poniedziałkowo
wczoraj się zważyłam i zmierzyłam, nie powiem według wagi i cm spadło i to sporo, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że aż tyle, więc aktualizacja w niedzielę (mam nadzieję, że się tendencja spadkowa utrzyma).
Z dietą ok i ćwiczeniami w miarę też w poniedziałek i wtorek niestety nie ćwiczyłam z powodu bólu ręki, normalnie masakra to była nawet podrapać się nie mogłam....ale przeszło i w środę znowu zasiadłam na sprzęt.
Jedzeniowo ogólnie ok w niedzielę trochę popłynęłam, ale też nie tak jak ja to potrafię więc jestem z siebie zadowolona.
zmieniłam taktykę jeżdżenia 3 min wolniej 1 szybciej i ostatnie tak 7-8min z 45 już wolniej, efekt jest taki, że przez ten czas spalam 350kcal i przejeżdżam prawie 24km.
Do roczku zostało trochę ponad 2 tyg, chyba moja waga docelowa nie zostanie osiągnięta, a trza iść na zakupy bo nie mam w co się odziać na tą imprezę, a będzie ona zacna 40osobowa...
nic uciekam się połozyć, bo mnie strasznie wszystko boli chyba mam jakieś zakwasy.
podsumowanie
tygodnia, jestem zadowolona dieta jak najbardziej ok. obyło się bez większych wpadek, nie licząc czekolady prawie gorzkiej z nadzieniem advocat ale to tylko 4 kostki na tydzień więc nie ma co się przejmować.
Dzisiejszy pomiar nie powala na kolana, ale cóż liczyłam się z tym, że przytyłam teraz odnotowywać będę tylko spadki i już.
Ćwiczenia jak najbardziej na + . Na orbi jeździłam 5 dni, za każdym razem spalając 330kcal to daje mi 1650kcal. Przyszły tydzień będzie lepszy. Od marca będzie też mel b brzuch i pupa.
Miłej niedzieli ja uciekam, piękna pogoda jest więc trzeba korzystać!
3.
jestem bardzo miło zaskoczona moim podejściem i mobilizacją. Choć niespodziewanie przylazła dzisiaj @ to i tak poćwiczyłam. Czuję się średnio, brzuch mam tak wzdęty, że po prostu masakra, ale dałam radę.
menu
śn. 2 kawałki ciemnego chleba z masłem i dżemem, kawka
pasek gorzkiej czekolady, kawa
1 jabłko, 2 mandarynki, herbata
obiad 1 kotlet z kurczaka 3 łyżki kaszy kus kus, kapusta z grzybami
kolacja chyba jakaś sałatka z jajkiem, szynką
póki co obiad mnie jeszcze trzyma więc nie wiem czy nie skończy się na kefirze lub kisielu
aktywność
1h spacer (pogoda niestety nie pasuje)
22km na orbi=330kcal
byle tego zapału zostało na jakiś czas, za miesiąc roczek chrześniaczki męża a za dwa 80-lecie babci. mam nadzieję, że będę trwała.
2.
drugi ładny dzień :)
menu
I śn. pół grahamki i 1 kawałek chleba ciemnego z dżemem kawa
II śn. jogurt activia naturalny z musli
potem jabłko, 1 pasek gorzkiej czekolady kawa
obiad pałka z kury gotowana + surówki
przekąska kefir i 3 mandarynki
kolacja póki co wielka niewiadoma
aktywność
4 razy 4-piętro
22km na orbi 330kcal
spacer prawie 2godzinny
Dzień uważam za udany, nie wiem co będzie w weekend bo imieniny wypadają i koleżanka przyjeżdża....no nic trzeba być twardym a nie miękkim
.
no to zaczynamy na poważnie, dieta całkiem ok ćwiczenia też już zaliczone, a więc
menu
śn: 2,5kawałka chleba z dżemem, kawa z mlekiem
II śn. pasek gorzkiej czekolady, orzechy, rodzynki kawa z mlekiem
obiad: 1/2 gotowanej piersi, buraczki i surówka z kapusty kiszonej
podwieczorek; kefir
kolacja myślę, że jajko i szynka i może coś jeszcze
dużo wody i herbatki
aktywność
45min na orbi czyli 22km = 330kcal
3 razy czwarte piętro
2 spacery każdy po około 1h
Szukamy już miejscówki wakacyjnej, pewnie będzie to jastrzębia góra tak mi się spodobała, że chętnie ją ponownie zobaczę w wydaniu letnim a nie zimowym ;)
A teraz już uciekam, czas się wyprysznicować.
klops
no nic, miałam zacząć od niedzieli ale biorę się od jutra. Źle się czuję, brzuch mi wysadziło, zgaga, syfy na twarzy to niestety efekty tego co jadłam i piłam. A było już tak pięknie do 5 brakowało mi niecałe pół kg ehhh, pretensje mogę mieć tylko i wyłącznie do siebie. Oficjalne pomiary i waga w niedzielę, może przez te dwa dni chociaż trochę wody zejdzie i będzie z 0,5 mniej, ale obstawiam wynik będzie bliski 65kg niestety.
do niedzieli mż takie oczyszczające, niestety w sobotę jeszcze urodzinowi goście córci więc pewnie jakiś alkohol będzie....trudno
od poniedziałku już czas zabrać się za siebie moje główne założenia to:
- 5 posiłków dziennie
- węgle od rana, obiad mieszany a na kolację białko może sb?
