załamka
No nie!!! Wiem, że miałam zważyć się dopiero w piątek, ale w czwartek mam dwie wigilie w pracy, więc chciałam sprawdzić jak mi idzie przed ewentualnymi wpadkami i co??? 5 dni temu ważyłam 66,1 a teraz, po pięciu dniach idealnej diety gdzie ledwo się na nogach słaniam z głodu waga pokazuje 66,3 !!! Zamiast szacowanego minimum 65,6 !!! AAAAAAAAAAAA !!! Wszystko ważę co do grama, ćwiczę, cały dzień się ruszam, piję więcej, a kawy tylko 1 filiżankę i co ??? Niech ktoś mi to wytłumaczy :(((
Ech...
Przeżywam chwile zwątpienia - po co mi to, nie wyglądam aż tak źle, dlaczego mam sobie odmawiać rzeczy, na które naprawdę mam ochotę? Chodzę zła, głodna, rozdrażniona, brak mi cierpliwości - a jest mi ona szczególnie potrzebna. I jeszcze wszyscy wokół uważają, że zaczynanie diety dwa tygodnie przez Bożym Narodzeniem było szczytem głupoty. Ech... Dobrze, że mam wsparcie w mężusiu.
Here we go again ;)
Troszkę mnie tu nie było - zdążyłam urodzić i podchować dziecko - mały niedawno skończył 2 latka, a ja zdążyłam zgubić wszystkie kilogramy nabyte w ciąży. Teraz postanowiłam zawalczyć o moją wymarzoną figurę/wagę/formę, by nie być postrzegana przez otoczenie tylko jako mama, ale i jako kobieta :) No i na razie początek całkiem całkiem - w tydzień schudłam 1,4kg !!! I ani razu się nie złamałam !!! Oby tak dalej ;)
Jestem w ciąży !!!
No i chyba dziewczynki was opuszczę :) Zrobiliśmy dzisiaj test - dwie kreseczki pokazały nam jak bardzo zmieni się teraz nasze życie :))) To jest niewiarygodne :)
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
Jestem w ciąży !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chora...
I znowu zachorowałam - tym razem z moim ukochanym :) Jego nigdy nie bierze żadne choróbsko, a tu taka niespodzianka :) Oczywiście nie cieszę się, że zachorował, ale o wiele przyjemniej jest leżeć razem w łóżku, dostawać wspólnych napadów kichania i razem krzywić się od za dużej ilości cytryny w herbacie :)))
No i oboje leniuchujemy od pracy :)))
Troszkę popuściłam dietę przez to choróbsko - rosołek, czosnek i mała zachcianka w postaci czekoladowego cusia - byłam pewna że przez brak ruchu i te dodatki przytyję... Ale spotkała mnie kolejna pozytywna niespodzianka - nie dość, że nie przytyłam, to jeszcze schudłam - mało (0,4), ale zawsze coś :) I co najważniejsze - przekroczyłam kolejną granicę kilograma :))) Za trzy kg osiągnę wagę prawidłową dla mojego wzrostu - koniec z nadwagą, witaj wago prawidłowa ;) - a za 7 kg mój upragniony cel...
Tłusty czwartek
Oczywiście był pączek, a nawet dwa... Ale spokojnie - obliczyłam dokładną kaloryczność i było coś za coś - czyli zamiast posiłków, a nie oprócz :) Wiem, że nie dostarczyły one tyle i takich wartości odżywczych mojemu organizmowi co trzeba, ale przynajmniej sumienie mam czystrze ;) Waga wciąż powolutku leci w dół - w tym tygodniu nie wyrobiłam pełnej normy (0,6kg zamiast 0,7) ale i tak jest dobrze (szczególnie po tych pączkach :)
A Wam jak minął tłusty czwartek?
Buty...
Dietka idzie do przodu :) Może powoli, ale wytrwale, a to najważniejsze :) Przecież nie chcę stracić szybko, ale później odzyskać z nawiązką. W sobotę mam dużą imprezę - Bal - będzie dzik pieczony, ciasta, czekolady i cała noc balowania - będzie ciężko. Oczywiście nie zakładam, że zjem kolację przed i przez całą noc nic - fizycznie mój organizm nie dałby rady tańczyć i bawić się bez jakiegokolwiek paliwa, ale postaram się przestrzegać jakichś podstawowych zasad - mam nadzieję, że się uda :)
A dzisiaj? Fryzjer, poszukiwanie butów na sobotę (w ostatniej chwili - jak zwykle złamię odwieczną zasadę, że nie wolno iść w nowych, nie rozchodzonych butach w całonocne tany;) i wieczorkiem (jeśli się uda) basen. Mam jeszcze co najmniej 0,3kg do zrzucenia do piątku (ważenie).
Mam okropne "craving for chocolate", ale to chyba normalne przed "tymi dniami". Obym wytrzymała...
Zgrzeszyłam... :(
Przeciwko diecie i sobie samej - miałam nieziemską ochotę na coś słodkiego i z czekoladą... i zgrzeszyłam - 1 kreolka. Próbuję się pocieszać, że obiad zjadłam mniejszy niż w przepisie, że jedna kreolka ma tylko 75kcal i że zaraz jedziemy na basen, a przy godzinnym pływaniu spala się 500kcal, ale wyrzuty sumienia pozostają... :((( Pomóżcie pozbyć się wyrzutów sumienia, pomóżcie nie skusić się więcej...
I do przodu :)
Kolejne ważenie i znów do przodu :) Już 2,5kg za mną !!!! JUPI!!! Dam radę, muszę - tym razem mi się uda :) Jeszcze tylko 8,6kg :)
Ptasznikowa, miałaś rację :)
Chyba byłam po porannej herbatce czy płatkach - dziś wszystko wróciło do normy - w porównaniu z wczoraj 0,6kg mniej !!! Basen i ćwiczenia też na pewno nie zaszkodziły ;) Dziękuję za wsparcie :) Nie dałam się czekoladce!!!