Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Teraz JA. Poukładałam różne sprawy, odeszło kilka problemów - cóż, kobiety tak mają, że o sobie myślą na samym końcu... a może to też jest wymówka.... tak czy owak jakoś tak pięknie się znowu zrobiło...a już zapomniałam, że tak też może w życiu być... Czytam wszystko, co mi w ręce wpadnie, odkrywam na nowo świat i jego uroki... Znowu początek i znowu myślę, że tym razem się uda...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20061
Komentarzy: 531
Założony: 12 stycznia 2009
Ostatni wpis: 18 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
e1272

kobieta, 55 lat, Warszawa

168 cm, 96.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Osiągnąć wymarzoną wagę, założyć każdy ciuch, który mi się spodoba, wrócić do biegania, kochać siebie i cieszyć się życiem

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2015 , Komentarze (21)

Witajcie,

wróciłam do pracy po urlopie i do starej dyscypliny sportu: ściganie z czasem - to jeszcze nie jest dysacyplina olimpijska, a może warto pomyśleć ... ;) 

Poranek w biegu - nie obyło się bez kawy, ale dzisiaj byłam wyrozumiała i pozwoliłam mojemu głodnemu kofeiny organizmowi na małe kawowe co nieco. Droga do pracy w towarzystwie Awolnation i jakoś poszło. W pracy nawał i znowu kawa - inaczej chyba bym nie dotrwała do końca - czyli to już dzisiaj dwie małe czarne... jutro (to znaczy dziś) bez litości, żadnego wspomagania.... A potem z dzikim błyskiem w oku do domu - postałam w korku ze słuchawką w uchu (muzyka) (znowu Awolnation) i po godzinie z plusem byłam w domu. Szybka zmiana akcesoriów i dalej w miasto.  Rozwiązałam umowę na telefon (oj postałam sobie - dyscyplina sportu: dreptanie w miejscu) - nareszcie, o jednego "mola w szafie mniej", załatwiłam wizytę u zegarmistrza - okazało się, że zmniejszenie bransoletki  to pryszcz; potem zakupy i do domu - rozpakowanie zakupów, gotowanie - i w sposób ledwie zauważalny, magicznie, zamieniłam się w zdesperowaną panią domu....(zombie). Na szczęście za chwilę weekend.....(impreza)

A jeszcze wczoraj było tak:

Wolność i swoboda!

to sceneria inscenizacji planowanej na ślub mojej córki - będzie po rycersku, o ile wydział kultury, biuro ochrony zabytków itp. wyrażą zgodę... oby..

A ten jegomość  z "badawczym spojrzeniem" ;) przywitał nas w bramie ;)  (cwaniak)

A to specjalnie dla tych, którzy diety przestrzegać nie chcą - ku przestrodze ;)

(duch)

Miłego piątku :) 

9 września 2015 , Komentarze (10)

Pora się trochę odsłonić. Wyrzucam pomidorki, bo nie moje.....

9 września 2015 , Komentarze (7)

Witajcie Kochani!

Dzisiaj jadę z córą i przyszłym zięciem oglądać miejsce zaślubin ;)  Wymyślili sobie inscenizację, ale na razie nie mogę nic mówić, bo to ma być niespodzianka.  Przed wyjazdem jeszcze wskakuję na step, bo potem czeka mnie  2 razy godzina za kółkiem - no to trzeba się trochę poruszać....

Jutro do pracy, staram się o tym nie myśleć, ale atakują mnie te obrazki okropnie. Kolejny urlop nie wiem kiedy, pewnie nieprędko...  Będzie trudniej z ćwiczeniami itd..... ale jakoś muszę to poskładać.... kiepsko u mnie z organizacją czasu i ciągle nie spię jak należy. Nocny marek to i tak bardzo delikatne określenie, jestem nocomaniakiem - lubię w nocy jeździć, lubię pracować w nocy itp. no lubię to po prostu, ale robota nie chce się do mnie dopasować, wszyscy dookoła żyją w innym rytmie, no i się rozmijamy - no i ta presja, że robię źle, że tak nie można, ble, ble..... Ale cały dzień jeszcze przede mną  i go wykorzystam na maksa, a co.... :)))))

Owocnego dnia Wam życzę :)

8 września 2015 , Komentarze (2)

No wreszcie chwila, żeby usiąść i coś napisać.

