Zguba się znalazla :))
Jak zwykle powód milczenia mojej córki był jak najbardziej banalny, okazało się,że spędzająć czas ze swoją miłością, zostawiła telefon w kieszeni kutrki i dopiero następnego dnia rano zorientowała się, że mama się o nią niepokoi :))Oczywiscie przeprosiła, bo od kiedy wydoroślała rouzmie, że matka ma prawo denerwować się o swoje pisklaki :)) A dzień dzisiejszy mija pod znakiem kolejnego podejścia do badań okresowych.Co prawda pan doktor był już obecny, ale przyjmował tylko 1,5 godziny, a w poczekalni siedziały tłumy ludzi :))Hehehehe, w mojej instytucji czas zatrzymał się w miejscu dawno temu i nie ma zamiaru ruszyć :))Udało mi się co prawda dopchać do doktora po skierowania na stosowne badania, ale mój mocz nadal pozostał w torebce, bo w międzyczasie zamknięto labolatorium. Hehehehe, śmieję się z tego, bo mam jeszcze wolny czas żeby te sprawy pozałatwiać, ale tym, co zwalniają się z pracy to nie zazdroszczę :)) A teraz już gotuję obiadek i oczekuję z utęsknieniem mojego Darusia, który to z dniem dzisiejszym kończy delegację i będzie już ze mną w domeczku :))
Wkurzona !!
Moja córka mnie wkurza !! Dała co prawda sygnał ,że dojechali z Mariuszem do Warszawy, ale teraz ślad po niej zaginął.Wczoraj wieczorem usiłowałam się do niej dodzwonić, ale nie odebrała telefonu :(( Dzisiaj od rana schizuję, ale zadzwonię później, bo ona lubi długo pospać, więc nie będę jej budziła.Moja wyobraźnia zaczyna posuwać się już dośc daleko ze swoim czarnowidztwem, więc pewnie już długo nie wytrzymam.Kids !!! :(((
Dzień pod zdechłym Azorkiem.
Co prawda dopiero południe, ale już dzisiejszy dzień dał mi się we znaki.Nie dość ,że we śnie walczyłam ze smokami i uciekałam przed "złym", to jeszcze zaspałam na badania okresowe:))Pędziłam przez śniegi, deszcze i ślizgawice, a tramwaje mi uciekły, a Pan doktor udał się na urlop i zostałam na koniec z osobistym moczem w torebce, nic nie załatwiwszy :( Przy tym zmarzałam, zmokłam i nadwyrężyłam sobie ścięgno lewej łydki, że teraz jestem jako ta Kuśtyczka :)) Powinnam jeszcze udać się na pocztę, a po południu na zabranie do syna szkółki, ale już mi się wszystkiego odechciało.Dobrze chociaż, że waga jest dla mnie taka łaskawa :)) Może schudnę jeszcze ze 3 kg ??? :)))
Luudzie !!
Jak ten czas szybko zmyka !!Na nic nie mam czasu !! Łykend minął w miłej i sympatycznej atmosferce, w chacie pełnej życzliwych sobie ludzi:) Nie taki zięć (przyszły?) straszny, jak go malują :) Miły, sympatyczny, rozmowny, rodzinny i wysoki (to tez miara wartości człowieka hehehe).Reszta cech mnie nie interesuje, bo to w końcu moja córka będzie się nimi zmagać ,a nie ja :))A teraz nastał poniedziałek i nastała cisza.....wszyscy sobie pojechali.Na szczęście zadzwoniła moja przyjaciółka i wyciąga mnie na ślubne zakupki:)Będziemy przymierzać kiecki, bieliznę, dodatki i na pewno świetnie się przy tym bawiły :) Bo nasz ślub ma być "cichy" (cicho sza!!) i ona z ze swoim partnerem będą naszymi świadkami, a potem zamieniamy się rolami i oni wezmą ślub, a my im poświadczymy :))
Święto!
