Żyję !!
Żyję,jestem i mam się dobrze !!!:))Jak miło, że ktoś za mną tęskni i martwi się :))Miałam w domu miłego gościa z dwójką dzieciaczków, dla których okupowanie kompa było feryjną rozrywką :))A ja w tym czasie z ich mamusią gadu,gadu :))Tak więc nie bylo czasu i sposobności żeby luknąć na Vitalię :)Udało mi się nawet nie obżerać za bardzo, chociaż przyznaję, że było niemało odstępstw :)Od jutra już będę z Wami :))
Niedziela
Dzisiaj od rana moja przekorna natura dała o sobie znać:))Wstałam o 8.00 i dostałam takiego pałera,że wysprzątałam chatę :))Wczoraj pozwoliłam sobie u dziadków na pożarcie dwóch kawałków ciasta, nie mówiąc już o obiedzie spożytym w restauracji, co prawda w postaci sałatki, ale z zawartością majonezu, jajek i szynki:))Dzisiaj mam straszny wyrzut na sumieniu, dlatego na śniadanko zjadłam otręby z maślanką.Nie powiem, mam ssanie, ale za karę nie dostanę nic do obiadku:)) Dzisiaj po południu przyjeżdza do mnie koleżanka z dziećmi na ferie, więc przez kilka dni znów będzie z dietą na bakier:) Ech życie , jak Cię zmienić???
Sobota
Coś mi ciężko idzie zrzucenie ostatnich dwóch kilogramów.Od dwóch tygodni waga waha się między 72 i 73 i powoli zaczyna ze mnie schodzić powietrze.Złapałam się wczoraj na myśli, że może już wystarczy tego odchudzania.Dzisiaj tę myśl odrzucam, przypomianjąc sobie, że kontrolowanie jadłospisu powinno już trwać do końca moich dni :)) Trzeba raz na zawsze wbić sobie do tego durnego łba, że nie powinnam sobie już pozwalać na dłuższe odstępstwo od diety.Kurde, ciężko będzie!Faktem jest, że od kiedy kombinuję przy diecie Vitalii, to rewelecyjne wyniki się skończyły, ale niestety przy mojej słabej silnej woli, trudno jest utrzymać reżim na dłuższą mete.A tak w ogóle, to wszelkim reżimom mówię stanowcze NIE !!!
Nie mam pomysła:)
Dzisiaj nie mam pomysła na wpis do pamiętnika .Pewnie znów Emilka wyrazy pozabierała:))Wpadłam na pomysł zrobienia kotlecików z mintaja i po rozmrożeniu stwierdzam bardzo małą zawartość ryby w rybie mrożonej.Niezłe oszustwo !
Melancholia .....
" Życie to taki dziwny prezent.Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne.Potem się go nie docenia,uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie,chciałoby się niemal je odrzucić.W koncu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka.I próbuje się na nie zasłużyć.Ja,który mam sto lat, dobrze wiem, o czym mówię.Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać żeby docenić życie.Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą.Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziesięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję" ."Oskar i Pani Róża" - tak jakoś dzisiaj mnie naszło.:))) A w kwestii diety - waga stoi .
Trza być twardym, nie miętkim :))
Przez zawieje i śnieżyce szłam sobie załatwić kilka urzędowych spraw:) Pośladki i uda spięte na maksa, bo jak przyjdzie moment nieuwagi, to można złapać zająca (kilka dni temu udało mi się ).A'propos zwierzątek, to szłam sobie przez te wichry (wilki jakieś?), a tu psinka jakaś mnie wącha i zmierza za mną, jak moja własna.Jezu!!Sekund brakowało i byłaby moja!!Płakać mi się chciało :( Ja tak mam czesto, ale jakoś w odpowiednim momencie przychodzi rozsądek, że mieszkanie małe, że kot, że całego świata skrzywdzonych zwierzątek i tak nie uratuję.Dzisiaj jakoś szło mi oporniej wytłumaczenie tego wszystkiego rozsądkowi- o mało serce mi nie pękło.Biedna psinka :( Jeszcze o niej myślę, bo przecież na dworze jest tak zimno :(( Jejku,do pracy trzeba wracać, a coś ostatnio jestem bardzo sercowa.Tam to dopiero nasłucham się o ludzkich nieszczęściach.Pora się hartować.