Poranek  z rytuałami tybetańskimi - na razie po 3 powtórzenia - bardzo spokojnie, ale do 21 i tak dotrę. To będzie taki przerywnik między bardziej intensywnymi dniami ćwiczeń.

Nie wiem, czy to zasługa pogody - trochę chłodno, ale w sumie przyjemnie, ale czuję się mega dobrze, trochę oczy bolą, bo gapiłam się na film do późna.

Odstawiam kawę. W ciągu ostatnich 5 dni dwie kawy - to sukces! W szafce czeka kawa z topinamburu jako zamiennik, ale jakoś nie mam jeszcze na nią ochoty.... może dzisiaj spróbuję, co to za specjał.

Moje ulubione spodnie noszę już z paskiem. Dzisiaj znowu zapięłam na dziurkę dalej :))))) (czy można zgubić spodnie ??? - no może po pijaku, ale podciąganie spodni i tak nie jest za bardzo eleganckie - czas chyba na jakiś shopping).  Czuję się taka lekka i szczupła - szkoda, że lustro ma inne zdanie.... ono nie ma uczuć - co za b*i*t*c*h*!!!!! No naprawdę zero empatiii...;)

Miłego dzionka :)

7 września 2015 , Komentarze (3)

Na szczęście nie chodzi o plus na wadze ;) O dziwo po wczorajszym treningu nie miałam żadnych zakwasów, ale dzisiaj nie szalałam z ćwiczeniami. Nie cierpię jednak monotonii, więc treningi muszą byc urozmaicone i ta rozmaitość przychodzi dość spontanicznie. 

Początek dnia z Tamilee Web - 15 minutowy poranek "I want that body".  Po południu 30 min. spaceru szybkim krokiem - spacer tez zdarzył się spontanicznie, więc nie wiem, jaki dystans przeszłam. A po powrocie dywaniki: 120 brzuszków przeróżnych, 120 nożyc też różnych, 120 przysiadów i 120 ramionek z hantlami, potem jeszcze chwilę relaksu na piłce - coś dla kręgosłupa...

Jutro będzie spokojniej, bo chyba nie dam rady utrzymać takiego tempa na dłużej.  

Dawno się nie mierzyłam, bo strach w oczy zaglądał, ale wreszcie dzisiaj się odważyłam. Od początku " drugiej falii" z V.  ubyło mi w sumie 24 cm w obwodach - Jeeeeej! :))))

Mam ogromną motywację - moja córa wychodzi za mąż na przełomie kwietnia i maja - do tego czasu muszę wyglądać jak milion dolarów !!!!!!!!!! :PP]:>(impreza)(kreci)

Buziaki i udanego wtorku :)

6 września 2015 , Komentarze (12)

Witajcie,

kocham ćwiczyć i powrót do ćwiczeń i budowania formy zaliczam do udanych.  Dzisiaj zrobiłam 20-minutowy trening całego ciała z Mel B (uwielbiam jej energię, aż się chce bardziej zmęczyć i jeszcze bardziej.... :)), 140 brzuszków, 140 nożyc, 80 squatów, 15 minut na ramiona. Na tym koniec, bo bałam się przesadzić, ale czuję się fantastycznie.  Potem kąpiel, piling i cudownie pachnący balsam.  Nie wiem, jak moja skóra zniesie utratę wagi (nie dopuszczam myśli, że miałoby się nie udać zrzucić x-ciu kilogramów), więc to wszystko po to, żeby była w dobrej kondycji, no i oczywiście to też jakaś nagroda po treningu ;). 

