Przyprowadź matke , bo Cię nie rozumiem :)
Mały słowniczek wyrażeń dziecięcych :
Oliwiański :
Buma - samochód,wózek,
lelek - rowerek,
pipka - piłka,
Anka - lalka,
cinka - dziewczynka,
pak - chłopak,
bam - spadło, upadło,
panka - kąpiel,
dzionio - nie odkryliśmy znaczenia tego słowa, Darek mówi, że to słowo wieloznaczne- taki dżoker :)),
ciejka - kołderka,
ci peć - dużo, wiecej niz jedno,
sianko - śniadanko,
jaś mi ? - dasz mi?
loba - dobra,
La - Patryk :)))
Patrykański :
jebziamka - pizama,
jebaśka - kiełbaska,
jiczepa - przyczepa,
Jest tego oczywiście dużo więcej, ale z dnia na dzień język dzieci się wzbogaca i aż czasem żal ,że nie słyszymy już tych fajnych określeń. Np. lolo to była w słowniku Oliwki woda ,ale zostało wyparte przez łoda albo ziorko (jeziorko) :)
Patryk czasem pieści się jak Oliwka i mówi "ja ciem to", ale jak zwroci mu sie uwage to potrafi powiedzieć poprawnie. Czasem zdarza mu sie nawet wyraźnie powiedzieć er, sz, cz , ż, ale przy Oliwce najczęściej pieści się.
No i to jąkanie to rzecz dla nas dziwna.Dzisiaj np. Patryk wstał pełen wigoru i energii, klepie na okrągło, zadaje pytania, ripostuje i nie jąka sie. Czasem wstaje rano przymulony, smutny, niechetny do jakiejkolwiek współpracy, nie odpowiada na pytania i tak sie jąka ,że nie może poprawnie wymowić żadnego słowa.
Zreszta Oliwka podobnie, z tym,że ona jest prościej skonsuowana :) Jak jest zadowolona to śmieje się i tańczy, jak jest zła, niezadowolona czy śpiąca to drze sie, ryczy i bije wszystkich wkoło :) Łatwo jest odwrócić jej uwage i zaspokoić potrzeby :) Jak to z małym dzieckiem bywa.
Patryk ma już jednak powazny bagaż doświadczeń za sobą więc pewnie potrzeba więcej czasu, aby dotrzeć pod skorupke .
Dostaliśmy wezwanie na rozprawę adopcyjna na 13 września !! To po prostu szok.Dzieci beda juz u nas pół roku, pójda do przedszkola i jeszcze nie beda miały naszego nazwiska.
Szok !
Jędzunia :))
Jędzunio powiedział dzisiaj Patryk do Oliwki hihihi.
Bożżzeee!!Powtarza czesto po mamusi :) Patryczek zaczyna coraz cześciej posługiwać się moim słownictwem hłe,hłe :)
I z Oliwką mozna juz coraz dłużej podyskutować :)
Jak będziecie dzisiaj mamę denerwowac to będziecie latac pod sufitem .
Oliwka mysli, a po chwili - to sioko ! Ja bam ! :)
Oglądają Pingu . Ja chce taki pociąg, taką łódke i okulary przeciwsłoneczne mówi Patryk. A ja ciem ciaśko mówi Oliwka.Idziemy do tepu :)Ja na to - Teraz lezymy w łóżeczku, mama pije kawke, dzieci oglądaja bajke i nigdzie nie idziemy.
Mama kajke, mi ubanko, ścielac uśka, mi dżema i do tepu po ciaśka :)
Przy tym całuje po buzi i rękach , mała Jedzunia :)
Dzisiaj Oliwka była piekna i wspaniała :))
Jak się nazywa? Mamy ciójka hihihi.
Zgrubłam :)
Tak mówił mój mąż kiedy ściągnęłam go z Kolonii po 13 latach obecności w Niemczech :))
Kolejny kilogram mam w biodrach i tyłku. Ech :((
Wyczytałam u Moni, ze żarcie właściwe zaczyna się u niej po 18:00. To jak u mnie :(( Idzie w ruch chałwa, wafelki, snicersy i kanapki.
