Kochane moje.
Nie pisałam przez dwa tygodnie, bo nie było o czym, ponieważ się zaniedbałam i jadłam normalnie. Waga mocno nie wzrosła, właściwie tylko troszku, bo mam 111,6kg czyli tylko o 1,2kg w górę, ogarnę to jeszcze przed świętami :)
Od dziś znów jestem na swoim nie łączeniu węgli z białkami.
Po tej dwutygodniowej rozpuście, jestem opuchnięta i obolała, a to znaczy, że taki tryb jedzenia mi nie służy, a jadłam na prawdę wszystko i fast foody,słodkie ciastka,ciasta, smażone miesa,tłuste kiełbasy,bułki pszenne.
Było minęło, czas wracać tam, gdzie mi było dobrze,smacznie i zdrowo.
Jak Wam idą przygotowania do świąt? Mnie zostało do umycia jedno okno, biszkopty dwa mam upieczone, babkę jak co roku kupię ( nie umiem piec babki, tzn nie mam żadnego dobrego przepisu, na dobrą,wilgotną babkę marmurkową) Bigosik już ugotowany i schowany do słoiczków. Jeszcze tylko upieke coś słodkiego i wartosciowszego dla mnie, jakas sałateczka i święta mogą przybywać.
Wczoraj byłam na Drodze Krzyżowej ulicami miasta, trwało to jakies dwie godziny i dziś czuję że mam nogi. Nir wyobrażam sobie tych ekstremalnych dróg, gdzie ludzie w ciszy,skupieniu i ciemności idą minimum 40km nocą w ciężkich warunkach pogodowych i terenowych. A może któraś z was, była na tyle odważna?
Pozdrawiam poniedziałkowo.