Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktualnie jestem tuż po porodzie. Mój poprzedni model.czyli przy wzroście 176 waga 62 kg- to moja waga dokładnie z przed roku, do której będę starała się wrócić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8386
Komentarzy: 15
Założony: 20 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 4 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Madzia.wroclaw

kobieta, 47 lat, Wrocław

176 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 stycznia 2017 , Komentarze (3)

"Czemu ty się zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś – a więc musisz minąć. Miniesz – a więc to jest piękne."

(Wisława Szymborska)

Właśnie te słowa będą dla mnie natchnieniem na najbliższy czas!W życiu wszystko może się zdarzyć- mi ostatnio zwichnięta kostka w drodze powrotnej z zabawy sylwestrowej!

Do dzisiaj byłam załamana, bo co z moim planem zrucenia zbędnego balastu, co z ćwiczeniami ? Przyznaje szczerze znowu byłam załamana i zrezygnowana, aż do wieczora, kiedy zaczęłam sobie uświadamiać,że zwichnięta kostka to nie koniec świata!!!

Muszę konsekwentnie trzymać się założonych jadłospisów- to na pewno! Dodatkowo  przy mniejszej aktywności jaką mam teraz nie wyrównam ewentualnych grzeszków ( nie ma dyspenzy ;)A po trzecie nadal mogę  ćwiczyć -  przecież są partie, których ćwiczenia nie obciążają stawów !!! Brzuuuchy!!!! Triceps !!! Biceps!!! Grzbiet w leżeniu na brzuchu !!

Pewnie można by wymieniać jeszce mnóstwo takich rzeczy , które mogę robić pomimo kontuzji !!! A może właśnie ta kontuzja pomoże mi się w końcu zabrać do tego odchudzania porządnie bez wymówek   :)!

13 listopada 2016 , Komentarze (3)

Właśnie sobie uświadomiłam coś o czym doskonale wiem: żeby osiągnąć coś czego się pragnie, potrzebuje, co  jest spełnieniem naszych marzeń o lepszym życiu :

TRZEBA BYĆ KONSEKWENTYM I NIE MOŻNA SIĘ PODDAWAĆ ! ;) !!!

Chyba o tym ostatnio zapomniałam , a nie powinnam !!!

Zapomniałam po prostu troszkę o sobie bo w międzyczasie w życie mojej rodziny wkradł się nowotwór. Okazało się że dotknął on mojego kochanego Tatę. Tak bardzo mnie ta wiadomość przygnębiła, co jest oczywiste i zrozumiałe, że zostawiłam wszystkie moje sprawy gdzieś na boku . Wiem że to w tej sytuacji wręcz banalne ale teraz sobie uświadomiłam że dla mnie  a może i nie tylko dla mnie- bardzo ważne- zostawiłam moją dietę i prawidłowe odżywianie.Nie tylko zostawiłam, ale ma wrażenie że zaczęłam jeść więcej , gorzej i mniej zdrowo.To troszkę tak jakby to dodatkowe jedzenie miało  mi pomóc uporać się z emocjami odnośnie choroby Taty a przecież wiem ze szkodząc sobie złym jedzeniem i ulegając słabościom nie pomogę nikomu a może być jeszcze gorzej:  mogę zaszkodzić  również sobie i mojej rodzinie !!!

 Nikt z nas nie ma "przepustki" na złe odżywianie się, na nałogi a przy tym zdrowe życie.Sami jesteśmy odpowiedzialni za  swoje wybory i ich konsekwencje.

Tato potrzebuje teraz pomocy i wsparcia ! To dopiero początek jego walki z nowotworem więc tego wsparcia będzie potrzebował  jeszcze więcej !!! Na pewno będę mu  potrzebna  również ja : zdrowa, silna, wierząca w wygraną !!!

Kontynuuję moją przemianę na poważnie, bez wymówek, bez ucieczki przed rzeczywistością ! Konsekwentnie do celu: dla siebie, dla zdrowia , dla Taty !!!

4 października 2016 , Komentarze (5)

Witam " po latach".

Wolałabym się przywitać inaczej tzn pokazać jak wspaniale utrzymuję wypracowaną wcześniej sylwetkę ale niestety ostatnie zmiany w moim życiu osobistym spowodowały że zmieniła się również moja sylwetka...