Na razie powolutku, ale do przodu - i z przyjemnością :). 

Buziaki ;)

5 września 2015 , Komentarze (3)

Witajcie,

Kolejny dzien jestem poza domkiem i o dziwo ruchu nie brak i z dieta nie tak zle. Codziennie oprocz zaplanowanych cwiczen jeszcze pare dobrych kilometrow spaceru. Ludzie wokol narzekaja na pogode, ze zimno, mokro itp. A JA KWITNE!!!!! Dla mnie kazda pogoda jest dobra, ale uwielbiam cieply deszcz, a potem sloneczko, gdzieniegdzie jakas chmurke.... taka zmienna aure - troche jak ja sama, codziennie jakby nowa wstaje z lozka

23 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

Witajcie po dłuższej przerwie!

Remont skończony, ale to jeszcze nie koniec tej zabawy :)  Jest tak, jak sobie wymarzyłam i z tego się bardzo cieszę. Zabrakło jednak pieniędzy na to i owo, m.in. szafę, więc trochę akrobacji wykonuję, gdzie co upchnąć i co jeszcze wyrzucić lub oddać. Trochę bałaganu jeszcze mi zostało, ale pozytywne jest to, że ćwiczę mimo woli, czego rezultatem jest utrzymanie wagi, a nawet niewielki spadek (ku mojemu zdziwieniu, bo z dietą kiepsko było z powodu braku kuchni i nawału pracy). 

Dużo zmian jednak na lepsze: w domku jasno i pozytywnie, uwielbiam do niego wracać. Łóżko wygodne, nie bolą mnie plecy i wstaję bez problemów - eh, warto było zainwestować. Wszystko ma sens, nie potykam się o dziwne sprzęty i w ogóle łatwiej i przyjemniej się żyje. W każdej komóreczce ciałą czuję, że idzie dobre i zbliża się wielkimi krokami. :) :)

Właśnie zakupiłam matę  pod sprzęt - mój steperek będzie miał swoje stałe miejsce i mam zamiar wskakiwać na niego przy każdej możliwej okazji, a na pewno raz dziennie. 

W pracy miłe komentarze, że schudłam (chyba mam szczęście, bo nawet 2 kg mniej po mnie widać, tyję i chudnę równomiernie na całym ciele, ale co niektóre sfery wymagają szczególnej troski, coby jędrne były,,, he, he).  Waga może bardzo nie spadła, ale sama nawet zauważyłam, że moja sylwetka trochę się poprawiła, a wszystkie spodnie na mnie wiszą. Przybliżam się do wymarzonego momentu, kiedy wreszcie będę mogła założyć spódnicę lub sukienkę bez oporów i poczuć się w niej cudownie. 

Ciągle jeszcze troszkę w głowie mi szumi koncert z ubiegłej niedzieli - eh, pięknie było...!

8 lipca 2015 , Komentarze (5)

Witajcie!

myślałam, że dzisiaj będę mogła się pochwalić, że remont mam za sobą i jak pięknie poszło. Nie do końca to prawda. Jak to zwykle bywa, remont się przedłużył, kilka spraw się skomplikowało, tu i ówdzie trzeba było rozkuć, przesunąć itp. Kuchnia w paczkach stoi na środku pokoju i denerwuje, bo tylko omijać trzeba, a żadnego pożytku nie ma. Przy tym upale rozpaćkane masło samo siebie nie przypomina. Mogę zapomnieć o diecie. Już półtora miesiąca żyję bez kuchni......na kupnych obiadkach. Staram się nie kupować byle czego, zero fast foodów  i tak dalej, ale nie ma to jak dobrze wyposażona kuchnia we własnym domku...Jeszcze troszkę, jeszcze odrobinkę...i wreszcie będę mogłą sobie postać znowu przy garach - ehh, życie jest dziwne - tęsknię za garami i pichceniem, w głowie mi się poprzewracało chyba. Ale takie mieszanie wielką drewnianą łychą to fajna sprawa, hi, hi...Są tacy, co lubią gest palacza, a ja lubię trochę zamieszać - takie tam fanaberie.

