- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (6)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 37520 |
Komentarzy: | 206 |
Założony: | 31 marca 2008 |
Ostatni wpis: | 21 lutego 2014 |
kobieta, 42 lat, Kraków
171 cm, 99.40 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Cześć dziewczynki,
Nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta, ale tak czy inaczej zdecydowanie bardziej czuję się zmotywowana mając świadomośc, że muszę czarno na białym pochwalić się moimim wątpliwymi wynikami w walce z kilogramami.
Minął weekend... rewelacji nie było, ale zmieściłam się w dziennej dawce 1000 kcal. Niestety po tygodniu diety, ćwiczeń na wadze niecały kilogram mniej.
Na dobicie pooglądałam swoje zdjęcia...wyglądam jak potwór i nie ma co się oszukiwać...
Na razie kawa...czarna...chociaż jej z głębi żołądka nie znoszę, za chwilkę jajo i pomidor, a na obiad mięso i sałata.
Nastrój mam popsuty na najbliższy tydzień.
Powiem tak...zmaściłam po całości. We wtorek do popołudnia trzymałam cud miód, ale jak tylko goście się zeszli to popłynełam. Nawet nie będę Wam wymieniać co w siebie wrzuciłam, żeby nie robić Wam apetytu...rozpływało się w ustach. Teraz się rozpływa, ale w biodrach. Ważę o 1 kg więcej niż kiedy zaczynałam w poniedziałek...ale do następnego poniedziałku musi być 82..musi!
Wczoraj troszkę wypociłam na vacu, dzisiaj będzie fitness i sama kawka, owocek i może zupka i nie ma zmiłuj się bo stracę resztki szacunku do siebie! Trzeba odpokutować co się nagrzeszyło.
A tak jak się spodziewałam już mój chłopak mnie dobija swoimi przechwałkami jak to schudł 2,5 kg...wrrrrr..no schudł schudł, ale on się zażerał fast foodami przed obiadem i po. Nic dziwnego, że jak zminimializuje to swoje obżarstwo to zaraz zobaczy efekty. I przy takiej wersji zostajemy :-)
Dzień pierwszy...oby nie ostatni :-)
Witam wszystkie dziewczynki,
Od dłuższego czasu wpadam poczytać Wasze pamiętniki, zwłaszcza kiedy szukam motywacji, żeby rozpocząć zrzucanie kilogramów. Przyznam, że patrząc na Wasze wyniki człowiek naprawdę zaczyna nabierać ochoty, żeby się do Was przyłaczyć i też mieć frajdę z osiągniętych rezultatów.
Tak sobie pomyślałam, że może kiedy zapiszę sobie te wszystkie moje grzeszki, kiedy będę musiała spowiadać się przed samą sobą i Wami będę miała lepszą motywację i czarno na białym ile z tego mojego gadania o odchudzaniu jest naprawdę odchudzaniem.
Moja historia?
Zawsze byłam gruba, od kiedy pamiętam. Chudłam pare kilo, które potem szybciutko przybierałam. Uwielbiałam słodycze i to się nie zmieniło do dziś. Potrafię nie jeść cały dzień, żeby wieczorem pochłonąć tabliczkę czekolady. No i żyłam sobie taka gruba Berta, słuchając tych wszystkich komentarzy "uroczych ludzi", którzy mieli to szczęście nigdy się nie dowiedzieć ile kcalorii ma kromka chleba albo plasterek sera. Aż pewnego dnia setny raz zaczęłam dietę i pierwszy raz na niej wytrwałam ...nie pare dni, nie pare tygodni ale pare miesięcy :-) Schudłam 20 kg w ciągu 6 miesięcy. Zmieniłam trochę swój tryb życia na mniej siedzący i posiliłam się dietami cud. Te 6 miesięcy upłynęło pod znakiem diety 13 i kapuścianki. Teraz sama się zastanawiam jak ja to wtedy wytrzymałam....
Od roku niestety moja waga kręci się wokół 83 kg, raz mniej raz więcej..ale generalnie 83. Muszę przyznać, że więcej chyba gadam o tym całym odchudzaniu niż robię..bo po paru dniach diety daję upust swoim zachciankom i efektów żadnych. Ćwiczę od jakiegoś czasu dość regularnie ale niestety bez diety nie daje to żadnych rezultatów w moim przypadku.
Jak wspominam siebie sprzed roku nie mogę uwierzyć, że tak wyglądałam. zreszta co tu dużo gadać nawet teraz jak patrzę w lustro zastanawiam się jak mogłąbym się komukolwiek spodobać. Te zwały tłuszczu są przerażające...a jeszcze bardziej przygnębiająca jest myśl, że gdyby ten mój prywatny cud zdarzył się ponownie i schudłabym kolejne 20 kg to i tak nigdy z dumą nie rozbiorę się na plaży bo moje rozstępy, cellulit i obwisła skóra zawsze już będą moją karą za to niedbalstwo za młodych lat. No cóż zawsze zostaje na pocieszenie myśl o obcisłej kiecce.
Zaczynam dzisiaj...31 marca, ale tym razem troszkę inaczej. Spróbuję bardziej racjonalnej diety, która będzie się składać z 5 posiłków ale kalorycznie chciałabym bilans dnia ograniczyć do 700 kcal.
Mamy więc godzinę 15:00 a u mnie na koncie:
10:00 - kawa z mlekiem 0,5%
13:00 - tuńczyk w sosie własnym (puszka 120g)
Planuję jeszcze sałatę z olejem, octem i mięsem na obiad a potem jabłuszko. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Trzymajcie kciuki :-)