W teorii jestem biegła, wiem co jest właściwe, a co nie, ale niestety w praktyce ogarnęła mnie niemoc.
Podobnie z metodami wychowawczymi wzgledem maluchów. Nie jestem z siebie zadowolona. Tymczasem przez dwa weekendy mąż ma zjazdy na uczelni i od rana do nocy będę siedziała z dziecmi.
Pora chyba odpocząc i odreagowac. Ale jak ???
Pożarło wpis :)
Kurde! Dzisiaj w południe urwałam dzieciom kawałek czasu i zrobiłam filozoficzny wpis w pamietniku. Jakoś tak miałam potrzebe żeby sie wygadac.I niestety cała moją twórczosć gdzieś wcięło.
Nie ma juz takie możliwości zeby odtworzyć to co kołatało mi się wtedy w głowie, a było to cos o wyraźnych zmianach w zachowaniu moich maluchów i ciężkiej pracy, ktorą nalezy włożyć w najeżonego kolcami Patryka.
Upał i zmęczenie dają się we znaki i to nie tylko mi, ale i brzdącom. Wczoraj i dzisiaj Oliwce nie udało się wytrwac bez popołudniowej drzemki. Wczoraj złożyła sie jak scyzoryk w wypłakiwalni (dzieciecy pokój) po tym jak ugryzła Patryka, a dzisiaj chciała wpasc głową do talerza z zupa.
W ogóle Oliwia jest bardzo spontaniczna jak jej mamusia :)) z ta tylko róznicą ,że młoda dama jeszcze nie panuje nad pewnymi odruchami, a w efekcie dość często krzywdzi brata nie mając nawet swiadomosci, że zadaje mu ból.
Dzisiaj ciągała za włosy, uderzała w twarz otwartą dłonia, ugryzła w palec, wsadziła kredkę w oko i uderzyła między oczy plastikowym młotkiem. No sorry koleżanki, ale po tym ostatnim wyczynie zanim pomyślałam to już dziewczę miało wymierzonego klapsa na pupe i siedziało na żółwiu.
Jedyne co mi w takich momentach dźwięczy w głowie to słowa Bożenki - karć, dyscyplinuj, zrzędź i przytulaj.
Ech, jak mi cięzko:))Chociaz przyznac muszę, że nie tylko mamusia czegoś się nauczyła, Oliwia też wyciągnęła pewne wnioski z ostatnich lekcji - już nie wrzeszczy w nieskonczonośc i od razu wykonuje polecenie, najczęsciej przytula i przeprasza brata, więc łatwo w takich chwilach wziąć dziecko na ręce i pochwalic za właściwe zachowanie :)) Może nie łatwo, ale łatwiej takiej rogatej i rzeczowej mamusi jak ja :))
Teraz dzieci śpią jak aniołki, a my znów dyskutujemy z mężem nad uelastycznieniem podejscia do kwestii snu Oliwii. Kurcze, Darek poszedł dzisiaj z nimi na rowerki, a mała w drodze powrotnej zatrzymała sie i po prostu usnęła na stojąco. Tatus przydźwigał zwiędnięte dziecko do domu, ale ona do końca walczyła i nie przyznawała sie do zmęczenia :))
Co jest dziewczyny w tym spaniu, że dziecko pomimo zmęczenia nie da sie położyć??
Dzień Lenia :))
Magdast jak prawdziwa czarownica przewidziała godzinę rozpoczęcia Dnia Lenia - 7:15 hihihihihi.