W weekend zrobiłam sobie małe wakacje i wybyłam dość daleko. Było cudownie. Dobrze działa taki resecik. 

Życzę Wam słońca, uśmiechu i pięknej opalenizny :)

17 czerwca 2015 , Komentarze (7)

Ehh te małe sprawy, przypadki, zbiegi okoliczności etc. Sprawiają, że życie jest piękne.

Padam ze zmęczenia, nawet mi się gadać nie chce. Sama jestem zaskoczona, ale jest jednak pozytywnie.  Dużo małych zdarzeń, które cieszą, a te trudniejwesze, o dziwo, daje się zaakceptować. Może, jak tyle się dzieje, to po prostu nie ma czasu na zamartwianie się, tylko trzeba działac i koniec - plus mała chwilka refleksji na Vitalii ;)

Przedwczoraj poznałam fajnego sąsiada z cudownym przyjaznym pieskiem - trochę szkoda, że wyprowadzam się jutro. Remont powoli dobiega końca. Wynajmowane mieszkanko czas opuścić. Dobrze mi tu było, trochę jak na wakacjach. Czy to zmiana otoczenia, czy dobra energia tego miejsca - ale - jasno tu, łóżko wygodne i nawet po czterech godzinach snu zero kłopotów ze wstawaniem. 

Kuchnia zamówiona - montaż za tydzień - myślałam, że uda się na ten piątek - niestety nie udało się, więc kolejny tydzień bez lodówki, kuchenki itd.  - przyznaję, że to wyzwanie, zwłaszcza, że skomplikowałam życie rodzinie, ale cóż - to dla wyższego dobra. 

Zaraz lecę jeszcze po ostatnie (mam nadzieję) zakupy - jakieś listwy, trochę farby, bo akurat na pół ściany zabrakło, oprawki do przełączników światła itd. Po połdn montaz drzwi - no to będzie jazda...  trudno mi się dogadać ze szklarzem - traktuje mnie jak "kobietę" - he, he kto by nie chiał co?  Z założenia chyba przyjął, że i tak nie zrozumie, co do niego mówię, więc nawet 10 minut tłumaczenia, co to jest listwa przypodłogowa do niego nie trafia, a wydawało by się, że każdy to wie, ehhh... chce gadań z moim fachowcem, a mnie uroczo pominąć...  ale jak to się mówi, złodziej tylko raz przez wies przejdzie, więc to se ne vrati i drugiego razu nie będzie pewnie.  "Złodziej" zdecydowanie za dużo powiedziane, bo uczciwy i dobry fachowiec pewnie, ale to powiedzenie najlepiej oddaje istotę rzeczy -  wrażliwa jestem na to, jak mnie traktują - i to decyduje, czy będę z kimś pracować, czy nie... 

W niedzielę wyjeźdżam na 3 dni -  tyle czasu nigdzie mnie nie wysyłali, ale wystarczyło że remont zaczęłam i juz dwa wyjazdy pod rząd...  i znowu "gimnastyka akrobatyczna". I chociaż cieszę się, że zostałam zaproszona, zawsze to jakies wyróżnienie, to nie mam ochoty jechać...  - no nie teraz po prostu do jasnej.....!  

Remont lepszy od siłowni, to juz pisałam, ale teraz widać efekty - jakaś się mniejsza w talii zrobiłam, nogi jakby smuklesze, i tyły bardziej jędrne ;) hi, hi... Żyć nie umierać!!!!   Żeby tylko nie dać się lenistwu po remoncie i nie sflaczeć od razu....

buziaki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.