U mnie nudy !
Nic mi się nie chce,zimowa stagnacja.Nie miałabym nic przeciwko temu zeby mnie uśpić do momentu, aż zaświeci wiosenne słoneczko.Jestem jakaś taka....nijaka.Nie lubię takiego stanu.Blee.Czy to jest brzyd?
Afera kibelkowa :))
Na weekend przyjechało Moje Kochanie, więc plan był taki - nie przemęczać, nie zatrudniać, nie angażować do niczego !Daruś ma tylko wypoczywać i być poddawany samym przyjemnym terapiom :))We wczesny sobotni ranek przypomniało mi się , że wcześniej zakupiliśmy moim rodzicom baterie do wanny, więc chwilowa obecność Darka jest okazja żeby ją zamontować:) Ale przecież to chwila moment i nic nie zaburzy naszego spokojnego rytmu dnia :)Na miejscu okazało się, że trochę więcej czasu zajęło zakręcenie dopływu wody, bo rury już stare, zardzewiałe, a żeby sie dostać do zaworu, to należy zdemontować kibelek :) Skoro zamontowanie baterii wannowej kosztowało tyle zachodu, wpadłam na sztański pomysł zakupienia nowego kibelka (skoro stary już zdemontowany).Pojechaliśmy, kupiliśmy .......i się zaczęlo:).Na wieczór zaprosiłam do domu gości żeby Daruś mógł wypić drineczka w miłym towarzystwie.Musiałam udać się do swojego mieszkania wcelu przygotowania kolacji, a Darus został u dziadków:)Goście przyszli, kolacja rozpoczęta, a Daruś zaginął :)Zadzwoniłam w końcu po niego i poprosiłam żeby odłożył dalsze montowanie na jutro, znaczy się na niedzielę:)Nie będe się dalej rozpisywać tylko na zakończenie dodam, że razem z wymienieniem uszkodzonej spłuczki,kupieniem dodatkowych akcesoriów w postaci rurek, zaworków, silikonów , klejów itd. zajęło Darkowi czas do godz 19:00 w niedzielę.Ufff, afera została zakończona, a zmęczony Darek poszedł spać, po czym dzisiaj rano wstał, dał buziaczka i znów pojechał do czwartku w delegację. Mam nadzieję,że nie będą go tam tak strasznie męczyć, bo w kolejne dwa weekendy ma biedactwo zjazdy na studiach i egzaminy :))
Piątek 13-tego :)
No zobaczymy co przyniesie nam ten dzień :) Siedzę już dwie godziny na stronie vitalii i tylko nadrabiam zaległości w czytaniu "Ryczących..." i ich pamiętników:)Uśmiałam się z brzyda i zainteresowałam metodą pięciu kroków, czy wcieleń heheh (jak to było Megka?), martwię się o Grażynkę i w ogóle jestem z Wami:)) Mam wyrzuty sumienia, że nie daję rady dokonać stosownych wpisów do waszych pamiętników, ale napisanie czegoś sensownego wymaga ode mnie maksymalnego skupienia.A ja tu się skupić , kiedy czas nagli:))Najważniejsze, że Daruś na weekend przyjechał z delegacji i jemu chcę teraz poświęcić czas:) Przywiózł mi niespodziankę - mandat od niemieckiej policji :))Jeszcze nie wiemy w jakiej kwocie, bo sprawa jest dośc skomplikowana i dowiemy się, jak przyjdzie informacja na Darusia niemiecki adres w Kolonii.Trochę się boje .Zainteresowanych moimi gołąbkami informuję ,że gołąbki z mielonych piersi kurczaka i brązowego ryżu smakują jak gówno,ale da się na nich przeżyć :)))
Dzień nie jak co dzień :)
Rano wstalam, w okienko spojrzałam .....pochmurno! :))A humor taki se. Na dzisiaj mam bardzo ambitne plany: łóżko pościelić, poodkurzać, wstawić pranko, pójść na pocztę, do sklepu i ugotować gołąbki :))Mój Misiek dzisiaj przyjeżdża, więc dość tego obijania!! A na gołąbkach zrobię eksperyment, zmielę piersi z kurczaka i dodam brązowy ryż :))Mężczyzn już uprzedziłam o swoich niecnych zamiarach zbeszczeszczenia mojej sztandarowej potrawy hehehe. Są za :)))