2 tydzień!
Waga mnie nie zaskoczyła pozytywnie,ale zawsze to mniej niż miałam tydzień temu.
Waga na dziś-92kg(-0,3kg)
Z ćwiczeń wczoraj tylko sprzątanie przez 3,5 godzinki,ale przy moim stanie zdrowia to i tak był wysiłek.
Ostatnio od jakiegoś miesiąca pobolewało mnie kolano i biodro z lewej strony,ale od środy ból sie nasilił i trudno mi schodzić po schodach(tylko bokiem mogę zejść).
Teraz mam 9 dni urlopu trochę wypocznę i załatwię kilka spraw,jak na razie z ćwiczeń pozostaje mi NW i spacery
Dziś idę wieczorem na tańce dla samotnych-jeszcze mnie tam nie było-mam pewne obawy,bo nikogo tam nie znam,ale nie należę do wstydliwych osób i szybko nawiązuję nowe znajomości,więc zaryzykuję,a co mi tam.
Trzymajcie kciuki z kolejny tydzień mojej walki-lepiej się postaram-obiecuję(żeby było chociaż 0,5kg na -powtarzam jak mantrę-haha
6 dzień walki-udaje się!
@ mnie opuściła.
Ćwiczenia-wczoraj-40min(4-5km)NW
-dziś basen-900mżabką
dieta z małymi odchyleniami,ale jest i niech mnie nie opuszcza.
Emocje związane z moim byłym partnerem M.-opadły-mogę już bez szału z nim pisać i gadać przez tel.jakojego koleżanka-i tak jest dobrze.To już kolejny kumpel z którym coś mnie tam łączyło,ale jednak najdłużej i najintensywniej.
Wczoraj byłam własnie u takiego kolegi z którym spotkałam się kiedyś 2 razy,ale nie zaiskrzyło z mojej strony choć milutki i dobry z niego człowiek.Opowiedział mi o swoich partnerkach w czasie gdy się nie widzieliśmy-jest szczęśliwy,bo p[oznał 3 miesiące temu nauczycielkę i chcą ze sobą zamieszkać.Od niego pojechałam na zakupy i odwiedzić ciocię w szpitalu(byłam u niej z kuzynem i jego dziewczyną),a potem wspólnie odwiedziliśmy jego młodszego brata i tak minął mi miło ten wczorajszy dzień.
Dziś jestem już po basenie i po śniadanku-za godzinkę pojadę pozałatwiać kilka spraw-na cmentarz do rodziców,kartkę urodzinową musze kupić dla kolegi z pracy,do lumpeksu wejść spodnie w góry sportowe chcę znaleźć.
co do sympatycznych kolegów-J.pisze nadal miłe smsy i zadzwonił dziś z miłymi zyczeniami na dzień matki i miłego dnia.
Wszystkim odwiedzającym dziękuję-trzymajcie kciukasy.
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia matki
2 dzień
Ja dziś popracowałam
tylko 6 godzin-poszykowałam na to małe wesele wydałam obiadek i deser i
mogłam zmykać,ale posiedziałam trochę z kelnerami,potem wstąpiłam do
siostry na kawkę i gołąbka zjadłam(a,że na śniadanko była
grahamka70g+biały serek,potem pomarańcza i pół jabłka,łosoś z
folii-200g+brokułki,no i ten gołąbek to chyba nieźle jak na mnie żarłok.ćwiczeń dziś okrągłe zero,bo @ wykluczyła basen,a ból kolana rower.
J.śle mi smsy -słodzi mi jak umie i dzwoni przynajmniej raz dziennie,a ja się daje rozpieszczać i korzystam z chwili-nic na siłę-może i u mnie coś zaskoczy jak u niego,choć nie chciałabym go skrzywdzić-jakby nie wyszło,ale też nic mu nie obiecywałam.
pierwsze ważenie!
