znowu w górę!
dziś waga pokazała mi na co ją stać-a raczej mnie-94,7kg-0,6 więcej a miało być 93,5
No ale jak się świętowało w niedzielę lodami,a potem 2 dni w chlebku siedziałam to mam.
Teraz na maksa w pracy siedzę i mamy ciężkie dni -dziś 3 z 4 po kolei,ale damy radę.
Jutro jestem tylko z Monią-młodszym kucharzem i muszę na niedzielę poszykować na 40 ludzi.
Koledzy proponowali mi żebym sobie dorobiła w hotelu w którym oni teraz sprawdzają teren ,bo wszystkich tam zwolniono i nie mają kucharzy,ale ja wolę nic nie zmieniać-poza tym mam tak nie 16km ,ale pewnie dodatkowo jakieś 13km,więc większość tych groszy na benzynę wydam-wolę bliżej poszukać i rowerem smignąć.
problemy i odchudzanie-jak to pogodzić?
Ja miałam wczoraj niestety dzień na chleb i pochłonęłam polówkę małego okrągłego -reszta była ok -w sumie kcal niewiele ponad normę,ale niestety w bokach zostało pieczywo-ono długo się utrzymuje-buuu
Dziś miałam na śniadanko jabłka z płatkami owsianymi na wodzie+słodzik
2 śniadanko-żurek na polędwiczce drobiowej
Na lunch koktajl z malin i kefiru
a na kolację gotowana pierś z kurczaka z warzywami i rosołek z piersi.
Od jutra 3 dni w pracy i mały młyn bo mamy pełniutki hotel i konferencję na 40 ludzi.
Dziś przepieram i suszę rzeczy po moich córkach i po mnie,a jutro większość wywiozę do Ośrodka pomocy.
Mam problem,bo chciałam zgłosić mojego byłego do komornika,ale ten prosi o jego adres-a niby skąd mam wiedzieć gdzie się przeprowadził?Jak podam adres mojego domu ,gdzie jest zameldowany to siądą na majątku teściów i moim-no ładnie-szczur uciekł z pokładu.
A swoją drogą takie mamy pokopane prawo teraz,że nie ma obowiązku meldowania się.Jak mówiłam adresie firmy,to podobno nie wystarcza.
Mam tydzień na przemyślenie tej sprawy.
Teściowie są wściekli na syna-bo zostawił tylko bałagan wszędzie i nawet nie powiedział,ze się wyprowadza .A jeszcze jacyś goście go szukają,bo podobno zawarł jakąś umowę najmu i nie wywiązał się z umowy-ciekawa jestem czy to tylko wierzchołek góry lodowej?
Gdybym tak w lotto wygrała to miałabym kasę na spłacenie tego domu i byłby względny spokój,a tak jestem jak w matni.Nie ma jeszcze podziału majątku,więc nie mogę nic zrobić w domu,bo podwyższę jego wartość,a łazienka na górze i pokrycie przeciekającego dachu to sprawy priorytetowe.A tam jakoś to będzie-bo musi.
5,4 za mną!
Co do diety jest ok,ale z ćwiczeniami jeszcze kiepsko,bo po chorobie osłabiona jestem.Dziś idę do pracy na 10-22,30,a spanie mi przeszło,bo Starsza miała gości i trochę popiły-było głośno i się przebudziłam.Jaka bedzie waga na czwartek?Miałam teraz @ i waga skakała,ale dziś zjadłam nieco niedozwolonych rzeczy,więc pewnie się odłoży nieco.Prognozuję najbardziej optymiostycznie 93,5kg,ale....
Trzymajcie za mnie kciukasy
Piszę z kompa od przyszłego zięcia:),bo mój nadal w naprawie i nie wiadomo co z nim jest:(
Po urodzinkach i 44 stuknęło!
No i znowu starsza jestem o kolejny rok-mam już 44latakiedy to minęło?
Od środy źle się czułam i już trzeci dzień leżę w łóżeczku zażywając leki i się pocąc.
Jest już nieco lepiej,ale szału jeszcze nie ma.
