20 min.
Uf ....właśnie skończyłam jazde na rowerze stacjonarnym. Jechałam 20 min. a zmęczyłam się jak djabli. Na powietrzu jade 2 godz. i nie zmęcze sie tak jak teraz, dlaczego tak jest? Jeśli chodzi o kcal to udaje mi sie je utrzymać na poziomie. Synek został dzisiaj na noc na wsiu u swojej prababci, a mała znów sama. Mąż jeszcze w pracy, jak przyjdzie to pewnie będzie padnięty. Zje obiadokolacje i pójdzie spać. Kończe, bo czeka mnie jeszcze kąpiel Martyni. Dobranoc wszyystkim Vitalijką.
Pizza?????
Uciekłam właśnie z kuchni bo rodzinka zajada pizze (mam nadzieje, że poprawnie). Przyjechała siostra ze szwagrem i siostrzeńcem więc mój mąż szaleje w kuchni, a że jest kucharzem z zawodu nieźle mu to wychodzi. Dla mnie to już zapóźno, a żeby nie kusić więc siedze przed komputerem i klikam.
Pyszne caisteczko....
Wczoraj z radości, że waga tak spadła upiełam rodzince pyszte ciasto. Ale spokojnie ja nie ruszyłam ani grama. Mąż sie bardzo ucieszył ze słodkości bo straszny z niego łasuch, ale sprowadziłam go na ziemię, że za tydzień jesli waga nie spadnie to nic do jedzenia nie dostaną( to oczywiście żart). Synuś wrócił i zaczeły się przepychaniki i kłótni, kto ma siedzieć przy komputerze. Więc ja jako autorytet stwierdziłam, że dopóki nie dojdą do porozumienia to mamusia będzie siedziała czały czas.
3 kg...
Dzisiaj ważenie.... HURAAAAAA waga spadła o 3 kg. Na pasku wagi nic nie zmieniam, bo niestety wcześniej przytyłam. Chociaż jeśli chodzi o ten spadek to pewnie jest on troszkę mniejsz bo w zeszłym tygodniu jak się ważyłam to miałam strasznie spuchnięte kostki. Ale to i tak nie ważne liczy się to że jest mniej. Super. Pozdrawiam wszystkie Vitalijki.
Uf gorąco.....
Uf, jestem cała ociężała, czuję się jakbym ważyła jeszcze raz tyle co teraz. A w sobotę pomiar wagi. Mam nadzieje, że to przez pogodę. U nas jest strasznie gorąco, parno i nie ma czym oddychać. W pracy taka parówka, że nie miałam siły na nic, byłam wręcz gotowa wszystkich gryź. Jeśli w sobotę okaże się, że waga stoi w miejscu albo jeszcze gorzej poszła w górę to się chyba zastrzelę. Kcal utrzymane na poziomie, nie mam już problemu z jedzeniem do 18.00. Najchętniej to poszłabym już spać, ale co będę robić w nocy ( chociaż może i coś by się znalazło wraz z mężusiem). Pozdrawim wszystkich dzisiaj chłodno.
:))
Dzisiejszy limit utrzymany.Po poniedziałkowym ćwiczeniu dopiero wczoraj na wieczór zaczełam odczuwać wszystkie mięśnie.Poskładam pranie i idę ćwiczyć, potem kolacja dla męża, umyć Martynie, skończyc książke(Saga o Ludziach Lodu -czytałam chyba z 5 razy) i spać bo jutro znowu do pracy. Pozdrawia wszystkie VITALIJKI.
1,5 l
Podsumowanie dzisiejszego dnia to 1.600 kcal. Jeśli chodzi o Pilates to dzisiaj nie miałam czasu. Po pracy zakupy, potem po córcie do mamy i do domu. W domu obiad na jutro- rosół, na dzisiaj "bigos ala leczo". Powiedzce mi ile wypijacie wody? Ja piję bardzo mało, a wszędzie się mówi, że trzeba wypijać co najmniej 1.5 l. Ja po prosty nie czuję takiej potrzeby, a jak próbuję wypić więcej to aż mnie otrząsa.Jedynie bez problemu mogę wypić Żywca cytrynowego, ale czytała gdzieś na forum, że ta woda ma dużo kcal.
Siemanko....
Siemanko Vitalijki. Dzięki Emkab wiem,że nie mogę przekroczyć 1.776 kcal, żeby móc spadać z wagi. Dzisiaj wciągnęłam 1.620 kcal i właśnie skączyłam ćwiczyć Pilates, co prawda to nie do końca, bo się strasznie zasapałam i spociłam jak prosiaczek. Ale zaczeła i mam nadzieje, że będę ćwiczyć dalej. Jestam strasznie dumna z siebie, mało co niepolecę. Od jutra przestaje słodzić, nie wiedziałam, że 6 łyżeczek cukru to 316 kcal, prawie tyle co dzisiejsze moje śniadanie.
Podsumowanie...
Przez cały dzień zjadłam 1.644 kcal. Więcej niż wczoraj, ale sama nie wiem ile mam tych kcal wcinać, żeby waga spadała. Nie chcę za mało, żeby organizm nie jechał na trybie "głodówki" bo z tego co wiem to najgorsze co może być. Z mężem i córcią przez godz. jeździliśmy rowerami, z małymi przerwami jak mała wpadała w piasek i miała problem z jazdą. I tak jestem w szoku,że nadążała za nami. W tej chwili tatuś kąpie córunie, a ja pisze podsumowanie całego dnia. Życze wszystkim dobrej nocki. Jutro poniedziałek....... jak ja go nie cierpię w pracy do 16. Do zobaczenia, do jutra!!!!!!
Żółciutko......
Cześć słoneczka!! Pozdrawiam wszystkich. Dzisiaj na śniadanko były 2 śląski (nie wiedziałam, że to tyle kcal) + 2 kromki chleba (narazie zwykłego od poniedziałku razowy) to wszystko razem 775 kcal. Na obiad pierś z kurczak i surówka z kapusty pekińskiej z papryką 350 kcal. Po południ z mężem i kochaną córunią tatusia jedziemy na przejażdżkę rowerową. Nie będzie to zbyt daleko bo mała dopiero sama nauczyła się jeździć i nie da rady jechać zbyt długo. Jak pozbyć się tego żółtego kolory?