Sppaaaćć.....aaaaaa...
Przez te problemy i napiecia z nimi związane nie mogę spokojnie spać.
Dziś miałam nocną zmiane i zdrzemnęłam się zaledwie dwie godziny. W sumie obudził mnie dzwonek do drzwi.Nie wiem kto co chciał ode mnie, ale łomot serca spowodował, że juz nie udało mi sie zasnąć.
Rano dzwonił właściciel mieszkania z prośbą o ustalenie nowego terminu spotkania z notariuszem. Idziemy znów jutro.
W sumie nie widziałam innej możliwości, jak sformalizowanie zakupu tylko tego mieszkania, ale przygotowywałam na wszelki wypadek inne scenariusze wydarzeń.
Mam nadzieje, że to już ostatnie schody związane z zakupem mieszkania.......chociaż przed nami jeszcze uruchomienie transz kredytu , wpis do księg wieczystych, nie mówiąc już o sprawach związanych z rozliczeniem sie ze spółdzielnią , elektrownia i sama nie wiem czym jeszcze.
W pracy napięta atmosfera. Temat podwyżek i dzielenia pieniędzy powoduje, że ludzie topią się w przysłowiowej łyżce wody. Plotki, plotki, pomówienia...........Staram się nabrać dystansu, ale nie jest mi łatwo.
Zainteresowała mnie dieta Małgosi greenki. Nie chce głodować, ale czas coś ze sobą zrobić. Wiosna za pasem, a moja oponka na brzuchu zaczyna sie fałdować. Nie ma co sie dziwić , jak w ciągu dyżuru potrafię między innymi wtranżolić cała tabliczkę czekolady.
Ech.....
Schody ....
Życie to nie jest bajka.....zaczęły się pierwsze schody...
Po skompletowaniu (nie bez problemow) wszelkich dokumentów dla banku i podpisaniu umowy na kredyt, dziś miało dojśc do podpisania umowy notarialnej.Miało.....
Okazało się , że sprzedająca nie miała świadomości, że zwolnienie z płacenia podatku dochodowego od sprzedaży mieszkania dotyczy osób, którym minął 5 rok kalendarzowy od daty jego nabycia. W styczniu tego roku minęło bowiem 5 lat od daty zakupu mieszkania , więc zgodnie z prawem , do końca tego roku nie powinna go jeszcze sprzedawać, bo w innym wypadku musi zapłacic 10% podatku.Namotałam trochę ,ale chyba wiadomo o co chodzi.
Tjaaaa......a tu kredyt uruchomiony, w banku gospodarstwa krajowego zarejestrowany, już wzywaja mnie do zapłacenia prowizji, już złożyłam wniosek o dofinansowanie do komendanta , a do tego dzieci przyjete sa do nowego przedszkola z dniem 1 maja.
Same kłopociki ,ale nie damy się .........
Zmiany :)
Dośc już tej zimowej aury w moim pamietniku , niech nastanie wiosna :)
Mija właśnie rok od czasu kiedy poznaliśmy nasze dzieci. Urosły nam , zmądrzały i są już z nami kompatybilne :)
Oliwia przez ten rok rozgadała nam się na dobre i już zapomnieliśmy o niektórych oliwiańskich zwrotach .Własciwie córuś zaczyna mówić wraz z porannym otwarciem oczu i kończy wraz z początkiem dobranocki. Skończyły się wrzaski, wymuszania płaczem i bezsenne noce. Dziecko o 19:10 mówi wszystkim dobranoc i idzie ładować akumulatorki na kolejny dzień :)
O Patryku można napisac książkę :) Mamy małe problemy z jego dyscyplina, ale z dnia na dzień uczymy się nad nim panować. Synek jest bardzo inteligentny i mądry, szybko sie uczy i właściwie wszystko go interesuje. Można z nim rozmawiać jak z dorosłym, ale z kolei czasem trzeba przypomnieć mu gdzie jest jego miejsce w rządku i być baaardzo konsekwentnym.
Cieszy nas, że już nie boi się bronić i skutecznie argumentować.
