Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przed weekendowa motywacja...


Wczorajszy dzień chyba zaliczyłam...tzn kawka, zupke zastąpiłam maleńką (naprawdę tyci tyci) galaretką drobiową, czyli kawalątek kurczaczka w chudym rosołku, pomarańczką, bananem i gryzkiem batonika corny od mojej siostry łakomczuszka. Całość uhonorowałam godziną aerobiku i 15 minutami (wiem, że mało..będzie więcej) orbitreksu..Kocham ten orbitreks jak widzę jak mój tłusty tyłek nie ma wyjścia tylko napina mięśnie.
I dzisiaj nie może być gorzej; zaliczona kawa z mlekiem i czeka na mnie tuńczyk w sosie własnym - tyle w pracy. W domu też mam nadzieję na coś małego i bardzo dietetycznego.
Nie ma dziewczyny żartów, muszę być twarda bo jak patrzę na siebie w lustrze, to od szyi w dół się do siebie nie pzyznaję.
Niestety grzeszę sobie pepsi max i tigerem light ...myślicie, że to duży grzech? NIby kcalorii to nie ma, ale niezdrowe straszliwe.
Wczoraj zaopatrzyłam się w nowy żel nivea do zmniejszania obwodu cielska...zobaczymy co to warte a przede wszystkim ile i jak systematyczne będę tego używać. Moja ciało zdecydowanie wymaga jakiegoś wspomagania zewnętrznego bo utonęło w cellulicie.
Moja silna wolo wróć!!!
Poczytam sobie wasze pamiętniczki, żeby zmotywować się przed weekendem..bo wiecie jak to jest, gdy się siedzi w domu, gdzie pełna lodówa a z szafek wysypują się słodycze.
A i mam nadzieję, że już z powrotem jest 83 na wadze, czyli zaczynam od początku. Tak bym chciała zobaczyć w kwietniu 7 na przodzie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.