witajcie,
przydałoby mi się porządne biczowanie na opamiętanie...
mam taką fazę na słodki, w ogóle na jedzenie mam fazę... nic tylko bym żarła...
mimo, że chwilę temu jadłam... jakiś koszmar...
jak można w ciągu godziny zeżreć 2 pr. polo, sucharki na mleku,
3 kanapki, 3 rurki z kremem... aż mi teraz nie dobrze i w żołądku mnie gniecie... blleeee........ beznadziejna jestem....
niedługo tak będę wyglądać...
chyba, że ja już tak wyglądam..... a żyje w tej cudownej, błogiej nieświadomości....
o mamusiu.. ratuj....
ja dopiero dziś rozpoczęłam weekendowanie....
szanowny pan I. nie dogadał się z siostrą przez telefon
i jak przyjechali w środę to okazało się,
że w piątek po śniadaniu (czyli dziś) już muszą jechać dalej bo jadą na ślub do znajomych pod Jelenią Górę... co do tak szybkiej wizyty nie mam nic na przeciw....
byli, odwiedzili i znów z rok będzie spokój... Mikołaj dobrze zareagował na tłum w domu... szybko się skumplował z 8-letnim kuzynem.. zresztą On w ogóle szaleje za dzieciakami... niektóre przed nim wręcz uciekają...
po obiadku poszłam poplewić do ogródka, bo Pan I. dziś wolne systemowo w pracy,
więc został z Mikołajem w domu... a mnie się całkiem sporo udało ogarnąć...
chciałam iść jeszcze jak Mikoś zasnął, ale za bardzo się obżarłam i aż mnie mdli...
oj wstyd...
a nadomiar wszystkiego chyba waga mi zdechła na dobre...
jutro kupię baterie to się przekonamy... nawet nie mogę kontrolować wagi...
miałam coś jeszcze napisać, ale mi wyleciało... buuu.....
dobra, poczytam co u Was....
i chyba pójdę się kajać w wannie....
Dobrej nocy....