Najbardziej jednak cieszy nas fakt, że maluchy świetne razem się bawią. Oczywiście czasem się kłóca i czesto na siebie skarżą, ale i tak bez siebie nie potrafią egzystować. Patryk nadal opiekuje sie Oliwka i bardzo chetnie jej pomaga i wyręcza ja, natomiast mała użycza mu swojej fantazji, organizując świetne zabawy :)
I tyle o maludach :) Niedługo znów czekają ich zmiany, bo za miesiąc zamieszkamy w nowym mieszkanku , a dzieci pójda do nowego przedszkola. Już ich na to przygotowujemy i widze,że wcale nie boją sie tych zmian.
Diety nie stosuje, słodycze pożeram pasjami i ciągle jestem zabiegana.
Buziaki i dobranoc.
Jestem, żyję ....
Czas szybko umyka, a ja zaczynam panikowac. Że zabraknie nam pieniędzy, że nie zdążę załatwić ważnych formalności, że coś zapomnę, zaniedbam.
Do tego atmosfera w pracy powoli zaczyna wpływać na moja psychikę.
Trąbią w mediach o naszych nadzwyczajnych podwyżkach, a tymczasem załapałam się na 160 zł brutto. Ech.........pracuje tu już 20 lat i wiele razy obiecywano nam kokosy, ale mam żal do siebie, że tym razem im uwierzyłam.To boli.
Jestem jakaś roztrzesiona w środku, a wszystko to przeżeram. Jeszcze nie widać drastycznych efektów na wadze, ale dzwoneczek w głowie już zaczyna dzwonić.
Sprawy mieszkaniowe powoli zbliżają sie do finału. Z koncem tygodnia powinniśmy podpisac umowe z bankiem , a w przyszłym u notariusza. Myśle,że po Wielkanocy będziemy już mieszkać w nowym mieszkanku, a w nim obgryzać korzonki hehehehe.
Pomyśle o tym jutro :) Albo w środku nocy , co ostatnio często mi się zdarza :)
Buziaki dla wszystkich pamiętajacych o mnie !! Obiecuje, że wrócę , jak córa marnotrawna :)
Wybaczcie...
Sorki......pędzę teraz jak lokomotywa .......na nic nie mam czasu.
Kupujemy mieszkanie, kto przynajmniej raz miał z tymi formalnosciami do czynienia , to wie o czym piszę :)
Bierzemy big kredyt hipoteczny i bedziemy płacic big raty do końca życia.
Emocje straszne i oczywiście ciagle pod górkę w papierkowej walce.
Byc może znajde odrobinkę czasu, aby wdać się w szczegóły , tymczasem pędzę do banku :)
http://www.otodom.pl/mieszkanie-gorzow-wielkopolski-65m2-3-pokoje-220000-pln-id450835.html
Doigrałam się....
Tym razem ja wylądowałam w łóżku. Chciałam być dzielna i pełna dobrej woli udałam się rankiem do pracy jednak katar tak mnie zmógł, że musiałam poddać się i pójść do lekarza po kilka dni zwolnienia.
Ledwo widzę na oczy .
Dawno nie pisałam, bo jak ostatnio wspomniałam zamieszkałam w pracy.Do tego jak to u matki licznej dziatwy, zawsze coś tam się dzieje. Agata jeszcze gości w Gorzowie i dość często nas odwiedza sama, albo w towarzystwie swojego kolegi (?). W sumie sympatyczne z niego zwierzatko i muszę przyznać, że go polubiłam. Cóż z tego, że jest 4 lata ode mnie młodszy, skoro , jak mu powiedziałam jest klasycznym przykładem faktu, że mężczyźni rozwijają się do 10 roku życia, a później już tylko rosną :)
Ucieszył się z mojej uszczypliwej szczerości i sam dodał, że dośc infantylna z niego jednostka :)
Dla bardziej ciekawych tematu chłopaka (hihihihi) mojej corki dodam, że jest on kawalerem bez żadnych zobowiązań, a zawodu jest radcą prawnym. Do przedwczoraj mieszkał sobie z matką, która bardzo szanował (to też świadczy moim zdaniem o człowieku), ale własnie wczorajszej nocy zmarła.:(
Za to Bartek spędził tydzień ferii na warsztatach tanecznych w Głuchołazach i ostatniej nocy dał taki popis, że zdezorientowana trenerka zadzwoniła do mnie ze skrargą o godz. 23:30. Okazało się ,że doszło między nimi do scysji, a że Bartek potrafi być względem dorosłych nazbyt szczery, to zostało odebrane jako bezczelnośc i arogancja .Cóż, niewiele mogłam pani pomóc, a na drugi dzień okazało się, że sama trenerka podeszła do tego incydentu zbyt emocjonalnie , za co mnie przeprosiła.
