Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekendowa porażka.


 Weekendu nie mogę zaliczyć do udanego i na tzw-ok.
Niestety pochłonęłam 2 czekolady z nerwów w sobotę i w niedzielę pół wz-ki i rurke ze śmietaną.Teraz mam za swoje,bo niby nie przytyłam,ale do czwartku miałam mieć planowane 95,6,a ja mam dziś 96,5.Mam 3 dni na zrzucenie balastu-2 z nich w pracy spędzę,ale będę twarda i jeśli już będę podjadała to marchewkę.
Jutro musze się zmusić i na 6 rano wyjść na basen,bo przestałam chodzić i tylko okazjonalnie pływam.
Może uda mi się znów wejść w ten rytm pływania kilka razy w tygodniu jak kiedyś.Mam jedynie obawy,bo jak przepłynę 1000m to boli mnie kręgosłup w odcinku lędźwiowym.

  • kubala03

    kubala03

    28 lutego 2011, 17:54

    słodkościami. Ale ostatnio już nie jestem tak zachłanna na slodkie wiec też Ci tego życzę. Basen jest fajny, ale nie wyczynowe pływanie- tylko rekreacyjne... Powodzenia

  • mikrobik

    mikrobik

    28 lutego 2011, 16:51

    Okazuje się, że to pływanie nie jest dla kręgosłupa takie zdrowe. Ortopeda powiedział mi, że najzdrowsze na grzbiecie. Spróbuj. Po łapach za łakocie, ale tak już mamy, bo inaczej nie miałybyśmy nadwagi.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.