zrobiłam wczoraj rozpiskę zadań, które muszę wykonać do ślubu..
trochę się tego nazbierało.. ale jeszcze dziś i jutro w pracy,
a od soboty jestem wolna bezrobotna...
ale w sumie powiem wam, że chyba czas się pogodzić z brakiem pracy...
szukam wprawdzie.. ale jakoś teraz mi nie zależy by do końca września coś znaleźć.. tak fajnie by było gdyby się udało od października coś załatwić.. tak tak załatwić...
nie masz znajomości to nie licz na nic specjalnie... niestety...
mam nadzieje, że narzeczonemu uda się coś u siebie w firmie załatwić poszłabym na produkcje w sumie nawet byle by się gdzieś dostać...
wczoraj zamówiłam drabinę aluminiową i myślę, że powinna być do jutra u pana I...
wtedy biorę się za porządki przed ślubne w moim przyszłym domku....
okna... bez drabiny zapomnij przy moim wzroście by je umyć,
że o zdjęciu firanki nie wspomnę..
więc myślę, że wrzesień będzie czasem wyjątkowo wzmożonych działań..
poza tym ten remont zaraz po ślubie..
na 2 października mamy zamówione okna...
musimy jeszcze pomyśleć o płytkach na ścianę bo tych z podłogi nie będziemy na razie zmieniać.. koszty to jakaś masakra...
same płytki to koszt do 50 zł za metr..
a pan powiedział, że jak chcemy małe 10x10 to ok. 60 zł za metr od położenia...
kur... to jakiś żart..
a takie małe mi się podobają... ale chyba trzeba będzie odpuścić..
i rozejrzeć się za większymi może jakieś 30x30 wtedy to położenie ok 40-45 zł..
także, że wiem czy nie skończy się tylko na oknach, gipsie,
hydraulice, elektryce i płytkach..
możliwe, że jak popłacimy wszystko to na meble już braknie funduszy..
poczekamy zobaczymy.....