Tjaaa......a z mieszkaniem sprawa jest cały czas otwarta, bo ciągle jeszcze nie znaleźliśmy - tego naszego :)
A u maluchów wszystko jest w porządku :) To najgrzeczniejsze dzieci świata :)
Nieśmiało wspomnę o wadze - oscyluje na pograniczu 70 kg.
I już :)
:((
Dzieci zdrowe, Bartek pojechał na warsztaty taneczne, Agata przyjechała, ale odwiedza nas tylko, bo zamieszkała u swojego nowego mężczyzny - rocznik 1969!!
Z mieszkaniem sprawa ciagle jeszcze otwarta.
W tym tygodniu mieszkam w pracy.Nie mam na nic czasu.
Troche schudłam. Buziaki.
Co by tu .......
Dzieci wyzdrowiały :) Teraz mam obawy, aby nadwyrężona antybiotykami odporność nie wywinęła nam jakiegos wstrętnego numeru, bo teraz nie pora na choroby .NO !
A tu imprezka goni imprezke - wczoraj Dzień Babci i Dziadka obchodzone hurtowo, dzisiaj urodziny zaprzyjaźnionej pięciolatki w Fikolandzie, a jutro zabawa karnawałowa w przedszkolu :) Oj będzie się działo ! Tylko ten kontakt z zasmarkanymi dziecmi jest dośc ryzykowny ..........
Niech się dzieje wola nieba...!
Po tygodniowym siedzeniu w domu z chorymi maluchami , ochoczo wróciłam do pracy :) I niech tak zostanie :)
Teraz sprawa mieszkania. O zmianie myśleliśmy i przymierzaliśmy się od dłuższego czasu, ale tak konkretnie wzięlismy się za to z nowym rokiem. No i zaczęly się schody :)
Sporo jest tych mieszkań na rynku, ale jak się przyjrzeliśmy z bliska to przy okazji zweryfikowaliśmy swoje mozliwości i potrzeby i okazało się ,że naszego, wymarzonego nie ma :)))
Żeby ruszyć tyłek i obejrzeć, zdecydowalismy się tylko trzy razy, bo nie intresuje nas 10 pietro w wieżowcu, nie chcemy czwartego piętra w czteropietrowcu, nie stać nas na nowsze osiedla i mieszkanie w kamienicy do remontu :))
Dwa z nich bylibysmy skłonni kupić, ale w pierwszym przypadku negocjacje utknęły w martwym punkcie, a w drugim przypadku , własciciele stroją fochy , nie mogą dogadać się z pośrednikiem i ostatecznie w obu kwestiach nastała cisza.
Nie zależy nam na tę chwile , aby koniecznie kupić pierwsze, lepsze mieszkanie, bo rynek mieszkaniowy się stabilizuje, a mieszkania z dnia na dzień tanieją. Mam nadzieje,że z wiosną ruszą budowy domów, więc właściciele mieszkań wystawią swe mieszkania na sprzedaż. Poczekamy, bo jak napisała Małgosia, widocznie żadne z tych , które nam umknęły nie są nam jeszcze przeznaczone :))
Po tym , jak udało nam sie szczęśliwie spotkać na ścieżce życiowej z naszymi adoptusiami wierzę w przeznaczenie :))
I jeszcze powiem Wam, że nie ćwiczę, nie dietkuję, żrę i pomimo,że jestem zła , to i tak nic nie jestem w stanie z tym zrobic. Widocznie musi mi się wylać tłuszcz bokami, żebym się zmobilizowała do odchudzania - to też moje przeznaczenie hłe,hłe.
