to zupełnie inna historia.

Chcę zmienić w życiu coś bardzo ważnego.

Gotować smacznie i zdrowo, i nie napychać się byle czym.

Już zaczynam strofować męża by nie jadł tego czy tamtego bo i tak się tym nie nasyci.

Niech zje coś pełnowartościowego.

Chcę odkrywać smaki i uczyć się ich.

Mogę teraz pić tylko małe ilości (około pół szklanki) więc muszę dobrze pomyśleć czy dam sobie energii by fajnie przeżyć cały dzień.

Tak bardzo bym chciała poukładać sobie w głowie przez te pół roku.

 

Dziękuję, że do mnie piszecie.

Przepraszam, jeśli nie zawsze uda mi się odpisać ale postaram się.

Dziękuję

 

 

6 maja 2010 , Komentarze (11)

Kochani!

Zaczęłam wczoraj rosołki i było super.

Troszkę się wzmocniłam.

Na kolację nawet jogurt wciągnęłam.

Radość nie trwała długo bo od  godziny 22 czuję, że coś stoi mi na żołądku.

I ani w jedną, ani w drugą stronę.

Teraz z trudem wmuszam w siebie nawet picie.

Siły mam jednak więcej.

Waga stoi w miejscu.

 

5 maja 2010 , Komentarze (12)

Kochani!

Dzisiaj czuję się tak jak wczoraj.

Da się już żyć i jakoś funkcjnować.

Od dzisiaj popijam rosołek.

Jestem słaba.

Mogę już zdecydowanie więcej pić. Nawet 3-4  łyki co 20 min.

Wczoraj w aptece zaopatrzyłam się w witaminki w kropelkach i glukozę.

Żołądek mniej boli.

Lepiej też śpię.

A waga od wczoraj bez zmian.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.