Udało nam sie jednak przetrzymać maluchy w domu do 14:00 :)) Powolutku wstalismy, uporzadkowaliśmy dziecięcy pokój i zjedlismy obiadek :))
A po obiedzie pojechalismy na działke do znajomych, gdzie dzieci miały frajdę w postaci mini dmuchanego baseniku i podlewania grządek wodą ze studni :))
Tak więc rzec mozna, że to był aktywny Dzień Lenia :))
A początek tygodnia rozpoczał się miło, bo mama i dzieci wstały we wspaniałych humorkach, nikt się nie kłócił, nie wrzeszczał, nie upierał, a wręcz przeciwnie , dzieci są wyjatkowo ugodowe i nie dawały mamusi powodów do irytacji :)
Po takich dniach jak przeżywam ostatnio pomyślałam sobie, ze wreszcie znalazłam swoje miejsce w życiu. Pomimo rytmiczności i poczucia stabilizacji nie mogę powiedziec, że moje zycie jest nudne czy monotonne, o nie , ono jest ostatnio bardzo dynamiczne i ciągle ewaluuje , a to z kolei daje mi poczucie spełninia :))
Dzisiaj pierwszy raz patrząc na Oliwkę poczułam jak bardzo jest mi bliska i jak wymiekam kiedy tak słodko mizdrzy się do mnie :))
Dzieci są juz u nas 2,5 miesiąca i musze przyznać, że przez ten czas byłam oporna na urok osobisty córeczki:)) Wydawało mi sie, że nigdy na mnie nie zadziała, jej ciągłe wieszanie sie na mnie wręcz mnie ograniczało i irytowało, a tu zonk , córeczka oswoiła mamusie jak zwierzątko :))
Wszystkie pierwotne założenia o wyrównywaniu szans, równym traktowaniu spaliły na panewce, bo przecież dzieci, jak wszyscy zresztą ludzie są różne i mają różne potrzeby. Poprzednia opiekunka uprzedzała mnie o tym, że mała jest typowa mamy córą, ale ja byłam przekonana, że to tylko kwestia traktowania dzieci przez opiekunów. Nic bardziej mylnego.Patryk owszem lubi się miźgolic, ale najlepiej rankiem, a w ciągu dnia tylko na zyczenie, natomiast Oliwka musi często, nawet w przerwie miedzy zabawą i zawsze i wszędzie i wciąż hehehehe.
I oswoiło dziecko dziką mamusie hihihi.
I tym sposobem minęła moja wolna , popołudniowa godzinka.Za chwilke tatuś wroci z dziećmi z piaskownicy i zaczną się przedsenne przygotowania :))
A za godzinkę nastanie cisza, spokój i wolnośc :))Hurrraaa!!
I zaraz po weekendzie :))
Jutro będzie Dzień Lenia :)) Zmeczyłam sie tym wypoczynkiem :))
Weekend spędziliśmy w plenerze. Jeden dzień na działce u brata i bratowej i dzisiejszy dzień na Dniach Morza w Szczecinie. Oba dni były niewątpliwie bogate we wrażenia szczególnie dla maluchów. W piątek tatuś normalnie pracował więc z dziecmi robiliśmy zakupy, piekliśmy sernik i przygotowywaliśmy wałówkę :))
Na działeczce , nad jeziorkiem dziadek , zapalony wędkarz uczył maluchy łowić rybki :)) Kazde ze starszych wnuków, łącznie z najstarszą Agatą przez kilka lat byli mistrzami juniorów w dziadkowym kole wedkarskim, więc teraz pora na najmłodszy narybek :))
Dzieci chętnie i z zapałem zabrały się za wędki, ale niestety za szybko Oliwki wędka złowiła rybkę :)) Jakie było ich zdziwienie, że to jest prawdziwa, żywa ryba !!! Oboje rzucili wędki , a Oliwka ttrzesąc się uciekła w popłochu i za nic nie dała sobie wytłumaczyć, że "liba jej nie zrobi am " :))
Dzisiaj z kolei pojechaliśmy do Szczecina w odwiedziny do naszej studentki, a przy okazji przeżyliśmy gigantyczną burzę z gradem, grzmotami, piorunami i na koniec z tęczą :)
Nie ucierpieliśmy bardzo z jej powodu, bo jedliśmy właśnie posiłek na Wałach Chrobrego, podziwijąc piękne widoki : ))
Niedawno wrócilismy i przywieźliśmy do domu dwie małe padlinki, które bez kolacji i mycia poszły spać, bo na nic już nie miały siły :))
Zobaczymy o której maluchy jutro wstaną ?? Mam nadzieję, że pozwola nam na zorganizowanie Dnia Lenia :))
Mam wolną godzinke :))
Wysłałam dzieci z tatusiem na rowerki i z tego szczescia nie wiem co począć z tą wolną godzinką :))
Czy obejrzeć mecz, czy poczytać książkę , czy coś w kuchni upichcić, czy strzelić sobie drzemke ??
