Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie krzyczcie...


Powiem tak...zmaściłam po całości. We wtorek do popołudnia trzymałam cud miód, ale jak tylko goście się zeszli to popłynełam. Nawet nie będę Wam wymieniać co w siebie wrzuciłam, żeby nie robić Wam apetytu...rozpływało się w ustach. Teraz się rozpływa, ale w biodrach. Ważę o 1 kg więcej niż kiedy zaczynałam w poniedziałek...ale do następnego poniedziałku musi być 82..musi!
Wczoraj troszkę wypociłam na vacu, dzisiaj będzie fitness i sama kawka, owocek i może zupka i nie ma zmiłuj się bo stracę resztki szacunku do siebie! Trzeba odpokutować co się nagrzeszyło.
A tak jak się spodziewałam już mój chłopak mnie dobija swoimi przechwałkami jak to schudł 2,5 kg...wrrrrr..no schudł schudł, ale on się zażerał fast foodami przed obiadem i po. Nic dziwnego, że jak zminimializuje to swoje obżarstwo to zaraz zobaczy efekty. I przy takiej wersji zostajemy :-)

 

  • izydora322

    izydora322

    4 kwietnia 2008, 08:54

    krzyczeć nie będę ale musisz poprawić swoją silną wole.. swoim chłopakiem się nie przejmuj tylko zrób sobie ale tylko sobie wyzwanie - schudne więcej niż on.. niech jego zapał będzie też twoją motywacją.. wiec koniec obżarstwa.. buziaki!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.