- orbi do końca lutego 45min dziennie (potem dołączę mel b brzuch i pośladki)
- ograniczenie alko do minimum, teraz z resztą i tak nie będzie za bardzo okazji więc powinno się udać
a póki co idę poleżeć bo brzuch to mi dzisiaj tak dokucza przez to obżarstwo, że szkoda gadać
lipnie
o zgrozo waga na plusie to wiem na 100%, bo czuję się jakaś taka napuchnięta, ale co tu się dziwić jak przez ostatni miesiąc ciągle w rozjazdach, brak regularności posiłków o ćwiczeniach już nie wspominając, teraz jestem w trakcie @ więc zważę się dopiero w niedzielę ale obstawiam 62-63kg ;/
no ale nic nowy miesiąc, nowe postanowienia
od poniedziałku już przykładnie ćwiczę, z jedzeniem to już różnie, nie wiem dlaczego ale mam niepohamowany apetyt wieczorami, chodzę i szukam jedzenia ehhh....
ogarnięta w miarę jestem, wiem że muszę się brać za siebie, bo niestety nikt tego za mnie nie zrobi
młoda dokazuje, że czasami aż ręce mi opadają, widać, że już jest jej nudno szuka dzieciaków na spacerach, chce się ciągle bawić, chodzi za mną krok w krok we wszystkim chce uczestniczyć, gotować, sprzątać...nie wiem co to będzie zimą...i te wieczne pytania a czemu? a dlaczego?a kto to? a gdzie idzie? ale ostatnio to mnie rozwaliła na łopatki, moja 2,5 letnia gwiazda zaczęła się dopytywać skąd się wzięła, no to tłumaczyliśmy, że z brzuszka, że mama i tata się kochają i takie tam a ona na to ale jak ja się tam zmieściłam no to, że była malutka i potem a kto mnie tam wsadził....normalnie opadłam....wiedziałam, że to nadejdzie, ale żeby tak szybko...
no nic idę się kąpać póki mam trochę spokoju....
ukrop
co za upały, człowiek ledwo oddycha, a na 4 piętrze to już bez komentarza. dach się nagrzewa u nas w mieszkaniu jest 27C! ale co tam ja lubię jak jest ciepło, wolę to niż niekończącą się zimę i śnieg podczas świąt wielkanocnych:)
ćwiczę, myślę że jem w miarę zdrowo więc pozytywnie
wczorajsze menu to
śn 2 kawałki chleba ciemnego z masłem musem jabłkowym i miodem
II śn jogurt
na wycieczce pieczone skrzydełka z kury i surówka
banan
jajecznica 2 ogórki i kawałek chleba
serek grani z ogórkiem
w sumie trochę dużo, ale też cały dzień w ruchu. wybrałam się z młodą na wycieczkę do starego zoo tramwajem, ależ była zachwycona, fakt trochę ją musiałam ponosić, bo nasz wózek nie ma hamulców więc bałam się go zabrać do tramwaju, żeby nie uciekał i tak zostały nam tylko nogi, po powrocie położyła się koło pieska i zasnęła :) a w zoo największymi atrakcjami była karuzela i plac zabaw, a nie tam jakieś zwierzątka.
mężowaty wczoraj miał imieninki więc jeszcze tesco zaliczyłyśmy w drodze powrotnej
ja jeszcze poćwiczyłam, choć muszę stwierdzić, że w te upału coraz gorzej mi idzie pocę się jak mysz i ciężko oddycha, a także zaczyna pobolewać mnie kolano (odzywa się chyba stara kontuzja po obozie narciarskim ;( )
dzisiaj mamy plan jechać z córunią nad jeziorko a co niech dziecko się wyszaleje, tak jej się w niedzielę podobało, że trzeba wykorzystać tą piękną pogodę
.
jest fajnie, ćwiczę jem w miarę dobrze i regularnie i mam nadzieję, że tak zostanie, po weekendzie było troszkę na plusie ale już spadło
cierpię na bezsenność niestety to jest trochę męczące...młodzież robi się coraz bardziej wygadana i bardzo kojarzy fakty, ale rozwaliła mnie ostatnio jak próbowała na mnie wymusić smoczka w dzień (ma tylko do spania niestety), a ja jej na to, że ja chcę gwiazdkę z nieba jak ona chce swojego paskudnika, na to córa moja przyniosła mi gwiazdkę - ale taką do prezentów co się przykleja i mówi proszę to jest Twoja gwiazdka z nieba, no
rozwaliła mnie na łopatki
oprócz tego szykują się małe zmiany, ale o tym to może kiedyś później....
idę pod prysznic, póki mam wolną łazienkę
buźka
grr
znowu wcięło mi wpis.... więc teraz krótko z dietą w miarę dobrze, jest kg na plus ale tym się nie zrażam, cm trochę poleciały także jest ok
weekend mija szybko, jak zwykle, wczoraj niespodziewane odwiedzinki znajomych, dzisiaj wyjazd nad wodę, młoda już się doczekac nie może :) ale jeszcze obiadek trzeba zrobic i wybywamy..