Co wybrałam to widzicie :))
Wybaczcie jednak,że jeszcze tym razem nie zajrzę do Waszych pamietników, po prostu nie zdazę .
Dzisiaj weszłam na wage i z zadowoleniem stwierdzam,że moja waga waha sie w granicach 67 kg.Rano wiadomo mniej , więc 66,200, a teraz kilogram więcej .Super....chociaż jak to zwykle ja ciągle odczuwam jakiś rodzaj niedosytu. Jeszcze widzę z boku dwa uchwyty, jeszcze fałdę na brzuchu (jak siedzę hehehe) i gdzieś tam w głowie jakis chochlik podpowiada mi, że nigdy nie jest tak dobrze żeby nie mogło być lepiej.
Bo gdyby nie te słodycze i nie te kilogramy truskawek ze śmietana to może zrzuciałoby się ze 2 kg? :))
Wiem,że już jestem szczupła, a przynajmniej na pewno nie jestem gruba, ale, ale........oj wiecie jak to jest?? :))
A co w rodzince ???
Oczywiście jest coraz lepiej. Zdecydowanie zaprzestałam analizowania określonych sytuacji i zachowań , no....może jeszcze czasem wieczorkiem z Darusiem pozrozmawiamy sobie o wrażeniach minionego dnia , ale poznajemy się już coraz lepiej więc teraz tylko udoskonalamy pewne działania.
Piętą achillesową jest ciągle ta nieszczęsna sprawiedliwośc.Ostatnio zauwazyłam,ze wyrównywaniem szans doprowadzilismy do tego, że Patryk stał się agresywny i wredny w stosunku do Oliwki. Przez ostatnie kilka dni jego zachowanie było tak fatalne, że doszliśmy do wniosku, ze niestety musimy ingerować w ich zabawy.Doszło już do tego, ze starszy brat z tej racji, że potrafi znakomicie wykorzystać swój potencjał umiejetności, a przede wszystkim inteligencji, dzieli zabawki na jego i wspólne.Tak więc siedząc na swoim samochodzie, dzierżąc pod pacha Oliwii lalke , lulając swojego psa w Oliwii wózku dla lalek i wpychajc sie w kąt, gdzie Oliwia urządziła sobie domek, potrafił zakazać jej dotykać rzeczy, które stanowią jego własność. I nie ingerowałam dopóki Oliwia dawała się manewrowac i nie sprzeciwiała sie, ale jak dzisiaj brutalnie ją zepchnął z łóżka bawiąc się jej lalka to wreszcie pękłam.
Dość tego , basta!! Zrobiłam mu wykład o tym, że jest starszym bratem, że nie wolno bic młodszej i słabszej siostry i od dzisiaj zmieniamy metody.Jest starszym bratem i jak będzie się w stosunku do niej źle zachowywał to będzie miał przerąbane :))
Oj , słyszę za oknem krzyk dziecka ......nawet nie musze wyglądac żeby odgadnąć ,że to moja śpiaca i zmeczona córka wyje :))
Cóż.......dzisiaj jeszcze nie wypłakała swojej normy, więc nadeszła TA chwila :)))
I minęła moja wolna chwilka:)) W międzyczasie zadzwoniła koleżanka i zaryczana starsza corka :)) Oj te moje płaksy, córki hihihi. Starsza jednak płakała ze szczęścia, bo w pierwszym terminie udało się jej zaliczyć egzamin z biochemii. Sama zreszta sie też popłakałam, bo wiem ile ją to pracy i zdrowia kosztowało.