Jak to przy urodzinach bywa miałam znowu jakiś dziwny nastrój wieczorem-wiecie wspomnienia,tęsknoty i znowu sobie popłakałam do poduszki.Wysłałam nawet smsa Markowi-maratończykowi,ale czy się odezwie nie wiem.Napisałam mu,że tęsknię jak go nie słyszę i że teraz jestem chora i jak na razie z basenu nici.Wiem znowu mnie poniosło -ale ja naprawdę go potrzebuję i wciąż o nim myślę-nie mogę się w żadną nową znajomość zaangażować.
Waga jak na razie jest dla mnie łaskawa i dziś wyświetliła 94,3,a nawet 94,2-no to może mimo wszystko na czwartkowe ważenie będzie nieco poniżej 94kg.
Dietkowo jako tako-bo wczoraj wsunęłam kilka merci i 3 ciasteczka w czekoladzie-w końcu miałam urodzinki-hihi
dopadła mnie choroba!
Nie pisałam długo.W sumie to nie ma się czym chwalić-dziś na ważeniu tylko 100g mniej i to jeszcze dzięku xennie extra.Sobotni alkohol i jedzenie niedozwolonych rzeczy odłożyło się na długo.No ale cóż znowu zaczynam dalej i na następny czwartek mam nadzieje mieć mniej o 1kg.
niestety córka podesłała mi chyb a chorobę ,bo już od wczoraj mnie dusi i kaszlę niemiłosiernie,ale jeszcze dziś praca czeka do nocy-jakoś przebieduję -jutro poleżę plackiem do 13 ,a potem jadę do koleżanki na pogaduchy i idziemy do kina ,bo bilety już kupione.
Ćwiczenia jak na razie w odstawkę -tylko jakieś porządki i nieco twistera.o Basenie niestety muszę zapomnieć bo po pierwsze choroba,a po drugie zbliża się @.
20km pływania w 1,5 misiaca
http://tickers.tickerfactory.com/ezt/t/wiR5ufb/exercise.png
Mam nowy plan do 20 kwietnia 20km przepłynąć i musiałam odszukać paski postępu,bo lepiej widzę co za mną,a moje poprzednie gdzieś zniknęły z archiwum pamiętnika albo ja ślepa jestem.
Znikam już na basen po kolejne sukcesy.
Pozdrawiam wszystkich współodchudzaczy.
moja niby randka-śmiechu warte.
Witajcie -byłam dziś na
kawie z pewnym panem ok 14-tej i powiem wam,że powalił mnie na
kolana-ale ze śmiechu-choć wciąż miałam pokerową minę.Jeszcze taki
egzemplarz mi się nie trafił-haha.Może ja gadałam jakieś 10 min ogółem
,a reszta to był jego monolog,ale zgadnijcie o czym -o jego pasji-czyli
pracy-od 4 lat jest związany z ubezpieczeniami.Miałam cały czas
wrażenie,że chce mnie zwerbować do pracy ,ale że niby może moja córka
chciałaby dorobić sobie do studiów itd itp.Wiecie ja w takie czary mary
nie wierzę,ale posłuchałam z grzeczności,bo co miałam zrobić wyjść po 10
minutach?I on jeszcze zaproponował kolejne spotkanie,że niby lubi
rozmawiać(chyba raczej mówić i być słuchanym-haha)Spytałam więc po co ze
mną się umówił-a on ,że on nie ma zamiaru żadnego związku stwarzać bo
mu tak dobrze bez zobowiązań i jak już to tylko takie spotkania wchodzą w
grę.No to mu wprost powiedziałam,że on dla mnie czasu nie ma bo wciąż
jest pochłonięty pracą i jest takim pędziwiatrem,a mnie nie interesują
spotkania na 2-3 godzinki od czasu do czasu tylko po to,żeby wskoczyć z
nim do łózka,bo po pierwsze go nie znam i jakoś nie mam parcia,żeby to
zrobić,a po drugie takie romanse pozostawiają we mnie niesmak i gorycz
na długo-i po prostu tak nie chcę.
