Witajcie,
już się cieszyłam, że net trochę lepiej chodzi, a tu znów lipa.. wczoraj napisałam fajny wpis, ale jak przyszło do opcji "publikuj" to wszystko mi zeżarło... - brak połączenia z serwerem.. myślałam, że mnie szlag trafi.. ale trudno, co nas nie zabije to nas wzmocni... tak więc będę pisać jak tylko mi na to pozwoli internet... dziś będzie jednak krócej, bo już sama nie wiem co wczoraj pisałam...
a co nowego? Mikoś ambitnie dąży do opanowania nowej umiejętności jaką jest chodzenie... już od jakiegoś czasu robił po kroczku.. ale w zasadzie od wielkiej soboty robi ich z każdym dniem więcej... przemierza dłuższe dystanse.. dziś to już sam przeszedł pół pokoju.. chwieje się jak banka-wstańka, ale duma mnie rozpiera jak widzę jak sobie mój Dziśdziś radzi.. nie dawno leżał tylko i machał rączkami i nóżkami, a już dziś jeszcze przed ukończeniem 10-tego miesiąca sam stawia pierwsze kroki.. jak na niego patrze to aż sama buźka moja w banana się układa...
w ostatnim czasie zdobył jeszcze kilka innych umiejętności.. codziennie pokazuje coś nowego.. uczyliśmy do z Panem I. schodzenia z łózka i kanapy, opanował to już wyśmienicie.. jestem szczęśliwa, bo wiem, że jest znacznie mniejsza szansa, że zrobi sobie krzywdę spadając z łóżka głową w dół.. teraz najpierw się odwraca, spószcza nóżki na podłogę i hop już na dole...
a mnie czekają badania kontrolne ze względu na te nieszczęsną tarczycę.. poziom hormonów, przeciwciała... zastanawiam się też nad zrobieniem badań pod tym kontem Mikosiowi.. bo endokrynolog powiedział, że w sytuacji gdy matka ma niedoczynność i chorobę Hashimoto może to zagrażać dziecku.. gdyż mój organizm sam niszczy moją tarczycę i mógł też atakować tarczycę dziecka, a chora tarczyca zaburza pracę całego ciała, wszystkich organów.. ale Mały rozwija się prawidłowo, więc mam nadzieję, że moja choroba aktywowała się po porodzie.. żałuję, że w czasie ciąży nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić poziom TSH.. ale jakoś o tym nie pomyślałam.. a moja gin to olała.. mogę się tylko bić w piersi za moją ignorancję, a przecież mam świadomość, że to choroba dziedziczna i to głównie w linii żeńskiej.. ja jestem już trzecim pokoleniem, które wie - jest świadome.. a mi nie pozostało nic innego jak tylko łykanie hormonów do końca życia.. badania krwi ma pomóc lekarzowi dopasować odpowiednią dawkę..
biorę już euthyrox 50 drugi tydzień, a kontrola za ok. 1,5 miesiąca.. zobaczymy...
Mikoś zaraz się penie obudzi z drzemki, więc szybko czytam co tam u Was..
Miłego popołudnia..
Kora1986
23 kwietnia 2014, 13:52to musi być niesamowite przeżycie jak dziecko zaczyna chodzić :-)
OnceAgain
23 kwietnia 2014, 12:57Kochana jak Mikoś zacznie na dobre chodzić to już nie będzie można za nim nadążyć :) więc ciesz się jeszcze względnym spokojem :). Co do tarczycy mam nadzieję że leki pomogą i wszystkie wyniki będą ok :)
Pixi18182
23 kwietnia 2014, 12:32Jejku to macie ciekawie jak zaczyna dreptać :)
aaaotoja
23 kwietnia 2014, 12:24Wspolczuje problemow z tarczyca. Moj 2 tygodnie temu skonczyl 9mc raczkuje sprawnie i podnosi sie jakby do stania ale jak narazie trzyma sie na kolanach zamiast na stopach :-D ale dzieci w tym wieku robia.nowe rzeczy z dnia na dzien. Juz.nie moge sie doczekac jak moj maly pojdzie
Mandaryneczka
23 kwietnia 2014, 12:12Mam nadzieje,ze sie ureguluje Twoja tarczyca, takie choroby są upierdliwe moja ciocia miala nadczynnosc czy tam niedoczynnosci(zawsze to mieszam ) i kilka lat sie leczyla,,