Zaczynam od dziś-waga na dziś 92,3kg(zważyłam się po basenie więc może było więcej,ale też zawitała przed południem @)
Basen dziś o 6 rano-1100m
Śniadanko-grachamka70g+serek domowy własnej roboty (taki z chudego sera na sodzie z kminkiem i solą,ale bez masła)+2 plastry szynki drobiowej.
Zmobilizowałam dziś córkę do sprzątania(duzo tego nie zrobiła ale razem pokój mój posprzątałyśmy-ja umyłam tylko okno i firankę zmieniłam
pranie piorę i wieszam na akord,ale prasować mi się nie chce bo robiłam to wczoraj na akord u innych.Autko obmyłam ,bo wstyd byłoby jechac na kawę takim smoluchem-hihi.
jeszcze powycieram podłogi i bedzie jako tako. W weekend pracuję mam wesele ale maleńkie(ok 20 os.)i jest nadzieja,że prędzej do domu wrócę.
Zadzwoniłam dziś do M.i spytałam,czy nadal jest aktualne,by ze mną wyruszył w góry(nawet mu powiedziałam,że pewnie z kuzynem i jego rodzinką pójdę,ale wyczułam,ze się wymigiwał,ze niby nie chce mi nic obiecywać,bo sam dokładnie nie wie jak ma terminy,ale co tydzień teraz biega-jest własnie na zakupach i nie ma kalendarza.Pożegnałam się i na tym koniec rozmowy-teraz wiem,że woli mnie jak na razie omijać szerokim łukiem i nie zależy mi już na tym by to się zmieniło nawet na stopie przyjacielskiej-jak ja to mówię<łaska kuru dusi>Ja nie namawiałam go po to,by go tam uwieść,bo widzę,że nie ma szans ten związek na odnowienie.Znajdę towarzystwo na wyprawę(jak na razie znajoma vitalijka się zapowiadała-mieszka blisko Ustronia,więc się spotkamy).Moze na 2 dni kuzyn dołączy sam lub z dziecmi i będzie miło-grilowanie wieczorkiem,a od rana wędrówka-oby tylko pogoda dopisała.
NNo i zaczęło lać jak z cebra-bo umyłam okno i auto-hihi
Dziękuję Wam moje słodkie za doping i kciuki-mam wielką wiarę,ze się uda i się uda-w myśl zasady
Pasek zmieniłam i nie ogladam się już wstecz ani z wagą tą starą(108,5),ani z miłością jak mi się być może wydawało-życie toczy się dalej ,a ja sprawię,żebym była szczęśliwa i szczuplejsza i mi się to uda-Amen
Zaczynam od poczatku....
Wiele się ostatnio w moim życiu prywatnym wydarzyło -Romans męża,przyjaźń z M.(no nawet coś więcej z mojej strony,rozwód,rozstanie z M.kilka małych przygód.Wszystko to w dosyć krótkim czasie od października.Wtedy jeszcze miałam ochotę do walki z kg,ale starczyło mi jej tylko do grudnia-po drodze miałam przygodę 8 tygodniową z proteinami i z 88kg zeszłam na 83,ale ta dieta nie dla mnie stwierdziłam ,bo owocki to ja lubię i sie ich nie wyrzeknę.Niestety nie wróciłam do diety zblizonej do smacznie dopasowanej(bo taka miałam i stosowałam skrupulatnie od grudnia 2008-do czerwca 2009).
No i zaczęło się od grudnia-romansowanie z M.dyspensa przez niego udzielana na ciastko,na ser itp.-nie powiem miałam też przy nim wiele ruchu bo jest czynnym biegaczem i długie dystanse z nim przeszłam na nogach,ale efekty i tak były widoczne już po krótkim czasie-tyłam po 1,5kg/miesiąc i nazbierałam ich prawie 10 od grudnia.
Zaczynam się ograniczać,ale nie ćwiczę ostatnio,bo dokucza mi to to to znów tamto i się usprawiedliwiam,anie powinnam,tylko małymi krokami muszę się rozhulać i tyle.