Na szczęście jest się gdzie rozluźnić po takim nudnym spotkaniu i zajechałam wprost na planowany basen całe 1000m przepłynęłam po 2 miesięcznej przerwie i zaraz się lepiej poczułam.pewnie będę miała zakwasy,bo nie ćwiczyłam długo ,a pływałam z całych sił nie oszczędzając się .W drodze powrotnej zahaczyłam o Auchan by zobaczyć twistery(taka Małgocha mnie zaraziła,że niby u niej daje lepsze efekty niż rowerek).No i mam go-niecałe 39zł płaciłam-taki z wypustkami do akupresury i z magnesami-na necie są w podobnej cenie z wysyłką,a ten przynajmniej widzę-podobno ma 2 lata gwarancji-haha.Mam zamiar go zajechać w tym czasie.Na razie tylko 5 minut się pokręciłam na rozgrzewkę,ale planuję dziennie po 15 min minimum.Nawet sobie wymyśliłyśmy z koleżankami w pracy,że możemy go mieć w szatni czasem jak nie ma ludzi na restauracji i wszystko zrobione to możemy pośmigać.Jutro ważenie i mam nadzieję,że waga nadal będzie dla mnie łaskawa.
waga jest łaskawa:)
Jutro ważenie i dziś nie mogłam się powstrzymać i sprawdzić jak to bedzie po tym obżarstwie weekendowym(słodkości)jednak zdziwiłam się bardzo -nie mogłam uwierzyć ,że mam tyle ile na wyświetlaczu i wchodziłąm 3 razy przestawiając wciąż wagę-haha.tak czekałam na 5 po 9,a tu niespodzianka94,9kgjestem z siebie dumna,ze tak porządnie dietkowałam te 2,5dnia.Piję jak smok,a w nocy siusiam jak stara pompa-haha.
Muszę sprawdzić co mi tam na diecie przygotowali i listę zakupów zrobić,bo mam tylko jogurt ale 3%(nie dla mnie)i owoce.Na 14 umówię się na kawkę ,a po kawie basen zaliczę,choć nieco mnie drapie w gardle,ale może mi woda pomoże to cholerstwo przegonić,albo bardziej się rozchoruję.
Weekendowa porażka.
Weekendu nie mogę zaliczyć do udanego i na tzw-ok.
Niestety pochłonęłam 2 czekolady z nerwów w sobotę i w niedzielę pół wz-ki i rurke ze śmietaną.Teraz mam za swoje,bo niby nie przytyłam,ale do czwartku miałam mieć planowane 95,6,a ja mam dziś 96,5.Mam 3 dni na zrzucenie balastu-2 z nich w pracy spędzę,ale będę twarda i jeśli już będę podjadała to marchewkę.
Jutro musze się zmusić i na 6 rano wyjść na basen,bo przestałam chodzić i tylko okazjonalnie pływam.
Może uda mi się znów wejść w ten rytm pływania kilka razy w tygodniu jak kiedyś.Mam jedynie obawy,bo jak przepłynę 1000m to boli mnie kręgosłup w odcinku lędźwiowym.
wone chwile
Mam za sobą cięzki tydzień,ale teraz 2 dni wolne i mam naprawdę ochotę odpocząć na maksa.
Dziś małe SPA planuję w domku-kąpiel z olejkiem świerkowym,moczenie nóżek w soli,moze nawet włoski zafarbuję(ale jak na razie farbę moją wykorzystała córka-wrrr)
Basen będzie obowiązkowo jutro,a dziś jak koleżanka się odezwie to może tańce.Mieliśmy jechac ,ale byliśmy tylko wstepnie umówione,a ja przez ten pęd w pracy nie zadzwoniłam wcześniej i teraz mam za swoje.
Witajcie!
Mam dziś wolne-hura
śniadanko zjedzone-tost z 2 kromek ciemnego chlebka+szynka z indyka+pomarańcza i 0,5l herbatki.
2śniadanie-surówka z tego co poniżej
Marchew |
50 g (1 mała) |
Jabłko |
75 g (½ średniego) |
Jogurt naturalny 2% tłuszczu |
15 g (1 łyżka) |
Cukier |
1 g (1 szczypta) |
URBANEK - Chrzan łowicki naturalny Potem moje ulubione ryż z pomarańczami miodkiem i migdałkami 4łyżki surowego ryżu 0,4kg pomarańczy2 łyżeczki śmietany i 2 miodku i ok 7g migdałków obiadokolacja: zupa szpinakowa i 60g fileta z kurczaka z ryżem papryką ananasem i miodkiem
|
6 g (1 płaska łyżeczka) |