Dzisiaj wreszcie moj dom zapełni się ludźmi.I to ludźmi najlepszej jakości,bo przyjeżdża Darek z delegacji i Agata z chłopakiem no i oczywiście będzie Bartek :) Nagotowała ja gar gołębi, nakroiła sałatki jarzynowej, nakupiła jadła, a teraz będę walczyła ze swoją łakomą naturą hehehe.Jutro ważenie , a JOJO czuwa :)))Warto jednak ulec słabościom w chwilach radości i szczęścia:)) Jak wczoraj odkurzałam mieszkanie (to też święto, bo nienawidzę tej czynności) to tak sobie myślałam i przychodziły mi do głowy różne psie myśli :)) Bo np. kiedy wreszcie nadejdzie taki czas , żeby można było sobie usiąść i powiedzieć, że jestem na bieżąco z załatwianiem spraw i nie mam już żadnych zaległości??Zawsze sobie obiecuję, że jak załatwię tę konkretną, to nie będę miała nic do nadrabiania, a wtedy będę najszczęśliwszą kobietą na świecie:)) A tu bęc! Znów pojawia się nowy problem na horyzoncie, i znów trzeba brać sprawy w swoje ręce:) No bo w czyje??A tak, położyłabym się na kanapie i myślała, że nie muszę nic robić, nic załatwiać :)Ech, rozmarzyłam się........tak, to chyba jest tylko w erze :))Albo w grobie ....:)Od tego myślenia grozi mi chyba przegrzanie styków :))To może jednak pójdę i coś jednak załatwię :))
Filozofofanie :)
Siedzenie w domu powoduje, że ostatnio dużo sobie fizoluje hehehe :) Gadam sobie z kotem, albo nawet sama ze sobą (na razie jeszcze nie głośno hihihi), wspominam cosik,rozdrabniam (jak w Heja hihihi), albo rozdzielam włosek na czworo:))Zauważam też rzeczy małe, proste i z pozoru pospolite, ale jednak mające wpływ na moje życie codzienne.Może nawet dobrze,że takie melancholie przytrafiają mi się wtedy, kiedy jestem w samotności, bo pewnie ze swoimi spostrzeżeniami stałabym się uciązliwa dla środowiska :))A faktem jest,że gaduła ze mnie przednia, a do tego odwieczna filozofka :))Np. wczoraj na przystanku pewien nobliwy, starszy Pan spytał mnie, czy to możliwe żebym z tej odległości (ok.2m) była w stanie odczytać rozkład jazdy :))Oczywiście !I to bez problemu:))A Pan zachwycał się moim doskonałym wzrokiem, jakby to był jakiś wyjątkowy dar :))A na koniec dodał, że nie ma ludzi do końca doskonałych hehehe.Jadąc potem autobusem do swojej przyjaciółki myślałam o tym nie zauważanym i niedocenianym darze, ale też o tym, jakież ja posiadam niedoskonałości :))?? Chyba gadulstwo i to filozofofanie hehehehe.
Jest lepiej:))
Jakoś ostatnio ogarniała mnie wewnętrzna trzęsiawka, nie moglam sobie znaleźć miejsca.Ale przecież przychodzą czasem takie dni w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę, więc i mnie to dosięgło, a dzisiaj sobie poszło :))Mam już plany na najbliższe dni i w środku wszystko poukładane.Nie moge tych stanów powiązać, ani z "tymi dniami", ani z niczym innym.Czasem tak mam i już :))A waga zbliża się do upragnionego celu :)Na koniec specjalne powitanie dla GRUBAZI!! Hip hip!! HURRRAAAA !!!!
Znów sama.
Darek dalej w delegacji, Bartek w szkole, a ja znów uwięziona w samotności:)Tylko kot biega po domu jakby najadł się szaleju, więc może by tak zgubić kalorie ganiając się z nim:))Za kilka dni przyjeżdża moja córka zaprezentować swojego chłopaka :)Oj będzie się działo :) Trzeba będzie takiemu zajrzeć w zęby, ocenić paznokcie i oficjalnie przyjąć do naszego stada.Ciekawe jak on przyjmie ten mój specyficzny sposób bycia??Ale to chyba na razie nie powinien być mój problem? :))
Smutno :((
Brak mi słów po tym, co się wydarzyło w Katowicach :((Właśnie wyłączyłam telewizor, bo już nie mogę dźwignąć tego ciężaru.Nie wyobrażam sobie tego, co czują ludzie czekający teraz na swoich bliskich :( Do tego jestem sama w domu, a chciałabym przytulić swoje dzieci i Darusia.Jak dobrze,że ich mam.
Wpadam w rytm :)
Ostatnio moje życie trochę nabrało tempa, ciągle mam coś do zrobienia i do załatwienia, a do tego bardzo zaniedbałam swoje przyjaciółki i znajomych.Mimo, że już prawie rok nie pracuję i siedzę sobie w domu, to ciągle na nic nie mam czasu.Trzeba zacząc szybciej przebierać nóżkami, bo starość mnie zastanie, a ja nie zdążę nic w życiu osiągnąć.Od poniedziałku zaczynam ściśle trzymać się diety, odwiedzę kilka koleżanek i zacznę pokazywać się w pracy, coby przypomnieli sobie, że istnieje taki pracownik jak ja.Ojejejej, aż mi się żołądek ściska na samą myśl:)A od jutra biorę luteinę- wtajemniczeni wiedzą co to oznacza :)))