Dosyć użalania się nad sobą.
Jutro rano waga na start i zaczynamy walkę od początku.
Miałam nadzieje,że z M,jakoś mi się ułoży,ale to już historia i nie będę do tego wracała.
Prosiłam go jedynie o przesłanie kilku naszych zdjęć bo mi wessało kilka,no i przesłał mi smsa,że niestety już nie ma-zadzwoniłam i o dziwo odebrał-pogadaliśmy trochę niemal bez emocji,stwierdził,ze przecież nie musimy być na noże i że mam się nie przejmować,bo latem przyjadę do niego to nowe zdjęcia zrobimy-więc pomału przechodzimy na stopę przyjacielsko -koleżeńską.I tak jak na chłodno pomyśle to o to mi właśnie chodziło(może w końcu wysłuchał mnie ten gazda z góry-bo dziś prosiłam go podczas mszy za szwagra,żeby pozytywnie namieszał mi w życiu).No i mogę powiedzieć ,że zaczyna się coś dziać na +.Z markiem porozmawiałam przez 7 min,bez złości i wyrzutów,jest nadzieja na to,ze ten obiecany wyjazd na rybki wypali,J.którego poznałam niedawno i tylko pisaliśmy umówił się na jutro na kawę i rozmowę,dzwonił i życzył mi miłych snów,całusy posyła,jest zauroczony,więc nowa znajomość i sympatyczny dzień jutrzejszy przede mną.Nie napalam się wcale-idę na to spotkanie na zimno,ponieważ wiem,że niby jest w separacji,ale jakiej porozmawiamy o tym jutro,bo to nie na telefon przecież.Dla mnie jest ważne,by mój przyszły partner był wolny i to mu powiedziałam.Ja przecież też poznałam M.przed złożeniem pozwu rozwodowego i jeśli będzie podobna sytuacja u niego możemy sobie dać szansę na bliższe poznanie,jeśli tylko będzie to tzw .
Idę już spać bo jak się uda na basen wstanę zanim mnie @ nie załatwi na cacy-hihi
Dziś waga pokazała mi 93,3,ale było bardzo wcześnie i nie mogę jej traktować na serio,więc przesunęłam na jutro ważenie.
Trzymajcie za mnie kciuki-i zaglądajcie do mnie choć ja was zaniedbałam-może się zawstydzę i poprawię.
awaria!
na resztkach energii wpis robię ,bo mi się skopciło coś w przyłączu do laptopa i jak podłączę zasilacz to się kopci-bywa.
Ostatnio byłam 2 razy na basenie-2000m przepłynełam.
Dieta mi nie wychodzi bo na słodkie mnie kusi i tyle.
Pewnie mnie teraz nie bedzie dosyć długo chyba że grzecznościowo na kompa wejdę.
Życzę wszystkim miłego weekendu i następnego tygodnia-pa
maj czas zacząć!
witam kochane!-transfer
mam przekroczony i net wolno chodzi to mniej zaglądam,ale się
stęskniłam.
Dopiero po 20-tym będzie znów ok.
Przeniosłam znów ważenie na czwartek,bo w ten poniedziałek zawsze jakieś
niespodzianki po weekendzie mam.pewnie znów lipa będzie i spadku żadnego,ale walczę dalej.
Dziś grzecznie zjadłam śniadanko-płatki kukurydziane z mlekiem
chudym,ale później było mniej dietetycznie-córka zabrała mnie na obiad
do chińczyka-był kurczak z warzywami w pomidorach(trochę tłuszczu
widziałam)+ryż i surówka-zjadłyśmy 1 porcję na pół bo duże są -popiłyśmy
mineralka ,a potem to jeszcze kilka chipsów kukurydzianych z dipem
czosnkowym zjadłam i kromala z pasztetem-wiem te 2 dania to juz zupełnie
odpadają.Do wieczora pokutnie była marchewka na surowo.i picie.Tylko
ruchu brak,poza sprzątaniem domku.