Ech, dzieci :))
No to dobranoc koleżanki :)) Zyczę Wam przyjemnego długiego weekendu!!
Nic dodać, nic ująć :))
Mam czas i siły tylko na mały bilansik.Dzisiaj zjadłam :
kanapka z makrela w sosie pomidorowym, mały pączek, duże jabłko, czereśnie, zupa pomidorowa z 18% śmietaną, makaron z mięsem mielonym i warzywami, surówka z kapusty lodowej z pomidorem, ogórkiem i 18% śmietana, duzo chrupek kukurydzianych, pół litra koktajlu truskawkowego z jogurtem naturalnym i przed chwilą smazony makaron z dwoma jajami sadzonymi.
Ufff, czasami człowiek musi , bo inaczej się udusi :))
Efekty na wadze zapewne będą widoczne niebawem.
Na razie nie mam siły nic z tym zrobić, więc pomyślę o tym jutro :))
Dzień Dziecka :))
Dzisiaj przydarzyło się cos wspaniałego :))
Dzieci zrobiły mamie Dzień Dziecka :))
Darek miał zjazd na uczelni więc spędziłam z nimi dzień od świtu do nocy i maluchy były wspaniałe :))
Nie kłóciły się, nie biły, Patryk starał sie mnie słuchac (starał sie hehehe), a Oliwka była łaskawa i nie upierała sie, nie boczyła, nie wyła i tylko chwilke z rana siedziała na żółwiu :)
Wieczorem grzecznie zjadły kolację, wykąpały się i po bajce bez szemrania zasnęły :))
A to przecież ta mała Zołza dyktuje nam rytm, to jej fochy i wycie powodują, że mama jest nerwowa, a Patryk nie może się spokojnie bawić. Rano nawet wypiłam melise żeby przetrwać jakoś ten dzien, a tatuś po przyjściu stwierdził, że mój spokój i opanowanie też pozytywnie wpływa na nasze relacje :))
Ech biedne chłopaki w naszej rodzinie mają takie charakterne i humorzaste kobiety :)) Żadnej z nas nie brakuje ikry hehehehe.
Na koniec jeszcze dodam, że przytyłam 1 kg. Niedobrze, pora przestać wyżerać słodycze dzieciakom :))
Ech baby !! :))
Sorry !! Jakaś zmęczona ostatnio jestem :)
Co z tego, że nie kładę dzieci spać w południe i przez to zasypiaja o 19:30 ??
Po spędzonym z nimi dniu jestem tak padnieta, że nie ma ze mnie żadnego pożytku .
"Dzisiaj przydarzy się cos wspaniałego " napisał sobie wielkimi bukwami mój syn i wywiesił w widocznym miejscu :))
Ciekawe czy to działa . :))??
Póki co w trakcie koncertu gorzowskich zespołów wypatrzył sobie laseczkę grającą na gitarze i zanim kolega zdążył ich zapoznać to uciekła jak ten Kopciuszek nie pozostawiajac nawet pantofelka :)
W trakcie rozmowy okazało sie, że jest to córka naszych bliskich znajomych, z którą Bartek spędził dzieciństwo hehehe .....nawet urodzili sie dzień po dniu...tzn. Bartek jest o dzien starszy :))
Zdobyłam dla niego numer do jego "pięknej znajomej nieznajomej" i własnie wrócił z pierwszej randki :)))
Uśmiechniety, zadowolony i chyba zgodnie z mottem przydarzyło mu sie coś wspaniałego :))
Maluchy też były zadowolone bo dostały już dzisiaj prezenty i poszły spać później niz zwykle, tylko mamusia z tatusiem są takimi padlinkami, że nie maja siły cieszyc sie razem z nimi :))
Następnym razem napisze o wyciu Oliwki :)) Jak znajde odrobinke siły hehehe.
Dobranoc :))