Te niekorzystne zmiany zaczęły się pod koniec roku 2015 kiedy wróciłam po dłuższej przerwie do pracy i kiedy tą pracę straciłam. Wtedy  zmienił się mój nastrój i powoli zaczekam jeść nieodpowiednio . I tak na początku roku 2016 smutek i żal po utraconej pracy rekompensowałam sobie słodyczami. Potem postanowiłam się wsiąść w garść i znalazłam nową pracę, schudłam z łatwością, bo przecież znam zasady właściwego odżywiania no i nowe środowisko dodatkowo motywowało do zmian na lepsze.

Niestety ta praca szybko się skończyła, okazało się że to dla mnie za ciężkie i zostałam w domu z dzieckiem.

No i się zaczęło podjadanie, brak ćwiczeń,brak motywacji i ni z tond ni z owąd ciuchy zrobiły się za ciasne, pogorszył się nastrój i ochota na ćwiczenia spadła prawie do zera...

Wróciłam więc w dobrze mi znane miejsce ( czyli na Vitalję ;) i chce wrócić do swojej sylwetki, do poczucia pewności siebie i zadowolenia z życia !!!

Wykupiłam już jadłospis na najbliższy czas i będę się go trzymać !!! karnet na siłownie też wykupiony  dla siebie, męża i córki ( i już nawet używany ;). No a oprócz tego będę ćwiczyła w domu ;)

Obiecuję sobie że do końca  listopada wrócę do wagi 63 kg  pojadę na wymarzone " zimowe wakacje"  z mężem jako zadowolona z siebie kobieta ;)!!!

12 listopada 2011 , Skomentuj

W końcu się zebrałam ! Teraz wszystko pójdzie według planu!
Super :)

5 listopada 2011 , Komentarze (2)

Już trzeci tydzień nie mam oczekiwanych wyników , ale jak mam mieć, skoro właściwie nie trzymam się diety... Jakoś tak kiepsko mi idzie - gubią mnie słodycze... Jak patrzę na swoje zdjęcia i na to , jak teraz wyglądam jakoś tak tracę nadzieję, że znowu będę wyglądał tak jak wcześniej  (to zababawne, że tęsknię za wyglądem, który  wtedy też wydawał mi się nieciekawy....)
Kurcze nigdy tak wolno nie chudłam, ale zawsze paliłam a na dietach jeszcze więcej. Teraz nie mam tego substytutu jedzenia i moją nagrodą za trzymanie się diety paradoksalnie  są słodycze lub lampka słodkiego wina- beznadzieja !
Zaczęłam już ćwiczyć ( chociaż to zaledwie ósmy tydzień po cesarce), ale musiałam bo teraz chciałbym wszystko szybko i od razu !
To jest chyba mój największy problem- BRAK CIERPLIWOŚCI!
Czy kto z Was też tak ma ?

21 października 2011 , Skomentuj

Powolutku, powolutku, ale za to według planu ! Wróciłam na "vitaliową "dietę i już się nie martwię, że chudnę wolniej niż zazwyczaj .Zabrzmiało, jakbym wiecznie była na diecie, ale to troszkę prawda.. potrafię się zmobilizować i zrzucić zbędne kilogramy- gorzej z ich utrzymaniem...- chociaż nigdy nie przekraczam wagi 76-77 kg - teraz to wyjątek ze względu na ciążę (znowu się tłumaczę, tylko przed kim tak naprawdę?...)Najzabawniejsze jest to, że mam męża, który  mnie kocha i  dowartościowuje , ale dla mnie to nie zawsze wystarcza, tzn nie zawsze wierzę w to, co on mówi...
POKOCHAĆ TO PRZEDE WSZYSTKIM MUSZĘ JA SAMĄ SIEBIE I TO NIE TYLKO ZE WZGLĘDU NA WYGLĄD!!!!!!!!!Wtedy będzie mi po prostu łatwiej.


10 października 2011 , Komentarze (2)

Aktualnie idę zgodnie z planem, chociaż wolałabym szybciej chudnąć, dlatego od tygodnia mam bardziej restrykcyjną dietę- zobaczymy co z tego wyjdzie...
mam nadzieję, że będę chudłą nie kilogram a dwa kilogramy tygodniowo!

22 września 2011 , Skomentuj

Dopiero co zaczęłam dietę, ale widząc, że straciłam więcej niż zakłada dieta pozwoliłam sobie na słodycze :( ...
Jutro ważenie- od jutra zaczynam ponownie - tym razem bez taryfy ulgowej! Naprawdę chcę schudnąć!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.