Basen odpuściłam choć już od dawna tęsknię za wodą,ale po tej harówce ostatnich dni wlazł mi ból w krzyże i w
kolano.
Od jutra znów 5 dni w pracy impreza na imprezie,ale jeszcze tylko 2 tygodnie i się unormuje.
2 dzień urlopu!
wczoraj się trochę obijałam,ale też posprzątałam swoje mieszkanko,pranie zrobiłam i pokleiłam pierogi ruskie(obdzieliłam nimi jak najwięcej osób,żey mnie nie kusiły,ale i tak pochłonęłam 10 małych sztuk.Basen niestety nie zaliczony.
Dziś wstałam już o 6-obudził mnie sms z zyczeniami miłego dnia i zaraz wyskoczyłam z łóżka,zjadłam śniadanko(musli z mlekiem 0,5%) i na 8 pojechałam sprzatać-zeszło mi do 13,ale prasowanie musiałam zabrać do domku i jeszcze mnie czeka prasowanie cudzych i swoich ciuchów.
Muszę się jeszcze wyszykowac na jutrzejsza imprezę rodzinną-nie mam jakiejś super kreacji-brak funduszy ostatnio-ważniejsze sprawy mam do załatwienia,a nie strojenie się.
Waga dziś rano-nie była dla mnie łaskawa-91,7,ale było wcześnie i jakoś nie do końca jej wierzę.Po południu przed obiadem miałam 90,8,a to już mówi,że świruje.
@ się też zbliża,a więc wahania mogą być,ale boję się tej imprezy,bo dobroci będzie i na pewno się skuszę na ciacho.Aż nie chce stawac na wadze w poniedziałek-brrrr
Dziękuję wszystkim odwiedzajacym mój pamiętnik-ja jakoś ostatnio zaniedbałam wasze,a nawet jak wejdę to rzadko coś piszę w komentarzach.Czas mnie goni,zmęczona po pracy padam na twarz,a jeszcze staram się znaleźć czas na tzw życie prywatne.
Niedziela na sportowo!
Staram się,ale jakoś nie wychodzi mi to w 100%.
Waga urzadza sobie ze mnie kpiny i nawet o 1,2kg może być więcej po jednym dniu,choc nie szalałam jedzeniowo.Jutro mam ważenie-tak jakoś wyszło,że przesunęłam je z czwartku.
Dzisiejszy dzień:pospałam sobie do 9-w końcu mam wolne,potem Jabłuszko i duuuza pomarańcza+kawa(no 2,bo z teściową trzeba było do towarzystwa wypic).
Obiadek zjadłam syty o 12,30(pieczeń z łopatki+ziemniaki i kiszone ogórki,a potem o 13 wsiadłam na rower i pognałam do centrum na herbatke i pogaduchy do kumpeli(7,5km),następnie do byłej pracy na odwiedzinki i kolejna kawę ,a potem na 2 gałki lodów i pogdauchy do kolejnej znajomej,ale na lodach niestety się nie skończyło,bo to właścicielka cukierni i chcąc nie chcąc zjadłam bo częstowali napoleonkę.
Nie chcę widzieć wyniku ważenia.Jutro mam znów wolne i postanowiłam znowu rower zaliczyc,a po południu muszę do urzędu skarbowego po pit 0 i pójdę na basen przynajmniej 1000m przepłynąć.
ciężka noc i dzień
Waga na dziś 90,6kg-masakra-znowu w górę
Zaleczam stres-własnie wczoraj w nocy zaczęłam uswiadamiać M.że nie jest nam po drodze i ,że bardzo mnie zawiódł ostatnio.Ale ja chyba zbyt mocno się zaangażowałam ,bo płakałam pół nocy i teraz mam to na nowo.
Ciężko będzie mi przetrwac kolejne dni,ale postaram się zajadać żal marchewką.