Witajcie,
pogoda znów nam się popsuła mówiąc delikatnie... buu...
kisimy się kolejny dzień w domku... a ileż można? już mi to bokiem wychodzi...
jedyny plus to Miki wrócił do dwóch drzemek w ciągu dnia..
a to pobudka była:
w niedzielę obchodziliśmy pierwszy dzień dziecka.. byliśmy u Dziadków,
bo miał być zlot dużych i małych dzieci... ale skończyło się na tym,
że Bratanica się pochorowała i zamiast do dziadków pojechali na pogotowie,
bo mała miała 39 st. gorączki..
Dziadek zrobił nam wszystkim niespodziankę i za swoje "kieszonkowe" kupił trampolinę...
więc z Mikosiem trochę "poskakaliśmy" - fajna zabawa...
szkoda, że ja nie przygotowana byłam, bo miałam spódniczkę..
ale jeszcze sobie to odbiję...
Pan I. ma w poniedziałek urodziny, a ja nie mam nawet pomysłu co mam mu kupić...
masakra.. nie lubię kupować prezentów, bo zawsze mam z tym problem...
Miłego wieczoru Kochane...
chrupkaaaa
4 czerwca 2014, 06:30Słodziak :)