Minął kolejny tydzień.
Brzydka waga w sobotę pokazała 68,5kg czyli 2kg w dół w trzy tygodnie.
Zostało 5 tygodni i 4 kg do zrzutu, jakie mam szanse???
Tydzień minął pod znakiem diety - wszystko się ładnie układało. Nie było lodów, ciast, czekolad i innych tłustości. Do pracy zabierałm pitne jogurty i co 3 godziny cos jadłam ale malutko. Po powrocie do domu wieczorami było najciężej i choć może głód mi nie dokuczał to przy robieniu kolacji wrzucałam "co nieco" brzucha.
Zaczął się weekend i byłam nastawiona bojowo aż... pojechaliśmy z dziećmi odwiedzić Dziadków a tu Teściowe mieli na obiad gołąbki (przepadam za nimi) a na deser drożdżowe ciacho ze śliwkami - obłęd i jak tu się cholerka odchudzać - jedyne wyjście to opaska na oczy i klamerka na nos albo siedzieć w domu od rana do wieczora a na miasto wychodzić bez pieniędzy w portfelu!
Nie, nie było tak źle - bo wyrzuty sumienia i przepiękna jesienna pogoda wyciągnęły mnie u nich do ogrodu a tam dałam się ponieść fantazji i wpadłam w godzinny wir porządków jesiennych - przycinanie krzewów (tzn. nadwanie im fajnych form) grabienie liści, bieganie za Michałkiem jeźdźącym na rowerku i za Marcinkiem - pędziwiatrem, który z prędkością błyskawicy przemieszczał się po ścieżkach. Mam nadzieję że spaliłam to, co zjadłam w nadmiarze :)
Niesiona zwiększonym poziomem hormonu szczęścia (jesienne obcowanie z naturą i fizyczne zmęczenie) i ostatnimi dykusjami na forum szóstkowym, zdecydowałam się spróbować swoich sił jako kierowca (moje prawko wożę ze sobą od 12 lat, a w ciągu tego czasu siadłam za kółkiem może 3 razy) i pojechałam :)))) dobrze że był wieczór i weekend tak więc ruch niewielki - Mężuś był świetnym instrukorem a dzieciaki? - jeden zasnął a drugi wydawał zachęcające okrzyki jak zapalało się zielone światło :)) przejechałam przez środek miasta i nawet przez rondo z tramwajem. Było i ruszanie pod górkę i parkowanie i mnóstwo stresu ale i radości :) Teraz nie pozostaje nic innego jak to utrwalać.
Na sobotnich zakupach kupiłam sobie caaaałą masę warzyw i chude mięsko tak więc następny tydzień zapowada się zdrowo. Codziennie też ciczę brzuszki i jedżdżę na rowerku choć nie tyle co bym chciała - spróbuję i to poprawić.
Miłego weekendu i tygodnia i oby nasze kilogramy SPADAŁY!