Kochani!
Dzisiaj trochę przemyśleń i podsumowań.
Na wadze około 6 kg mniej.
Waga stoi od 2 dni ale ja wiem, że chudnę bo zaczęłam pić.
Wcześniej wysychałam na wiór i jeszcze wymiotowałam.
Czuję, że mój organizm już spowolinił metabolizm i przestawił się na tryb oszczędnościowy.
On się broni przed śmiercią głodową.
Ja jednak nie chcę się zagłodzić.
Ja chcę schudnąć zdrowo i mądrze.
I raz na zawsze.
To nie jest tak, że chudnie się dzięki samemu balonowi, który jest w żołądku.
Słyszałam i czytałam, że można go zajeść i zapić.
Nie po to się jednak zwijałam z bólu ponad tydzień.
Nawet nie wiedziałam, że to może tak pieruńsko boleć.
On ma mnie tylko przypilnować bym się nie przejadała.
Po pół roku zostanie wyjęty i mam nadzieję, że nabiorę dobrych nawyków żywieniowych i już nie będę popełniać tak dużo błędów żywieniowych.
Pewnie, że chcę schudnąć ale głównie to czas nauki i zrozumienia swojego ciała i jego potrzeb.
Teraz gdy mogę już pić wodę - na nowo odkrywam jej smak.
Nie mogę jej pić więcej jak kilka łyków i muszę odczekać 20-30 min.
Zaczęłam pić rosołki.
Uczę sie gotować je na nowo i w malutkim garneczku.
Jest to 1/4 piersi z kurczaka+marchewka+seler+pietruszka+odrobina vegety.
Smak jest rewelacyjny.
Zabieram te rosołki nawet do pracy.
Staram się je pić co 2-3 godziny na przemian z wodą (około pół szklanki)
Teraz czuję się już silniejsza.
Nie tak słaba jak na początku.
Myślę, że będzie już tylko lepiej.
Czuje się różnie.
Jest chwila, że nic nie boli by po 5 minutach nagle poczuć bolesne skurcze i tak jest ciągle.
Żołądek - mam wrażenie, że jest opuchnięty.
Nie mogę go wciągnąć.
Czasami go masuję.
Ratuję się apaszkami.
Czuję się trochę jak w ciąży i nawet szkoda, że tak nie jest ale to zupełnie inna historia.
Chcę zmienić w życiu coś bardzo ważnego.
Gotować smacznie i zdrowo, i nie napychać się byle czym.
Już zaczynam strofować męża by nie jadł tego czy tamtego bo i tak się tym nie nasyci.
Niech zje coś pełnowartościowego.
Chcę odkrywać smaki i uczyć się ich.
Mogę teraz pić tylko małe ilości (około pół szklanki) więc muszę dobrze pomyśleć czy dam sobie energii by fajnie przeżyć cały dzień.
Tak bardzo bym chciała poukładać sobie w głowie przez te pół roku.
Dziękuję, że do mnie piszecie.
Przepraszam, jeśli nie zawsze uda mi się odpisać ale postaram się.
Dziękuję
niunka31
8 maja 2010, 06:44wlasnie bo w tym chodzi o to zeby nauczyc sie zdrowo jesc i nie zasmiecac swojego org.buziaczki wspieram
Pigletek
7 maja 2010, 17:37odrobinę lepiej :) Boję się tylko, że się odwodnisz. Tak mało wody... ja jak mało piję czuję się potwornie słaba i boli mnie głowa...
kalifornia26
7 maja 2010, 16:31<img src='http://img64.imageshack.us/img64/8197/motylekszczesliwegodnia.gif' border='0'/> Uploaded with ImageShack.us
livebox
7 maja 2010, 12:18To dobrze, że masz takie podejście. Sukces w odchudzaniu polega własnie na zmienieniu myślenia o sobie, o swoim ciele, o jedzeniu. Oglądałam dzis jakiś brytyjski program, o kobietach, które zrzucały wage do slubu. Na wielkim stole pokazano, co zazwyczaj jedza w ciągu dnia. Widok był przerażający. Zemdliło mnie na widok frytek i ciastek z kremem. Tak dawno nie jadlam tych "przysmaków", że totalnie przestałam je lubić. Nawet, gdy trzeba zjeśc coś na mieście omijam budy z kebabami i zapiekankami. Pokochałam warzywa i chude mięsko i gdy tylko zjem coś tlustego boli mnie żoładek. A wszystko dlatego, że pewnego dnia powiedzialam, że mam dość.Tak jak ty.
bloondia
7 maja 2010, 08:32Podziwiam Cię, że taką metode nauki wybrałaś :-) Życzę Ci jak najlepiej, wytrwałości i tego byś w te pół roku nabrała samych dobrych anwyków żywieniowych:-) Jesteś dla mnie niesamowicie silną i zdeterminowana osobą - trzymam za ciebie mocno kciuki :-)
Slonko1980
7 maja 2010, 08:18Już sam fakt że chcesz się czegoś nauczyć, że chcesz wyciągnąć wnioski bardzo dobrze o Tobie świadczy! Masz pół roku aby nauczyć się żyć od nowa i dasz sobie radę!! Trzymam kciuki!
mmMalgorzatka
7 maja 2010, 07:12masz na to pół roku... więc bedzie ok.....
mmMalgorzatka
7 maja 2010, 07:12masz na to pół roku... więc bedzie ok.....
kalifornia26
7 maja 2010, 01:39to niemalo!!moze popytam tu o ten balon,moze jest finansowany??zobaczymy!!ciesze sie ze jest ci lepiej!a o zlym ,co bylo na poczatku zapomnisz szybko!sle buziale!
kasaig
6 maja 2010, 23:41Cieszę się,że natrafiłam na Twój pamiętnik,bo wydajesz mi się bardzo fajną osobą. Nadrabiam teraz zaległości w jego czytaniu;-)
Anpio7
6 maja 2010, 23:27Poczytuje jak Ci idzie i kibicuje zaciskając kciuki, abyś dobrze się czuła i aby efekty równiez były. Powodzenia i cieszę się, że już coraz lepiej z samopoczuciem. Kolorowych snów :)