Acha, i dalej boli mnie tyłek. Dostałam od lekarza skierowanie na prześwietlenie , ale jakos nie bylo sposobności, aby zająć się ta sprawą. Siedzę sobie na jednym półdupku i czekam , aż samo przejdzie .
Teraz pożegnam się z Wami, bo musze pędzić na te deszcze i wichury :)
Po pierwsze biegam po bankach bo szukam korzystnego kredytu hipotecznego, po drugie Bartek jedzie na zimowisko, więc muszę zakupić mu kilka ciepłych rzeczy, a po trzecie, obiad, wieczorna imprezka urodzinowa , przygotowania dzieci do jutrzejszego balu, a wieczorkiem zasuwam na nocna zmiane.
I jeszcze stres z powodu powaznego egzaminu Agaty. Trzymajcie kciuki, bo dziewczyna jest sparaliżowana strachem.
Widzicie jaka ze mnie zabiegana matka -Polka ? :))
:)
Właśne wróciłam z piwka z koleżanka :) Musiałam odreagować to tygodniowe siedzenie z maluchami . Dostałam ostro w kośc . Teraz chętnie wróce do pracy. :))
Diety niet, weny do pisania niet.
Zestresowana jestem dodatkowo poszukiwaniem mieszkania i odpowiedniego kredytu. Mamy już jedno piękne mieszkanie na oku, ale żeby doszło do transakcji to musi pośredniczka dojść do porozumienia z dziwnymi właścicielami. Szkoda wielka, ale wyglada na to,że ta transakcja raczej nie dojdzie do skutku .
Idę spać :) Dobranoc )
Siedzę w domu.
Siedzę w domu z chorymi dziećmi i zagladam systematycznie na vitalie. Na wpisy nie mam czasu , ani weny.
W niedziele mieliśmy iśc z Patrykiem do szpitala na drobny zabieg, ale jak na ironie , w sobotę zagorączkował. Wcześniej już Oliwka leżała w łóżku, jak przysłowiowa skóra z diabła, z cztrerdziestostopniowa goraczka.
Jeżeli chodzi o chorobe to mam anioły, a nie dzieci - leżą w łózku, przyjmują wszystkie leki i są bardzo grzeczne i zdyscyplinowane. Normalnie szok!
No już dzisiaj nie jest tak anielsko, bo za oknem deszcz, a maluchy rozpiera energia. Kłóca się, wrzeszczą, biegaja i ciągle czegoś ode mnie potrzebuja. No i jak ja mam dokonać logicznego i sensownego wpisu na vitalii ???
No jak ??
Z waga krucho- na wadze 69.900 i zero diety.
Do tego jeszcze ponoszę skutki szalonego zjazdu z górki z Oliwka :))
Kilka dni temu jeszcze wydawało się być śmieszne, że po tym zjeździe boli mnie tyłek, ale dziś zaczyna mnie to juz niepokoic. Drugi tydzien nie moge siedziec , ani leżec na pupie, ani do tego nie moge sie schylać. Lekarz dał mi wczoraj skierowanie na prześwietlenie, ale na razie nie mam możliwości wykonania , bo siedze z choruszkami, a do tego nawet babcia nam sie rozłożyła, więc nie mam z kim je zostawić.
Mam nadzieje,że za kilka dni zapomnę o tej nieprzyjemnej dolegliwości.
Cóż jeszcze?? Byliśmy oglądac fajne mieszkanie i jesteśmy skłonni kupić je za proponowana przez nas cene :)) Negocjajcje trwaja i teraz rozbiega sie juz o sporna kwote - 2500 zł :)) Jeśli sprzedajacy opuszcza to pewnikiem dojdzie do tej transakcji :))
Na razie czekamy.
Ratunku ! Już sie odzwyczaiłam od bycia cały dzie z małymi dziećmi !! Zwariuje tu chyba !!!